TEMAT TYGODNIA: Holandii ubędzie prowincji - gdzie będziemy mieszkać?

Temat Dnia

Zamiast dwunastu – pięć. Holenderski rząd planuje redukcję liczby niderlandzkich prowincji. Utrzymanie administracji jest za drogie, poza tym większość spraw załatwia się w urzędzie gminy, tłumaczy minister spraw wewnętrznych Ronald Plasterk. Na pierwszy ogień pójdą prowincje Holandia Północna, Utrecht i Flevoland. Powstanie wielka megaprowincjia. Czy właściwie prowincje się zajmują i jakie są szanse, że rządowi uda się zrealizować ten plan?

Zacznijmy od tego, jak jest teraz. Obecnie Holandia liczy dwanaście prowincji. Duża część z nich to regiony o tożsamości istniejącej od wieków. Pierwszą oficjalną nazwą Holandii była zresztą Republika Siedmiu Zjednoczonych Prowincji (De Republiek der Zeven Verenigde Nederlanden). Na przestrzeni wieków prowincji przybywało: w 1840 roku prowincja Holandia podzieliła się na Holandię Północną (z Amsterdamem) i Holandię Południową (z Hagą i Rotterdamem), a w 1986 roku przybyła Holandii zupełnie nowa prowincja. Na osuszonych terenach z wody wyłoniła się prowincja Flevoland.

Wielkie Holandie, mała Zelandia
Prowincją z największą liczbą mieszkańców jest obecnie Holandia Południowa – obecność portowego Rotterdamu i politycznego serca kraju, Hagi, czyni z niej również jedną z najważniejszych prowincji. W Holandii Południowej mieszka ponad 3,5 miliona mieszkańców. Najmniej mieszkańców liczą prowincje Zelandia (380 tys) i Flevoland (niecałe 400 tys). Są to też prowincje o (prawie) najmniejszej powierzchni. Prawie, bo powierzchniowo jeszcze mniejsza jest jedynie prowincja Utrecht.

Holandia to gęsto zaludniony kraj, choć stopień zaludnienia mocno się różni w zależności od prowincji. Najwięcej miejsca do życia ma statystyczny mieszkaniec Fryzji: gęstość zaludnienia wynosi tam jedynie 194 osoby na kilometr kwadratowy. W najgęściej zaludnionej Holandii Południowej na jednym kilometrze kwadratowym pomieści się musi 1,265 osób.

Dla porównania: w najsłabiej zaludnionej polskim województwie, czyli Podlaskiem, mieszka 59 osób na km2. Statystyczny mieszkaniec Podlaskiego ma dla siebie ponad 20 razy więcej przestrzeni do życia niż statystyczny mieszkaniec Holandii Południowej!

Amsterdam – stolica kraju, ale nie prowincji
Każda holenderska prowincja ma swą stolicę. O ile w Polsce lista miast wojewódzkich pokrywa się mniej więcej z listą największych miast kraju, o tyle w Holandii wiele dużych miast nie jest stolicą żadnej prowincji, a wiele małych może się tym zaszczytem pochwalić. Ilu z nas zna lub było w takich miastach jak Assen, Zwolle czy Middelburg? A to właśnie one są stolicami trzech niderlandzkich prowincji, odpowiednio Drenthe, Overijssel i Zelandii. Jedynie w czterech z dwunastu holenderskich prowincji to właśnie największe miasto jest stolicą.

Najbardziej paradoksalna sytuacja panuje w Holandii Północnej. Na terenie tej prowincji leży największa gmina kraju, stolica i najbardziej znane holenderskie miasto na świecie. Ale to nie Amsterdam, ale Haarlem jest stolicą prowincji. Pytanie „Które miasto jest stolicą Holandii Północnej?” to ulubione pytanie holenderskich nauczycieli geografii. Wielu uczniów wciąż się nabiera i instynktownie odpowiada: Amsterdam. 

Flaga

Prowincja

Liczba mieszkańców

Powierzchnia

(wraz z wodą)

Powierzchnia (bez wody)

Liczba mieszkańców / km2

Stolica

Gmina z największą liczbą mieszkańców


Groningen

582.161

2.960,03

2.333,28

250

Groningen

Groningen


Fryzja

647.239

5.748,74

3.341,70

194

Leeuwarden

Leeuwarden


Drenthe

489.912

2.680,37

2.641,09

185

Assen

Emmen


Overijssel

1.138.571

3.420,86

3.325,62

342

Zwolle

Enschede


Flevoland

397.772

2.412,30

1.417,50

281

Lelystad

Almere


Geldria

2.013.903

5.136,51

4.971,76

405

Arnhem

Nijmegen


Utrecht

1.243.161

1.449,12

1.385,02

898

Utrecht

Utrecht


Holandia Północna

2.719.764

4.091,76

2.671,03

1.018

Haarlem

Amsterdam


Holandia Południowa

3.560.205

3.418,50

2.814,69

1.265

Haga

Rotterdam


Zelandia

381.202

2.933,89

1.787,13

213

Middelburg

Terneuzen


Brabancja Północna

2.470.184

5.081,76

4.916,49

502

's-Hertogenbosch

Eindhoven


Limburgia

1.121.483

2.209,22

2.150,87

521

Maastricht

Maastricht

Obecnych 12 prowincji podzielonych jest na 408 gmin. Prawie każdemu dorosłemu mieszkańcowi Holandii zdarzyło się coś załatwiać w urzędzie gminy. A w urzędzie prowincji? Niewielu. I to właśnie tym obecny minister spraw wewnętrznych, Ronald Plasterk z socjaldemokratycznej Partii Pracy PvdA, tłumaczy swe plany. Według ministra Holandii nie stać na 12 prowincji i w zupełności wystarczy ich pięć.

CZYM ZAJMUJE SIĘ PROWINCJA?

Jednym z najważniejszych zadań władz prowincji jest planowanie przestrzenne. To na poziomie prowincji decyduje się, które tereny przeznaczone zostaną na budowę mieszkań, które na działalność rolniczą i przemysłową, a które znajdą się pod ochroną.

Ochrona środowiska i gospodarka wodna to kolejne z ważnych zadań, jakimi zajmują się prowincje.

Na poziomie prowincji decyduje się również o budowie dróg, mostów, wiaduktów i ścieżek dla rowerzystów.

Prowincje, we współpracy z leżącymi na ich terenie gminami, prowadzą też własną politykę gospodarczą i kulturalną.

Zwykli obywatele rzadko udają się do urzędów prowincji, by coś załatwić. Większość typowych spraw urzędowych załatwia się w Holandii na poziomie gminy (gemeente).

Jak wynika z powyższego opisu głównych zadań prowincji, zajmują się one głównie długoterminowym planowaniem i rozwojem regionów. Według obecnego rządu połączenie 12 prowincji w 5 wielkich pozwoli im na lepszą realizację strategicznego planowania.

Dziś wiele z prowincji jest za małych, a wiele prowincji graniczących ze sobą zajmuje się tym samym (np. ochroną środowiska na terenach leżących w dwóch prowincjach). Lepiej prowincje połączyć w większe jednostki, wtedy staną się one silniejsze, sprawniejsze i tańsze – argumentuje rząd.

Nowe czasy, nowe (mega)prowincje
Istniejący obecnie podział na prowincje to pamiątka po dawnych czasach, tłumaczy minister, ale czasy się zmieniają i również podział administracyjny kraju należy dostosować do nowych wyzwań. Pięćdziesiąt, sto czy dwieście lat temu niewiele osób miało samochód, a ogólnodostępne połączenia telefoniczne czy Internet jeszcze w ogóle nie istniały. Wówczas gęsta sieć prowincji i gmin miała sens. Skoro urzędów gminnych i urzędów prowincji było wiele, również odległości jakie obywatele musieli pokonywać, by dotrzeć do urzędu, były niewielkie.

Dziś jednak wiele spraw załatwić można przez Internet, a dzięki samochodom, telefonom i transportowi publicznemu odległości stały się niewielkie. Dlatego już od kilku lat obserwuje się w Holandii tendencję do łączenia małych gmin w większe. W rządowych planach w przyszłości powinny istnieć w Holandii jedynie gminy z co najmniej 100 tysiącami mieszkańców. Oznacza to, że zamiast obecnych ponad czterystu, miałoby być ich około 100-150. Odważne plany.

Do podobnej redukcji dojść ma w przypadku prowincji. Holenderski rząd chce, by w 2025 roku Holandia dzieliła się nie na 12 prowincji, ale pięć „landsdelen”, pięć „części kraju”. Jak szczegółowo miałaby wyglądać nowa mapa administracyjna Holandii, jeszcze nie ustalono. Która prowincja powinna połączyć się z którą i kiedy dokładnie – to też dopiero będzie ustalone.

Więcej szczegółów znanych jest na temat pierwszego kroku w realizacji tego planu. Minister Plasterk postawił sobie ambitny plan, by do marca 2015 roku doprowadzić do końca pierwszy etap łączenia prowincji. Chodzi tutaj o połączenie wielkiej prowincji Holandia Północna z dwoma mniejszymi: Utrechtem i Flevoland. W efekcie powstać by miała wielka „megaprowincja” z około 4,0-4,5 mln mieszkańców.

Plany ministra spotkały się z dużym oporem społecznym. Protestują, co zrozumiałe, przede wszystkim pracownicy urzędów prowincji i lokalni politycy. Dla nich łączenie prowincji oznacza utratę wielu posad i regionalnego prestiżu. Ale plany nowego rządu nie podobają się również wielu mieszkańcom mniejszych prowincji. Boją się oni, że wymazanie ich prowincji z mapy kraju, oznaczać będzie cios w ich lokalną tożsamość. Również lokalne sentymenty odgrywają tu rolę: wielu mieszkańców Utrechtu czy Lelystad nie życzy sobie, by to w Amsterdamie czy Haarlemie decydowano o ich sprawach.

KTO RZĄDZI W PROWINCJI?

Co cztery lata Holendrzy udają się do urn wyborczych, by wybrać deputowanych Provinciale Staten, Stanów Prowincji – czegoś, co w Polsce nazwalibyśmy sejmikiem wojewódzkim. Deputowanych wybiera się w powszechnym głosowaniu, a ilość deputowanych zależy od liczby mieszkańców sejmiku.

Po wyborach deputowani wybierają zarząd prowincji  (Gedeputeerde Staten), który zajmuje się codziennym zarządzaniem prowincją.

Najbliższe wybory do Provinciale Staten odbędą się 18 marca 2015 roku. Dlatego minister spraw wewnętrznych chce, by już do tego czasu udało się połączyć prowincje Holandia Północna, Flevoland i Utrecht. Jeśli uda mu się zrealizować ten plan, w 2015 roku mieszkańcy tych prowincji wybiorą deputowanych do nowej, wspólnej „megaprowincji”.

Ważną funkcję w prowincji spełnia również De commissaris van de Koningin, „Komisarz Królowej”. Komisarz mianowany jest przez „koronę” (Królowa/Król plus ministrowie) i spełnia głównie funkcje reprezentacyjne. Komisarz odgrywa jednak ważną rolę w mianowaniu burmistrzów. W Holandii burmistrzów miast i gmin nie wybiera się w wyborach powszechnych, a o nominacjach burmistrzowskich decydują lokalni radni, władze centralne i Komisarz Królowej.

Komisarza powołuje się na sześcioletnią kadencję, a na stanowisku pozostać może maksymalnie dwie kadencje.

Rząd planuje, ludzie protestują
- Minister Plasterk idzie śladami Napoleona, na rozkaz którego 1 stycznia 1811 roku połączono prowincje Holandia Północna i Utrecht w Prefekturę Zatoki Zuiderzee (de Préfecture du Zuyderzée) – krytykował pomysły ministra Bert Wagendorp, felietonista wpływowego dziennika De Volkskrant.

Według niego łączenie gmin w wielkie megagminy, a prowincji w megaprowincje jest kolejnym przejawem chorego myślenia o państwie i administracji państwowej w kategoriach „efektywności”. Wszystko ma odbywać się taniej, ale w ostateczności najwyższą cenę zapłaci obywatel – który już w ogóle nie będzie wiedział, gdzie znajduje się nie tylko siedziba jego prowincji, ale nawet i gminy.

W najbliższych latach odbędzie się w Holandii zażarta dyskusja. Z jednej strony rząd i zwolennicy ograniczania liczby prowincji i gmin. Z drugiej strony – obrońcy obecnego stanu, z 12 prowincjami i około 400 gminami.
- Holandia z mniejszą ilością prowincji i mniejszą liczbą urzędników na poziomie prowincji będzie bardziej efektywna – mówił minister Plasterk po spotkaniu z deputowanymi prowincji Flevoland.
- W dosyć efektywnie działającej Szwajcarii mają 23 kantony i 2,485 gmin – pisał z kolei ironicznie felietonista Wagendorp.

Od tego, kto wygra debatę na temat prowincji w Holandii, wiele będzie zależeć. Na przykład to, gdzie właściwie będziemy mieszkać. Ktoś, kto jeszcze dziś mieszka np. w Amsterdamie za dwa lata będzie może już mieszkać nie na terenie prowincji Holandia Północna, ale w prowincji o zupełnie innej nazwie, innych granicach, innych zadaniach i być może ze stolicą w innym mieście.

Z kolei redukcja ilości gmin przełożyć się może na ich dostępność dla obywateli, dłuższe kolejki w urzędach i więcej czasu spędzanego w samochodzie czy w autobusie w drodze do gemeentehuis.

Hans Erren, wikipedia.org


27.02.2013 Łukasz Koterba, Niedziela.NL

Komentarze 

 
0 #3 Damian 2013-03-03 17:15
chodzi o tego którzy sprzedał Pana za 30 srebrników
Cytuj
 
 
0 #2 Damian 2013-03-03 17:14
Polska rządzą ***asze apropo wątku o Bułgarach.
Cytuj
 
 
+12 #1 waldi 2013-02-27 15:13
Rząd Bułgarii ogłosił upadłość! Przekażcie dalej że Bułgarzy zmieniają konstytucję i chcą kar więzienia dla obecnych polityków za wyprzedanie wszystkiego co posiadali po komunizmie!
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki