[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Holenderskie ministerstwo pracy i polityki społecznej zaprezentowało szereg działań wymierzonych w zjawisko „wyłudzania zasiłków dla bezrobotnych WW przez zagranicznych pracowników”.
Ograniczenie zjawiska „przymusowego bezrobocia”, na które niektóre agencje pracy wysyłają po pół czy półtora roku imigrantów zarobkowych, jest dla rządu mniej priorytetowe – wynika z dokumentów, opublikowanych przez ministerstwo.
Zapowiedź działań, mających ograniczyć zjawisko wyłudzania zasiłków WW przez obcokrajowców, jest reakcją ministerstwa na „aferę”, o której było głośno pod koniec ubiegłego roku.
Przypomnijmy, we wrześniu ubiegłego roku program telewizyjny „Nieuwsuur” wyemitował reportaż, dotyczący pobierania zasiłków dla bezrobotnych przez obcokrajowców (więcej: TUTAJ).
Obcokrajowcy wyłudzają zasiłki?
Wielu Polaków niesłusznie dostaje holenderski zasiłek dla bezrobotnych WW, a w procederze tym pomagają im pośrednicy i doradcy, dopuszczający się fałszerstw i oszustw – brzmiała jedna z konkluzji tego dziennikarskiego śledztwa.
Prawo do zasiłku dla bezrobotnych WW mają osoby, które przepracowały w Holandii co najmniej pół roku. Warunkiem uzyskania świadczenia jest to, że osoba je otrzymująca przebywa w Holandii i aktywnie szuka nowej pracy.
Według „Nieuwsuur” wielu Polaków otrzymujących świadczenie WW nie spełnia tych warunków, bo np. w trakcie pobierania zasiłku osoby te przebywają w Polsce. Aby nie stracić prawa do świadczenia, osoby takie korzystają z usług pośredników i doradców, którzy oferują im np. fikcyjne meldunki i adresy pocztowe w Holandii. Dzięki temu dany bezrobotny w oczach niderlandzkiego Urzędu Pracy UWV nadal przebywa w Holandii.
Reportaż wywołał w Holandii wielką falę oburzenia, a także dyskusję: nie tylko o ewentualnym wyłudzeniu zasiłków przez niektórych obcokrajowców, ale i o ignorowaniu tego problemu przez Urząd Pracy UWV. Minister pracy i polityki Wouter Koolmees zapowiedział podjęcie kroków, mających na celu walkę z tym zjawiskiem. Wstępnie przedstawił je na początku października ubiegłego roku: TUTAJ.
Kontrola adresów, rejestracja doradców
Na początku lutego 2019 roku ministerstwo wysłało do holenderskiego sejmu Tweede Kamer list, w którym przedstawiono już więcej konkretów.
Jednym z nich jest dokładniejsza kontrola adresów zamieszkania. Holenderski urząd pracy UWV będzie na przykład sprawdzać adresy, pod którymi mieszkają co najmniej trzy osoby, pobierające zasiłek WW. W tej chwili UWV kontroluje 30 takich adresów. Pod jednym z tych adresów zarejestrowanych jest aż… 116 osób pobierających zasiłek dla bezrobotnych, informuje ministerstwo.
Także i inne osoby mogą spodziewać się kontroli. „UWV stworzyło profile ryzyka, by wykrywać niesłuszne wnioski o zasiłek WW. Dzięki analizie danych i ekspertom UWV przejrzało bazę danych w poszukiwaniu podejrzanych wzorów”, czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej ministerstwa. Dzięki tej analizie danych UWV ma też nadzieję na szybsze wykrywanie osób, pobierających WW i przebywających za granicą. Na razie system ten jest testowany na grupie 500 bezrobotnych, czytamy w liście ministerstwa do parlamentu.
Od połowy października 2018 roku UWV rejestruje też doradców, towarzyszących osobom przychodzącym do Urzędu Pracy, by złożyć wniosek o zasiłek WW. To istotne, bo z doniesień „Nieuwsuur” wynikało, że niektórzy z takich doradców, pomagającym bezrobotnym obcokrajowcom, mogą im sugerować działania, prowadzące do wyłudzeń WW. Od marca lub kwietnia 2019 roku UWV zamierza rejestrować doradców, towarzyszących bezrobotnym przy wszystkich wizytach w Urzędzie Pracy, a nie tylko wtedy, gdy składają oni wniosek o zasiłek WW, informuje ministerstwo.
Informacje od pracodawców, lepsza „kultury pracy” w UWV
Zasiłek dla bezrobotnych przysługuje osobom, które straciły pracę nie ze swojej winy lub woli. Aby WW nie trafiało do ludzi, którzy sami się zwolnili, UWV rozpoczęło pilotażowy program, który potrwa od stycznia do kwietnia tego roku. Będzie on prowadzony przy współpracy z dwoma organizacjami, zrzeszającymi niderlandzkie agencje pośrednictwa pracy, ABU i NBBU.
W ramach tego programu UWV po otrzymaniu wniosku o zasiłek dla bezrobotnych od osoby, która twierdzi, że straciła pracę w agencji pośrednictwa, zwracać się będzie do tej agencji z pytaniem o to, co było przyczyną zakończenia stosunku pracy. Dzięki temu będzie można łatwiej wykryć przypadki, w których pracownik sam się zwolnił, a zatem nie powinien dostać WW.
Minister zapowiada, że w przyszłości tego rodzaju procedura będzie być może stosowana również w przypadku innych pracodawców, a więc nie tylko agencji pośrednictwa.
