[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie
Agnieszka Steur
Na dwóch kółkach po Warszawie
W ubiegłym tygodniu kilka dni spędziłam w Warszawie. Nie, to jeszcze nie wakacje. Uczyłam się i pracowałam.
W stolicy nie byłam już wiele... wiele lat, z tego właśnie powodu była to dla mnie wyprawa w nieznane. Postanowiłam, że nie będę korzystać z komunikacji publicznej, ale wykorzystam możliwość wypożyczania rowerów. Pomyślałam, że przecież to nie może być takie trudne. Przecież od 20 lat jeżdżę rowerem w Holandii.
Jeszcze będąc w domu przestudiowałam: „jak to działa”. Ściągnęłam aplikację, doładowałam konto za pomocą karty kredytowej. Wszystko wydawało się bardzo łatwe.
Zainstalowałam aplikację o nazwie vertulio (TUTAJ), która jest dostępna za darmo w sklepach App Store, Google Play i Microsoft.
Po raz pierwszy podeszłam do wypożyczania rowerów z lekką obawą. Oczywiście nie było takiej potrzeby, wszystko jest bardzo łatwe. Aplikacja pokazuje, gdzie znajduje się najbliższa stacja z rowerami. Na miejscu wystarczy za pomocą aplikacji zeskanować kod QR i rower jest nasz. Miałam niejaki problem z odstawieniem roweru do stacji, gdy już dojechałam na miejsce, ale poprosiłam kogoś, kto właśnie „parkował” rower o pomoc i już wiedziałam, że należy dwuślad wprowadzić do specjalnej blokady. Gdy zapali się na niej zielona lampka, oznacza to, że rower został oddany. Dwa dni później pojawił się inny problem, okazało się, że w stacji nie ma już wolnych blokad. Również i w tym wypadku poprosiłam o instrukcję osobę, odstawiającą rower. Byłam zachwycona, ponieważ każda zaczepiana przeze mnie osoba, była niezwykle miła i z chęcią mi pomagała.
Jeśli mowa o rowerach w Warszawie, prawdziwy problem pojawił się w całkiem innym miejscu. Rowerów jest pełno wszędzie i dostęp do nich jest bardzo łatwy, niestety drogi nie są do nich przystosowane.
Oczywiście nie przejechałam wszystkich miejskich dróg stolicy, ale na tych, na których byłam ścieżek rowerowych praktycznie nie było. W niektórych miejscach jeździłam na rowerze dosłownie z duszą na ramieniu. Ruch na ulicach jest ogromny a dla dwuśladów nie ma miejsca. Niektóre skrzyżowania pokonywałam jako pieszy, czyli zsiadałam z roweru i przechodziłam na pasach. Z czasem zaczęłam omijać drogi bardziej uczęszczane. Jednak takie utrudnienia nie zmieniły faktu, że samą jazdą rowerową bawiłam się wyśmienicie.
To jeszcze nie koniec mojej przygody w Warszawie. Rozglądając się za rowerami odkryłam, że po mieście można poruszać się jeszcze w inny sposób, a mianowicie na hulajnodze elektrycznej. Pierwsza myśl: nie, to nie dla mnie. A zaraz za nią kolejna: a dlaczegóż by nie? Zaczęłam szukać informacji i szybko dowiedziałam się, że również z nich korzysta się poprzez aplikację na telefonie i znów wszystko okazało się być bardzo łatwe. Ściągnęłam aplikację Lime i wszystko stało się jasne (TUTAJ).ÂÂ Co ciekawe hulajnogi nie znajdują się w stacjach, tak jak rowery, ale są dosłownie wszędzie. Zostawia się je tam, gdzie się dojechało. Należy jednak uważać, gdyż jest kilka miejsc w stolicy, gdzie zostawiać ich nie wolno. Jeśli się to zrobi, zostaną naliczone dodatkowe koszty. Hulajnogi uruchamia się przez skanowanie kodu QR a odstawia, informując o tym aplikacje i robiąc zdjęcie miejsca. Aplikacja oznacza to miejsce dla innych użytkowników. A no tak! Zapomniałam o tym wspomnieć, obie aplikacje, rowerowa i hulajnogowa, mają mapki z oznaczeniem, gdzie znajdują się najbliższe nam pojazdy.
Stając na hulajnodze, obawiałam się nieco bardziej niż siadając na rower, ponieważ nigdy w życiu nie jeździłam nawet na zwykłej hulajnodze (jako dziecko też nie) a co dopiero elektrycznej. Aplikacja, gdy wypożyczyłam pierwszą hulajnogę, wyświetliła mi instrukcję obsługi i już po chwili pędziłam przez Warszawę... no dobrze, nie pędziłam tylko wolniutko jechałam, bo jeździ się nimi po chodnikach a bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Gdy z niej zsiadłam bolały mnie mięśnie stóp, bo chyba tak bardzo spięta byłam, ale czułam się świetnie.
Nigdy nie jest się za starym na naukę i na próbowanie nowości.
Polecam ten sposób poruszania się w czasie wakacji. Nie tylko w Warszawie można wypożyczać rowery i hulajnogi. Proszę jednak pamiętać, że bezpieczeństwo każdego użytkownika dróg jest najważniejsze.
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
21.07.2019 Niedziela.NL
(as)
< Poprzednia | Następna > |
---|
Polska: Zmiany w składce zdrowotnej. Etatowcy też coś dostaną? |
Słowo dnia: Slapen |
Spotkanie informacyjne w Rotterdamie - Środa 20 listopada 2024 |
Niemcy: Zabił 90-letnią sąsiadkę i… kupił papierosy |
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze