Książki. Haga. 25,000 euro.

Temat Dnia

W dniach 16-19 stycznia odbyła się w Hadze 19. edycja festiwalu literackiego Writers Unlimited (Winternachten). W budynku Theater aan het Spui o kondycji współczesnej literatury dyskutowało kilkudziesięciu autorów z Holandii oraz z najodleglejszych zakątków świata.

Writers Unlimited to idealna okazja, by przy czasem skocznej muzyce i z kuflem piwa w dłoni uciąć sobie pogawędkę z ulubionym autorem, którego znało się jedynie z napisanych przez niego (lub przez nią) tekstów. Mający również holenderską nazwę festiwal de Winternachten to jedna z najważniejszych cyklicznych imprez literackich w Holandii. W styczniu holenderską stolicą literatury jest bez wątpienia Haga.

Zima, więc czytamy

Idea całkiem mądra: zimą w Holandii jest ciemno i słotnie, więc ludzie sięgają po książki. A kto czyta, chce o książkach dyskutować. Spojrzeć w oczy ulubionemu pisarzowi. Porozmawiać z innymi wielbicielami literatury. Albo przyjść na debatę z kompletnie nieznanym eseistą z Wietnamu czy poetą z Portugali. By dowiedzieć się czegoś nowego. By spojrzeć na życie z innego punktu widzenia. By nabrać dystansu.

Po to są książki, po to są spotkania autorskie i po jest wreszcie festiwal Winternachten – by spojrzeć na świat, innych i siebie samego z innej perspektywy.

Debata o komercjalizacji literatury, Writers Unlimited 2014 (foto: Ł.K.)

Jednym z gości ubiegłorocznej edycji Writers Unlimited był Artur Domosławski, autor głośnej i kontrowersyjnej biografii polskiego „Dziennikarza Stulecia”, Ryszarda Kapuścińskiego. W tym roku tzw. polskich akcentów było mniej , ale impreza była równie ciekawa.

(Właściwie jedynym „polskim akcentem”, jaki udało mi się zauważyć, był występ polskiego ucznia, który w foyer teatru Teater aan het Spui odczytywał przed publicznością napisany po niderlandzku wiersz).

Writers Unlimited to wiele spotkań jednocześnie, więc trzeba wybierać. Jeden z cykli spotkań poświęcono książkom, które najmocniej wpłynęły na życie poszczególnych pisarzy. Każdy z autorów miał kilkanaście minut, by przedstawić tytuł, który zmienił ich życie. Wybory bywały bardzo różne i często zaskakujące. Oto kilka z nich.

Książka, która zmieniła moje życie

Dla pochodzącej z Indonezji Lindy Christanty książką, zmieniającą spojrzenie na życie okazała się powieść… holenderskiego autora. To właśnie słynny Zamach Harry’ego Mulischa o zagmatwanych wojennych i powojennych dziejach kilkorga Holendrów zachwycił indonezyjską dziennikarkę i pisarkę. Arcydzieło Mulischa przetłumaczono również na polski, autorem przekładu był Ryszard Pyciak.

W przypadku Aminatty Forny – ojciec z Sierra Leone, matka ze Szkocji – książką zmieniającą jej spojrzenie na świat była Kronika zapowiedzianej śmierci Gabriela Garcii Marqueza. Innego noblistę, a właściwie noblistkę, wskazała flamandzka eseistka i powieściopisarka – pisząca zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci – Anne Provoost. W Umiłowanej Toni Moririson (Nobel z 1993 r.) urzekła ją mądrze skonstruowana fabuła i precyzja w operowaniu słowem.

To samo można zresztą powiedzieć o Provoost. Nawet jeśli nie zna się żadnej z jej książek, wystarczyło posłuchać jej ripost w dyskusji o komercjalizacji niderlandzkojęzycznej literatury, by się przekonać, że to niezwykle inteligentna, precyzyjna, mająca własną wizję literatury polemistka i eseistka.

Holenderscy pisarze często stawiali na rodzimych autorów. Dla Hermana Kocha – autora światowego bestselleru Het diner (tytuł polskiego tłumaczenia to Kolacja, przekład: Jadwiga Jędryas) – literackim odkryciem młodości była proza Gerarda Reve, jednego z największych pisarzy w powojennych dziejach literatury niderlandzkiej. Koch za książkę życia uznał jego Op weg naar het einde.

P.F. Thomése (foto Ł.K.)

Z kolei P.F. Thomése dokonał bardzo osobistego wyboru. Dla niego najważniejszą książką życia była własna publikacja, Cień mojego dziecka (przekładu na polski dokonała Alicja Oczko). Nie dlatego, że Thomése uważa, że nikt nie pisze tak świetnie jak on, ale dlatego, że w Cieniu mojego dziecka opowiada o bardzo osobistym, bolesnym, zmieniającym spojrzenie na życie doświadczeniu: śmierci własnego dziecka. Zrozumiały wybór.

Czas poetów

Haska impreza to także święto poezji. Na festiwalu pojawiło się dwóch z pięciu poetów nominowanych do prestiżowej nagrody VSB Poezieprijs (wartej 25,000 euro). W ubiegłym roku wyróżnienie trafiło w ręce poetki Naomi Parquin. A kto wygra w tym roku?

Może Antoine de Kom – poeta, psychiatra i wnuk słynnego surinamskiego pisarza i polityka Antona de Koma – który w wielkiej sali Theater aan het Spui czytał wiersze z tomiku Ritmisch zonder string?

A może flamandzka poetka Miriam Van hee (1952), czytająca wiersz z najnowszego tomiku Ook daar valt het licht (Także tam pada światło)? Van hee mieszka w Antwerpii i jest z wykształcenia filologiem rosyjskim. Na język niderlandzki przełożyła m.in. wiersze Josifa Brodskiego, Anny Achmatowej i Osipa Mandelsztama.

Antoine de Kom (foto Ł.K.)

Z nieco luźniejszym programem wystąpił Rodaan Al Galidi, pochodzący z Iraku pisarz i poeta, a od kilku tygodni pełnoprawny obywatel Holandii. Zdobycie pozwolenia na pobyt w Holandii, a następnie holenderskiego paszportu, było dla niego wieloletnią walką pełną zarówno tragicznych jak i komicznych elementów. Kiedy jednak Al Galidi o tym opowiada, dominuje dystans, humor i śmiech.

Tom Lanoye i inni

Zwieńczeniem festiwalu było wręczenie nagrody De Constantijn Huygensprijs za całokształt twórczości flamandzkiemu pisarzowi, dramaturgowi, poecie i aktorowi Tomowi Lanoye. Przyznawana od 1947 roku nagroda po raz szósty w dziejach powędrowała w ręce autora z Belgii.

Urodzony w 1958 roku we flamandzkim Sint-Niklaas pisarz ma przebogaty dorobek i od lat uchodzi za jednego z największych czarodziejów języka niderlandzkiego. Talent pisarski łączy z aktorskim, dzięki czemu spotkanie z Tomem Lanoye niewiele ma wspólnego z typowymi nudnymi wieczorami autorskimi, w trakcie których zmęczeni i nieśmiali pisarze monotonnie odczytują swe teksty, a publiczność ziewa i zastanawia się: kiedy się tu w końcu coś wydarzy?

Lanoye znany jest m.in. z takich dzieł jak Alles moet weg, Kartonnen Dozen, Sprakeloos czy Monstertrilogie. Jego ostatnia powieść, Gelukkige Slaven, ukazała się w ubiegłym roku. Na polski przełożono jedynie jego sztukę teatralną Twierdza Europa. Autorką przekładu jest Małgorzata Woźniak-Diederen, która na polski przetłumaczyła również książki Geerta Maka (W Europie. Podróże przez XX wiek) czy Tommy’ego Wieringi (Joe Speedboat).

Ze znanych zagranicznych pisarzy na haskim festiwalu pojawili się również: Noreena Hertz (Wielka Brytania), Antjie Krog (RPA), Andries Samuel (RPA), Amin Maalouf (Francja/Liban), Milo Manara (Włochy), Andrés Neuman (Hiszpania/Argentyna), Nihad Siries (Syria), Miral al-Tahawi (Egipt) czy Geling Yan (Chiny).

jedna z wielu dyskusji o literaturze w trakcie Writers Unlimited 2014 (foto Ł.K.)

Na festiwalu zawitała również liczna reprezentacja holenderskich i flamandzkich pisarzy.  Wśród nich znaleźli się m.in.: Abdelkader Benali, Arie Boomsma, Hassnae Bouazza, Nadia Bouras, Tom Lanoye, Oek de Jong, Wim Brands, Peter Breedveld, Saskia De Coster, Elsbeth Etty, Rodaan Al Galidi, Marjolijn van Heemstra, Bas Heijne, Jan van Hooff, Bernke Klein Zandvoort, Herman Koch, Fouad Laroui, Ad van Liempt, Nelleke Noordervliet, Connie Palmen, Anne Provoost, Alfred Schaffer, Petra Stienen, P.F. Thomése, Sana Valiulina, Anne Vegter, Kira Wuck.

O tegorocznej edycji Writers Unlimited już na tych łamach pisaliśmy: TUTAJ

Ł.K., Niedziela.NL

Komentarze 

 
+1 #1 spokoju 2014-03-02 11:42
Pięciu kandydatów to o pięciu za dużo! I co Polacy będą Holandię naprawiać? Jak tacy zdolni politycy to w Polsce mają dość do roboty! Nasi już dość pokazali co potrafią. Holendrzy do tej pory dobrze sobie radzą i niech tak zostanie Pani Justynka 5 lat w NL i wie co dla Hagi najlepsze. Niech wraca do swego Pcimia Wielkiego a nie na salony
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki