[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Według ekonomisty i byłego europosła Almana Mettena sugerowanie, że imigranci, na przykład z Polski, przyjeżdżają do Holandii specjalnie po tutejsze zasiłki, jest kompletnie nieuzasadnione. – Holendrom też zdarza się wyłudzać zasiłki, ale czy to oznacza, że trzeba je w ogóle zlikwidować? – tłumaczył w rozmowie z gazetą „De Volkskrant”.
Od kilku miesięcy w Holandii mówi się wiele o rzekomym „wyłudzaniu zasiłków dla bezrobotnych (WW)” przez obcokrajowców, np. Polaków. Program telewizyjny Nieuwsuur wyemitował na ten temat już kilka dłuższych reportaży. O oskarżeniach formułowanych przez Nieuwsuur pisaliśmy już wcześniej: Holenderska telewizja: „Wielu Polaków wyłudza w Holandii zasiłki dla bezrobotnych”
Ostatnio Nieuwsuur zajął się kwestią „eksportu” zasiłków WW do Polski. Według autorów materiału „tysiące polskich imigrantów zarobkowych wykorzystuje europejskie przepisy”, dzięki którym wracają czasowo do Polski, zachowując prawo do holenderskiego zasiłku dla bezrobotnych WW.
Europejskie przepisy dają możliwość przeniesienia zasiłku do ojczyzny, ale warunkiem jest aktywne szukanie pracy w miejscu zamieszkania. Według „Nieuwsuur” w przypadku większości Polaków, wracających do ojczyzny z holenderskim zasiłkiem WW, jest to fikcja. Również o tych doniesieniach Nieuwsuur informowaliśmy: Hol. telewizja: Wielu Polaków „eksportuje” holenderskie zasiłki do ojczyzny
Unia Europejska planuje zmiany, jeśli chodzi o „eksport” zasiłków, ale idą one w innym kierunku niż chciałaby Holandia. Jeśli zmiany zostaną ostatecznie zatwierdzone, zasiłek będzie można zabrać z jednego kraju UE do drugiego nie na trzy, ale na sześć miesięcy. Holandia zdecydowanie się sprzeciwia tym zmianom i kilka dni temu odniosła w Brukseli małe zwycięstwo na tym polu: władze UE zdecydowały o przesunięciu ostatecznego terminu głosowania w tej sprawie. Domagały się tego oprócz Holandii także Niemcy, Belgia, Austria, Dania i Luksemburg, informuje dziennik „De Volkskrant”. Więcej na ten temat: Holandia przeciwna dłuższemu „eksportowi zasiłków” np. do Polski
Kwestia „eksportu zasiłków” zrobiła się na tyle głośna, że doszło do debaty na ten temat w holenderskim sejmie Tweede Kamer. Wśród posłów różnych partii panowała rzadko spotykana zgodność i przedstawiciele prawie wszystkich ugrupowań wyrażali oburzenie i wzywali ministra spraw społecznych Woutera Koolmeesa do działań.
- To narusza nasze poczucie sprawiedliwości. Nasze zasiłki są dla ludzi, którzy tutaj ciężko pracują – powiedział poseł Dennis Wiersma z liberalnego VVD. Według niego „wielu polskich imigrantów zarobkowych wyjeżdża z holenderskim zasiłkiem dla bezrobotnych WW do Polski, by tam cieszyć się wakacjami” – portal nos.nl cytował słowa parlamentarzysty.
Inni posłowie używali jeszcze ostrzejszej retoryki. Poseł Leon De Jong z antyimigracyjnej partii PVV mówił o tym, że polscy imigranci korzystający z możliwości eksportu zasiłków „mają ubaw po pachy z Holandii”, a minister spraw społecznych Koolmees powinien w Brukseli „pokazać, że ma jaja” i zablokować wprowadzenie nowych przepisów.
To solidarne oburzenie posłów, straszących „Polakami na zasiłkowych wakacjach z naszych podatków” nie wszystkim się spodobało. – Ktoś w sejmie powinien się wychylić i powiedzieć: to bzdury, naszkicujmy bardziej wyważony obraz sytuacji – powiedział Alman Metten, naukowiec cytowany przez dziennik „De Volkskrant”.
A Metten wie, o czym mówi. Ten obecnie 70-letni ekonomista i naukowiec przez 15 lat zasiadał w Parlamencie Europejskim (w latach 1984-1999) z ramienia holenderskich socjaldemokratów (PvdA) i specjalizuje się w kwestiach związanych ze wspólnym rynkiem europejskim, unijną gospodarką i nierównościami społecznymi.
- Z badań dotyczących imigracji zarobkowej wynika, że ludzie nie przyjeżdżają za granicę po to, by szybko dostać zasiłek dla bezrobotnych i wrócić do domu. Większość przyjeżdża na dłużej, żeby zarabiać – tłumaczył Metten na łamach „De Volkskrant”. – To nie jest tak, że ludzie myślą: popracuję sobie miesiąc, a potem się zwolnię i pojadę cieszyć się urlopem w ojczyźnie – powiedział naukowiec.
W tym kontekście warto przypomnieć badania Petry de Jong z Uniwersytetu w Groningen. Ludzie, przenoszący się z jednego kraju Unii Europejskiej do drugiego (np. z Polski do Holandii) nie robią tego ze względu na zasiłki czy inne świadczenia socjalne, ale przede wszystkim ze względu na pracę – brzmiał jeden z głównych wniosków jej badania. (Pisaliśmy o tym również na naszych łamach: „Polacy nie przyjeżdżają do Holandii po zasiłki”).
- Większość imigrantów jest młoda, często bez partnera. Wyjeżdżają do innego europejskiego kraju, aby tam pracować – mówiła De Jong, cytowana przez dziennik „NRC”. - Wielu Polaków przyjeżdża [do Holandii] za pracą: zdecydowana większość emigruje w wieku produkcyjnym i jest aktywna na holenderskim rynku pracy – podkreślała.
Według Mettena mówienie o „turystyce zasiłkowej” i „eksporcie zasiłków” nie jest uzasadnione. Zawsze w przypadku zasiłków i świadczeń dochodzi do prób wyłudzeń czy naginania przepisów, ale nie oznacza to, że w związku z tym trzeba zlikwidować wszystkie zasiłki. Mettena denerwuje również to, że media i politycy skupiają się wyłącznie na obcokrajowcach oraz na kontekście unijnym.
- Holendrzy, którzy pracują w Niemczech też mogą dopuszczać się wyłudzeń, ale jeśli tak robią, nie oznacza to, że trzeba odrzucić cały system. W Holandii też jest wiele wyłudzeń, na przykład przy mieszkaniach socjalnych, zasiłkach, tego jest jeszcze więcej. To nie jest coś specyficznego dla UE – powiedział Metten w „De Volkskrant”. – Tu nie chodzi tylko o Polaków czy Rumunów.
Defraudacje i wyłudzenia oczywiście trzeba zwalczać, co do tego Metten nie ma wątpliwości. Ale według niego media i politycy nieproporcjonalnie wiele uwagi poświęcają tym w sumie marginalnym kwestiom. – Czy naprawdę to jest główny problem, a może jedynie problem poboczny, który należy rozwiązać, ale który nie usprawiedliwia całego tego oburzenia? – pyta Metten.
Tezę o tym, że to poboczny problem potwierdzają liczby. Jeśli nowe unijne przepisy faktycznie wejdą w życie i maksymalny czas „eksportu” zasiłku zostanie wydłużony do sześciu miesięcy, nie będzie to oznaczać dla holenderskiego budżetu wielkiego wzrostu wydatków. Z szacunków ministerstwa spraw społecznych wynika, że wydatki na „eksport zasiłków” wzrosną wtedy o około 16-30 mln euro rocznie. Dotyczy to eksportu zasiłków do wszystkich państw UE, nie tylko do Polski.
Obecnie łączne wydatki budżetu Holandii na zasiłki dla bezrobotnych wynoszą 3,6 miliarda euro rocznie, informował dziennik „AD”. Ewentualne wprowadzenie nowych unijnych przepisów oznacza więc, że w najgorszym przypadku holenderskie wydatki na zasiłki dla bezrobotnych wzrosną jedynie o około 0,8%.
Według Mettena politykom jest jednak na rękę, by nakręcać ten temat i zrzucać winę na Europę i „brukselskich biurokratów”. Dzięki temu złość obywateli kieruje się na Unię Europejską, a nie na krajowych polityków.
A to niebezpieczna gra, która może się źle skończyć, uważa naukowiec. Dobrym przykładem jest Brexit. W Wielkiej Brytanii politycy także przez lata obrzydzali Unię obywatelom i straszyli imigrantami, co skończyło się „kompletnie nierealistycznym Brexitem, którego skutków nikt nie jest w stanie przewidzieć”, powiedział Metten.
Przy okazji debaty o Polakach w Holandii rzekomo „wyłudzających lub niesłusznie eksportujących” zasiłki, warto przypomnieć dwie inne kwestie.
Po pierwsze, Polacy to w Holandii najpracowitszy naród. Z danych Głównego Biura Statystycznego CBS wynika, że w 2016 roku aż 84% mężczyzn i 72% Polek pochodzenia polskiego w wieku 20-65 lat i mieszkających w Holandii utrzymywało się z dochodów uzyskiwanych z pracy. W przypadku żadnej innej narodowości (włącznie z samymi Holendrami) odsetek ten nie był aż tak wysoki. Więcej na ten temat w tekście „Marokańczycy ponad trzy razy częściej na zasiłku niż Polacy”: „Marokańczycy ponad trzy razy częściej na zasiłku niż Polacy”
Mamy więc paradoksalną sytuację: Polacy są w Holandii nacją, która najwięcej pracuje i bardzo rzadko korzysta z zasiłków, ale to właśnie te nieliczne zasiłki pobierane przez polskich pracowników wywołują falę oburzenia niderlandzkich mediów i polityków.
Po drugie, wielu polskich pracowników w Holandii odsyłanych jest przez niektórych pracodawców lub niektóre agencje pośrednictwa na tzw. „przymusowe bezrobocie” – a zatem lądują na zasiłku nie z własnej woli, ale dlatego, że jest to na rękę holenderskiemu szefowi.
O co chodzi? Niektóre agencje pracy po zakończeniu pierwszej fazy kontraktu nie przedłużają umowy z pracownikiem czasowym, bo musiałyby mu zaoferować lepsze warunki. I pracownik słyszy: teraz cię nie chcemy, ale po na przykład pół roku znów możesz dla nas pracować. Czasem towarzyszy temu sugestia, by osoba ta pojechała sobie „odpocząć w Polsce” albo zwróciła się o holenderski zasiłek dla bezrobotnych WW. Szczegółowo proceder ten opisaliśmy tutaj: Polacy w Holandii na przymusowym bezrobociu. „Skandal i wyzysk!”
O tym, że zdecydowana większość Polaków w Holandii ciężko pracuje, wykonując często ciężkie, słabo płatne prace i przyczyniając się do wzrostu niderlandzkiego PKB oraz o zjawisku „przymusowego bezrobocia”, w którym to Polacy są ofiarami, a holenderscy przedsiębiorcy sprawcami, niderlandzkie media i tutejsi politycy mówią jednak już dużo mniej chętnie niż o „wyłudzaniu” czy „eksporcie” zasiłków przez imigrantów...
31.03.2019 ŁK Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Praca
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Buahaha!!! Poleczki!