[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Według wstępnych prognoz w holenderskich wyborach do Parlamentu Europejskiego najlepiej wypadli proeuropejscy liberałowie z partii D66 oraz chrześcijańscy demokraci z CDA. Antyimigrancka i antyeuropejska populistyczna partia PVV Geerta Wildersa uzyskała mniejsze poparcie niż pięć lat temu.
Jeśli wstępne szacunki się potwierdzą, będzie to niespodzianka. Przed dniem głosowania to właśnie Wildersowi część sondaży dawała największe szanse na zwycięstwo. Teraz może się okazać, że jego Partia Wolności PVV uzyskała być może dopiero czwarty wynik w kraju.
Długie czekanie
Faktyczne wyniki holenderskich wyborów do PE poznamy dopiero w niedzielę późnym wieczorem. Holendrzy, podobnie jak Brytyjczycy, zagłosowali w czwartek 22 maja, jednak w większości państw UE na dzień wyborów wybrano niedzielę 25 maja.
Aby holenderskie i brytyjskie wyniki nie wpłynęły na zachowania wyborcze w pozostałych krajach, ogłoszone zostaną dopiero po zamknięciu ostatniej komisji wyborczej w UE. Czyli po godz. 23.00 w niedzielę, kiedy to Włosi jako ostatni zakończą głosowanie.
Holenderskie media i politycy muszą się do końca weekendu zadowolić szacunkowymi wynikami, np biura Ipsos. Badanie to przeprowadzono na dużej grupie głosujących, wychodzących z komisji wyborczych, więc powinno być dokładne i wiarygodne. Badań takich przeprowadzono zresztą kilka i ich rezultaty w dużej mierze się pokrywają.
Jak więc Holendrzy zagłosowali?
Głosy proeuropejskie
Według biura badawczego Ipsos najwięcej głosów w czwartkowych wyborach uzyskały partie D66 (15,6 %) oraz CDA (15,2 %).
D66, czyli „Demokraci 66” („66” to nawiązanie do roku założenia partii, 1966 r.) to zdecydowanie proeuropejskie, liberalno-demokratyczne ugrupowanie. Przez lata była to czwarty czy piąta polityczna siła polityczna w Holandii, jednak od pewnego czasu formacjaAlexandra Pechtolda cieszy się rosnącą popularnością. W marcowych wyborach samorządowych D66 również świetne wypadło, wygrywając m.in. w Amsterdamie i Utrechcie.
Dotąd D66 miało w Parlamencie Europejskim trzech przedstawicieli (w 2009 r. na partię zagłosowało 11,3 %). Jeśli powyborcze szacunki Ipsos się potwierdzą, stan posiadania D66 zwiększy się do czterech mandatów. Prognozy innej pracowni dają D66 nawet i pięć mandatów.
Holandii przysługuje w Parlamencie Europejskim 26 mandatów. Dla porównania – w Polsce walka toczy się o 51 miejsc w PE, w największym kraju UE, Niemczech – o 96, a w najmniejszych państwachUnii, takich jak np. Malta czy Luksemburg – o 6 mandatów.
Zdyscyplinowani chrześcijanie
Porównywalną liczbę głosów co tolerancyjni i otwarci liberałowie z D66 uzyskali chrześcijańscy demokraci z CDA. Pięć lat temu to właśnie ta partia wygrała holenderskie wybory do PE, zdobywając 20 % głosów i 5 mandatów. Od tego czasu wiele się zmieniło na niderlandzkiej scenie politycznej i w sondażach jeszcze parę miesięcy temu CDA była dopiero czwartą czy piątą siłą polityczną w kraju.
Fakt, że CDA uzyskało być może ponad 15 % głosów, kierownictwo partii przyjęło jako świetną wiadomość. Stan posiadania CDA w Brukseli i Strasburgu skurczy się co prawda z 5 do 4 mandatów, ale pierwsze lub drugie miejsce dla CDA w tych wyborach pokazuje, że chadecy wrócili do gry i znów są jedną z najważniejszych sił politycznych.
Niższa niż w wyborach krajowych frekwencja sprzyja CDA. Według szacunków frekwencja wyniosła w czwartek ok. 37 % - czyli prawie dokładnie tyle samo, co pięć lat temu. W wyborach parlamentarnych frekwencja jest w Holandii zazwyczaj dwa razy wyższa i wynosi 75-80 %.
Niska frekwencja pomaga CDA, ponieważ elektorat chadeków należy do najbardziej zdyscyplinowanych. Mówił o tym w wywiadzie z niedziela.nl również Wim van de Camp, od 2009 r. poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia tej partii, ubiegający się w tym roku o reelekcję (WYWIAD http://niedziela.nl/index.php?option=com_content&view=article&id=7020:holenderska-gospodarka-bez-polakow-nie-da-sobie-rady-&catid=96:temat-dnia&Itemid=187\) . W rozmowie z nami van de Camp przewidywał, że jego partia ponownie zdobędzie pięć mandatów. Raczej skończy się na czterech, ale dla kandydującego z 3. miejsca na liście van de Campa oznacza to dużą szansę na reelekcję.
Wilders na minusie
To jednak nie dobre wyniki D66 i CDA zdominowały relacje zagranicznych mediów opisującego holenderskie wybory do PE. O wiele większą uwagę skupiono na kiepskim rezultacie populisty Geerta Wildersa i jego Partii Wolności PVV. Wilders domagający się wystąpienia Holandii z UE, wyjścia ze strefy euro ipowrotu do guldena, był jeszcze na kilka dni przed wyborami jednym z faworytów do zwycięstwa.
Wstępne prognozy wskazują na coś zupełnie innego. W 2009 roku antyislamscy, antyimigranccy i antyeuropejscy populiści z PVV uzyskali jeszcze 17 % głosów, co dało im (po zmianach traktatowych z 2011 r.) 5 mandatów. Teraz analiza Ipsos daje im jedynie 12,2 % głosów i 3 miejsca w PE. Mimo, że frekwencja była w 2009 i 2014 r. mniej więcej taka sama.
To poważny cios dla Wildersa. Wydawało się, że po latach kryzysu w UE i strefie euro, wielu Holendrów zechce pokazać Unii czerwoną kartkę i zagłosuje na PVV. Większość z tych niezadowolonych z Europy wyborców pozostała jednak w domu, a ci którzy zagłosowali stawiali często na inne niż PVV eurosceptyczne partie.
Partia Socjalistyczna (SP) prowadząca kampanię pod hasłem „Nie dla takiej UE!”, uzyskała według Ipsos np. 10 % głosów (w 2009 r. – 7,1 %) i zwiększy swój stan posiadania z 2 do 3 mandatów. Do Parlamentu Europejskiego dostanie się najprawdopodobniej również partia seniorów 50PLUS. W 2009 r. ugrupowanie to jeszcze nie istniało, ale w tegorocznych wyborach wstępne szacunki dają mu ponad 4 procent, co starcza do uzyskania jednego mandatu w PE.
Walczyliśmy jak lwy
Po ogłoszeniu kiepskich dla PVV prognozowanych wyników Wilders próbował robić dobrą minę do złej gry.
- Mimo wszystko nadal setki tysięcy Holendrów zagłosowało na PVV, za Holandią i przeciwko Brukseli – mówił lider Partii Wolności. – Walczyliśmy jak lwy. Następne wybory wygramy. – dodał. Według niego przyczyną słabszego wyniku było to, że „65 procent wyborców PVV pozostało w domach” i nie zagłosowało.
„Porażka prawicowych populistów w Holandii”, skomentowała słaby wynik Wildersa niemiecka gazeta Die Welt. Także brytyjska agencja prasowa Reuters pisała o „niespodziewanej przegranej”, a francuski dziennik Le Monde o „wielkiej porażce” lidera PVV. „Holendrzy odesłali eurosceptyków Wildersa na trzecie miejsce” poinformowała z kolei hiszpańska agencja prasowa EFE.
„Antyunijna i ostro antimigrancka partia Geerta Wildersa zajęła dopiero czwarte miejsce z wynikiem 12,7 proc., czyli wypadła słabiej niż w poprzednich eurowyborach z 2009 r.”, pisał z kolei Tomasz Bielecki na wyborcza.pl.
Koalicja w dołku
Także członkowie socjaldemokratycznej Partii Pracy PvdA tegorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego nie będą wspominać najlepiej. Ugrupowanie niegdyś wielokrotnie wygrywające wybory w Holandii zadowolić się teraz musiało według Ipsos jedynie 9,4 % głosów (w 2009 r. było też kiepsko – 12 %). Da to socjaldemokratom najprawdopodobniej 3 mandaty.
Tak słaby wynik PvdA to kolejny cios dla lidera partii, Diederika Samsoma. Już wybory samorządowe z marca tego roku były dla PvdA katastrofą. Symbolem końca pewnej epoki okazał się wynik w stolicy. Po raz pierwszy od czasu zakończenia II wojny światowej socjaldemokraci nie zostali w Amsterdamie największą partią. Mniej niż 10 % w wyborach do PE to przedłużenie tej fatalnej wyborczej serii. Partia, mająca być masowym ugrupowaniem wszystkich ludzi pracy, przekonała do siebie mniej niż co dziesiątego aktywnego wyborcę. I to w sytuacji, gdy i tak dwie trzecie wszystkich uprawnionych do głosowania zostało w domu.
Druga z rządzących Holandią partii, liberalno-prawicowe VVD premiera Marka Rutte również nie zanotowało oszałamiającego wyniku. VVD zdobyło według Ipsos 12,3 % głosów, czyli minimalnie więcej niż pięć lat temu.
Oznacza to, że obie rządzące partie uzyskały w sumie około 22-23 % wszystkich głosów. To beznadziejny rezultat, tym bardziej jeśli porówna się go z wynikami wyborów parlamentarnych z 2010 r. Wtedy oba ugrupowania zgarnęły w sumie ponad 50 % głosów.
Prognoza wyników wyborów według biura badawczego Ipsos:
Łukasz Koterba, Niedziela.NL
---
KOMENTARZ
Holendrzy: podzieleni, niezdecydowani, ale Europy się nie boją
Wstępna prognoza wyników holenderskich wyborów do PE pozwala wysnuć kilka wniosków.
Po pierwsze, Holendrzy nie są tak krytycznie nastawieni wobec UE i Europy jak to się jeszcze niedawno wydawało. Jeśli potwierdzi się pierwsze miejsce dla proeuropejskiego D66 i dopiero trzecie czy czwarte miejsce dla antyeuropejskiej PVV, będzie to miało duże znaczenie symboliczne. Wilders jest w odwrocie, a Europa trzyma się w Holandii mocno. (Choć przy tej okazji warto przypomnieć, że również Partia Socjalistyczna SP – na którą zagłosował co dziesiąty uczestnik wyborów – jest mocno eurosceptyczna).
Po drugie, holenderska scena polityczna jest rozdrobniona jak nigdy dotąd. Jeśli do zwycięstwa starcza około 16 % głosów, a osiem partii uzyskuje wyniki pomiędzy 7 a 16 %, to tak naprawdę trudno mówić o jakichkolwiek dużych partiach czy wyraźnych zwycięzcach. Kiedyś to trzy główne ugrupowania – lewicowe PvdA, chrześcijańska CDA i prawicowo-liberalne VVD – zgarniały zdecydowaną większość głosów. Dziś na trzy główne tradycyjne partie głosuje jedynie co trzeci wyborca!
Po trzecie, holenderski rząd ma problem. W porównaniu z wyborami parlamentarnymi z 2010 roku rządząca koalicja VVD-PvdA straciła ponad połowę swojego elektoratu. Jak na Holandię to prawdziwe polityczne trzęsienie ziemi. Niepokój jest szczególnie zauważalny w szeregach Partii Pracy PvdA. Jeśli wstępne prognozy się potwierdzą, to PvdA po raz pierwszy przegra na lewicy z bardziej radykalną Partią Socjalistyczną SP. Panika w rozdyskutowanych szeregach PvdA przełożyć się może na atmosferę w koalicji rządowej i może doprowadzić do kryzysu rządowego, a nawet do upadku gabinetu premiera Rutte. Ten ostatni scenariusz jest jednak mało prawdopodobny, ponieważ przedwczesne wybory byłyby dla dołującej w sondażach PvdA aktem samobójczym. Niewykluczone jednak, że partia poświęci głowę swego szefa i wymieni Samsoma na innego lidera.
Łukasz Koterba
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Cisza wyborcza obowiazuje w Polsce.W NL.jest juz po wyborach.