Przy okazji afery z wyłudzaniem zasiłków wyszło na jaw, że Urząd Pracy często wiedział, że coś jest nie tak, ale przymykał oko, bo brakowało mu pracowników. W holenderskich mediach pojawiły się wywiady z (anonimowymi) pracownikami lub byłymi pracownikami UWV, którzy mówili, że ich przełożeni wręcz zmuszali ich do ignorowania niepokojących sygnałów. Nie dziwi więc, że minister Koolmees w liście do parlamentu zapowiedział też „analizę kultury pracy” w UWV oraz tego, jak urząd reaguje na „sygnały o możliwych wyłudzeniach”. W UWV być też przeprowadzony zewnętrzny audyt. Wszystkie te analizy mają być gotowe przed latem tego roku.
Jednocześnie Koolmees zapowiedział lepszą wymianę informacji pomiędzy UWV, Inspekcją Pracy UWV oraz SVB (instytucją wypłacają różnorakie świadczenia, np. emerytury) na temat możliwych wyłudzeń. Ministerstwo zapewnia też, że informacje na ten temat będą regularnie przekazywane parlamentowi – z czym jak dotąd też był problem.
A co z „przymusowym bezrobociem”?
List ministra do parlamentarzystów dotyczy jedynie kwestii ewentualnego wyłudzania zasiłków WW (przez obcokrajowców), ale nie dotyka innej ważnej sprawy, mianowicie tzw. „przymusowego bezrobotnego”, na które niektóre agencje pośrednictwa pracy wysyłają imigrantów zarobkowych, często z Polski.
Niektóre holenderskie agencje pracy specjalnie zwalniają i po jakimś czasie znów zatrudniają obcokrajowców, po to tylko, by byli „jak najtańsi”. Polscy pracownicy często więc wcale nie „wyłudzają” zasiłków dla bezrobotnych, ale są na nie wypychani – wynikało z reportażu wyemitowanego przez program informacyjny RTL Nieuws pod koniec ubiegłego roku. Omówiliśmy go wtedy na naszych łamach: TUTAJ.
Reportaż odbił się szerokim echem i był niejako polemiką ze wcześniejszym materiałem „Nieuwsuur”, dotyczącym „wyłudzania zasiłków przez Polaków”. W reportażu „Nieuwsuur” nie przyjrzano się temu, że niektóre agencje pośrednictwa pracy specjalnie zwalniają pracowników po przepracowaniu np. pół roku czy półtorej roku, bo wiedzą, że w kolejnej umowie musiałyby już zaoferować pracownikowi lepsze warunki. I to właśnie tę drugą stronę medalu pokazał materiał RTL Nieuws. Dzięki temu holenderska opinia publiczna zobaczyła, że polscy pracownicy to często ofiary tego systemu, a nie „oszuści, którym nie chce się pracować i wolą dostawać zasiłek WW”.
Przymusowe bezrobotne „niepożądane”, ale konkretów brak
W informacji wysłanej parlamentarzystom Koolmees nie odnosi się do tego zjawiska. Kwestię tę porusza jedynie w pisemnej odpowiedzi na pytania kilku posłów, którzy poprosili go o reakcję na materiał RTL. Jest to jednak reakcja mocno ogólnikowa, wymijająca i pozbawiana zapowiedzi konkretnych działań.
Minister zapytany o to, czy zgadza się z zarzutami RTL, że niektóre agencje specjalnie zwalniają imigrantów i w ich miejsce zatrudniają nowych, swą odpowiedź bazuje m.in. na opinii samych agencji. „Urząd Pracy UWV i Inspekcja Pracy SZW, a także ABU i NBBU [organizacje zrzeszające agencje pracy – Ł. K.] informują, że takie zjawisko – mianowicie, że wiele agencji pośrednictwa pracy strukturalnie zwalnia pracowników po 26 tygodniach, by zaoszczędzić na kosztach – nie jest im znane” – odpowiedział minister posłom Van Weyenberg ( z partii D66) i Heerma (CDA).
Mimo to minister przyznaje, że trafiły do niego sygnały od związków zawodowych o takich sytuacjach i dodaje, że „takie konstrukcje, bez względu na to, czy chodzi tu o zwolnienie po 26 czy po 78 tygodniach, uważam za niepożądane”.
Zapytany o opinię na temat tego, że niektóre agencje pracy traktują wysyłanie ludzi na bezrobotne jako sposób na ograniczenie kosztów, minister odpowiada: „Zasiłek WW jest po to, by zapewnić zastępcze dochody osobom, które straciły pracę i szukają nowej. WW nie jest więc po to, aby pracodawcy, wyłącznie ze względów finansowych, zwalniali pracowników, by następnie do tej samej pracy zatrudniać nowe osoby. W przypadkach, gdy pracodawca tak jednak postępuje, uważam to za niepożądane”, powtarza minister.
Skoro coś jest „niepożądane”, to wypadałoby z tym coś zrobić – można by pomyśleć. Jeśli chodzi o zapowiedzi konkretnych działań, w odpowiedziach ministra nie znajdujemy jednak wiele.
Najważniejszym konkretem jest zapowiedź przeprowadzenia analizy przepisów regulujących działalność agencji pośrednictwa pracy i ogólnej sytuacji w tej branży. W odpowiedzi na pytania posłów minister zapewnił, że również zjawisko wysyłania pracowników na „przymusowe bezrobotne” przez agencje będzie uwzględnione w tym opracowaniu. Pośpiechu jednak nie ma, wynika z odpowiedzi ministra. „Nadal trwają prace nad tym, jak ta analiza będzie wyglądać”. Ma się rozpocząć w tym roku, ale jej wyniki poznamy dopiero w 2020 roku.
„Polacy nie przyjeżdżają do Holandii po zasiłki” – więcej: TUTAJ.
04.02.2019 ŁK Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze