[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Czołowe zderzenie pociągów, do jakiego doszło w sobotę wieczorem w Amsterdamie, kosztowało życie co najmniej jednej osoby. Czyżby przyczyna wypadku była banalna: maszynistka nie zauważyła czerwonego światła?
Informacja o wypadku, do jakiego doszło w sobotę (21 kwietnia) około godziny 18,30 w Amsterdamie pomiędzy dworcami Amsterdam Centraal i Amsterdam Sloterdijk, szybko znalazła się na czołówkach niderlandzkich i zagranicznych, w tym także polskich, mediów. Pierwsze informacje na temat czołowego zderzenia pociągu intercity, jadącego przez Amsterdam z Den Helder do Nijmegen oraz pociągu regionalnego (tzw. stoptrein) ze stolicy do Uitgeest, wyglądały bardzo dramatycznie. Sto kilkadziesiąt osób rannych, ponad 40 osób poważnie rannych oraz kilkanaście poszkodowanych w jeszcze poważniejszym stanie.
Dwa dni po wypadku (stan na poniedziałek 23.04) wiadomo było już o pierwszej ofierze śmiertelnej tragedii. W szpitalu zmarła 68-letnie kobieta ranna w katastrofie. Na szczęście większość z ponad stu poszkodowanych osób odniosła jedynie lekkie rany i szybko mogła wrócić do domów. Kilkadziesiąt osób poważniej rannych nadal przebywa w szpitalu. Większość z nich znajdowała się w pociągu intercity z Den Helder do Nijmegen.
Według świadków w chwili zderzenie pociągi nie jechały szybko, maksymalnie około 50 km/h. To zrozumiałe, gdyż jeden pociąg zbliżał się do stacji, a drugi dopiero co ruszył. Okoliczność ta ma jednak i swoją wadę: wielu pasażerów w chwili zderzenia wstało już z miejsc i kierowało się w kierunku drzwi lub jeszcze nie zdążyło usiąść. W efekcie w chwili, gdy pociągi się zderzyły, osoby te odniosły poważniejsze obrażenia, niż w sytuacji gdyby siedziały.
Jak to jednak możliwe, że na tym samym torze znalazły się dwa pociągi jadące w przeciwnych kierunkach? Według dziennikarza holenderskiej gazety Volkskrant, Heina Janssena, zawiniła maszynistka, zasiadająca za sterami intercity. W chwili katastrofy, Janssen siedział w wagonie tuż za kabiną maszynisty.
- Drzwi kabiny się otworzyły i maszynistka, kobieta w średnim wieku, wyszła na zewnętrz – Janssen opisuje wydarzenia tuż po zderzeniu pociągów – Zdezorientowana kobieta rozejrzała się wokół siebie i zaczęła coś mówić. Obawiam się, że nie zauważyłam czerwonego światła, powiedziała. Byliśmy zbyt osłupiali, by cokolwiek odpowiedzieć – dodaje dziennikarz-pasażer.
Rewelacji redaktora Volkskrant nie potwierdzają na razie oficjalne źródła. Przewoźnicy NS oraz ProReil oświadczyli na zorganizowanej w niedzielę konferencji prasowej, że wstrzymają się z wypowiedziami na temat ewentualnych przyczyn wypadku do chwili zakończenia oficjalnego śledztwa.
ŁK , Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
A mie interesuje, jest wesolo i wolny dzien od pracy.Pozdrawiam.
Widzisz A nio,ktos grzebal w twoim compie
Boze.Swietne slowa
Za to ze jestes.
Chcialas cos napisac, lecz nie myslalas co piszesz. Polska to kraj, w którym ogrmna czesc obywateli pije; nawet w pracy.
Strach to jest jezdzic wszyatkim.
Za co??
Nie słyszałam ,by sie smiali,gdzie o tym czytałes?Dobrze ze tylko jedna ofiara,ale duzo ludzi lezy jeszcze w szpitalu.A tak wogóle to strach teraz jezdzic pociagami w Polsce.
Uwielbiam Cie,,,
Ahha.Skoro sie tak mowi..
pozdrawiam.mysle ze te katastrofy byly zupelnie innnymi zdarzeniami.a w czasach pzpr niestety czas sie zatrzymal w naszej ojczyznie.dlatego widac jak wiele przez 'przyjazn' z rosja jest do zrobienia...
Pozdrawiam.