Matka 27-letniego Benjamina Giorgio Galli, który zginął w walkach na terenie Ukrainy, powiedziała, że jej syn przyłączył się do działań wojskowych tylko dlatego, że uważał, że działania Rosji są moralnie nie do zaakceptowania.

Syn Holenderki i Włocha, pochodzący z Winterswijk Benjamin, zmarł w niedzielę (18 września), sześć dni po tym, jak został ranny w bombardowaniu – w rozmowie z dziennikiem AD, poinformowała jego matka, Mirjam.

Galli przebywał na misji we wsi pod Charkowem, kiedy w dniu 12 września wybuchła bomba. Holender został uderzony kilkoma odłamkami i przetransportowano go do szpitala. Jego rodzice próbowali przedostać się z Holandii do Kijowa. Kiedy jechali autobusem w kierunku Ukrainy, otrzymali telefon ze szpitala z informacją, że ich syn zmarł.

„Nie pojechał tam, żeby być bohaterem, nie chciał też bawić się w wojnę. Pojechał tam, ponieważ uważał, że to wielka niesprawiedliwość, że Rosja najechała na Ukrainę. Chciał pomóc ludziom odzyskać ich ziemię” – w rozmowie z gazetą, poinformowała Mirjam.

27-latek pracował dla firmy logistycznej w Winterswijk, gdy w lutym doszło to rosyjskiej inwazji. Mężczyzna zawsze był zainteresowany historią wojskową i szybko podjął decyzję o podróży do Ukrainy. „Jesteśmy bardzo wdzięczni za wsparcie Ukraińców w walce z rosyjskim agresorem” – jakiś czas temu pisał dowódca 27-latka, Bogdan Mołczanow, chwaląc Benjamina.

„Bardzo bym chciała, żeby był żonaty, miał dzieci, a my wnuki. Ale to był jego życiowy cel. Wiem, że był szczęśliwy. Powiedział nam, że nie boi się śmierci. Muszę to zaakceptować” - skomentowała kobieta.

Rodzice próbują sprowadzić ciało syna z Kijowa do Holandii. Stamtąd najprawdopodobniej zostanie ono przetransportowane na rodzinny cmentarz we Włoszech.

23.09.2022 Niedziela.NL // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)