Holandia: „Historyczne słowa, wielu ludzi płakało”. Król przeprosił za niewolnictwo

Temat Dnia

Fot. Shutterstock, Inc.

To było historyczne przemówienie. Król Wilhelm-Aleksander przeprosił w sobotę w Amsterdamie za rolę, jaką Holandia odegrała w handlu niewolnikami i ich wyzysku.

W grudniu ubiegłego roku na podobny gest zdecydował się premier Holandii Mark Rutte. To jednak król jest głową państwa holenderskiego i jego przeprosiny mają największą symboliczną moc.

W sobotę obchodzono święto Keti Koti. W Surinamie, do 1975 r. holenderskiej kolonii, to święto państwowe i dzień wolny od pracy. Także w Holandii święto to jest obchodzone przez wielu mieszkańców, choć nie ma oficjalnego statusu jak w Surinamie.

Keti Koti oznacza w Sranan Tongo, języku potomków niewolników przewiezionych z Afryki do Surinamu, „zerwanie łańcuchów”. Tego dnia świętuje się zniesienie niewolnictwa przez Holandię w ówczesnych koloniach w Antylach Holenderskich i Surinamie.

Holandia była jednym z ostatnich państw europejskich, które zniosły niewolnictwo w koloniach. Na papierze stało się to w 1863 r., ale w praktyce dopiero w 1873 r. wielu niewolników odzyskało wolność. W tym roku mija więc 150 lat od faktycznego zniesienia niewolnictwa.

To dobra okazja, by wreszcie na poważnie rozliczyć się z kolonialną przeszłością - uznał kilka miesięcy temu premier Rutte, a teraz król Wilhelm-Aleksander. Od kilku lat mówi się coraz więcej o negatywnej roli, jaką Holandia odegrała w transporcie, handlu i wyzysku niewolników trafiających od XVII do XIX w. z Afryki do Ameryki i na Karaiby. Powstają kolejne raporty i opracowania historyczne, pokazujące, jak wiele Holandia zarobiła na niewolnictwie.

- Niesiemy w sobie okrucieństwa niewolnictwa z przeszłości. Skutki tego są po dziś dzień odczuwalne w rasizmie obecnym w naszym społeczeństwie - powiedział w sobotę monarcha w trakcie przemówienia w amsterdamskim parku Oosterpark.

-19 grudnia ubiegłego roku premier przeprosił w imieniu rządu za to, że państwo holenderskie przez wieki traktowało ludzi jak towar, wyzyskiwało ich i brutalnie się z nimi obchodziło. Dziś to ja stoję przed wami. Jako król i jako członek rządu też za to przepraszam - mówił Wilhelm-Aleksander.

Król poszedł krok dalej niż premier Rutte. Podkreślił, że kwestia ta ma dla niego również wymiar rodzinny i osobisty. Niewolnictwo uważa się dziś za zbrodnię przeciwko ludzkości, ale jego przodkowie rządzący Republiką i potem Królestwem Niderlandów „nic nie robili, by temu zapobiec”.

- Działali w granicach ówczesnego prawa. Ale system niewolnictwa pokazywał, że było to niesprawiedliwe prawo - dodał. Zapowiedział też przeprowadzenie kolejnych analiz historycznych i badań na temat roli, jaką jego przodkowie odegrali na tym polu.

Nie ograniczył się tylko do przeprosin, ale poprosił też o wybaczenie roli, jaką jego przodkowie, czyli władcy Holandii z rodziny Oranje-Nassau, odegrali w podtrzymywaniu systemu niewolnictwa.

Król zakończył przemówienie słowami w Sranan Tongo. - Ten kon drai. Den keti koti, fu tru! (Czasy się zmieniły, łańcuchy zostały zerwane, naprawdę!).

Przemówienie króla zostało dobrze odebrane przez większość komentatorów i organizacji zrzeszających potomków niewolników. W Holandii żyje kilkaset tysięcy ludzi surinamskiego i antylskiego pochodzenia. Wielu amsterdamczyków, których przodkowie pochodzili z tej części świata i byli niewolnikami, słuchało na żywo przemówienia króla. Niektórzy ze zgromadzonych w Oosterpark nie kryli wzruszenia i płakali.

Także holenderskie media podkreślają, że przemówienie króla było historyczne. „Pozytywne i pełne mocji reakcje na historyczne przeprosiny króla za niewolnictwo” - tak jeden z tekstów na ten temat zatytułował opiniotwórczy dziennik „NRC Handelsblad”.

Część skrajnie prawicowych, nacjonalistycznych mediów, komentatorów i polityków oceniła słowa króla krytycznie. Lider populistycznej, antyislamskiej partii PVV Geert Wilders napisał np. na Twitterze o przeprosinach króla: „Nie w moim imieniu”.

Przypomnijmy, do 1814 r. holenderscy handlarze niewolnikami przetransportowali z Afryki do Ameryki i na Karaiby około 600 tys. niewolników. Z kolei w Azji, na terenach zarządzanych przez Holenderską Kompanię Wschodnioindyjską VOC „sprzedano” od 660 tys. do 1 mln ludzi (dokładne liczby nie są znane).

Tylko sama holenderska rodzina królewska zarobiła na przymusowej pracy niewolników równowartość około 500 mln euro - wynika z najnowszych szacunków. Cała holenderska gospodarka w okresie od XVII do XIX zarobiła na tym procederze wielokrotność tej kwoty.

03.07.2023 Niedziela.NL // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki