[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
– Czy Holandia pozostanie Holandią, skoro przyjeżdża tu tylu obcokrajowców? – powtórzył pytanie, jakie słyszy z ust obywateli, holenderski wicepremier Maxime Verhagen. Jego mowa z wtorku (28.06) na sympozjum poświęconym populizmowi wywołała w Holandii wiele dyskusji. Lider chrześcijańskodemokratycznej partii CDA po raz pierwszy tak otwarcie i mocno mówił o niepokojach, jakie obywatele odczuwają w związku z „imigrantami” czy „zagranicą”. Verhagen próbował dystansować się od antyimigracyjnego populisty Wildersa, ale jednocześnie przyznał, że politycy powinni uważniej się wsłuchiwać w pełne niepokoju głosy jego wyborców.
“Żyjemy w czasach niezadowolenia. Większość Holendrów jest zadowolona z własnego życia, ale o wiele mniej ze społeczeństwa, do którego przynależy. Niepewność jest cechą charakterystyczną naszego czasu” – mówił Verhagen, od października 2010 roku wicepremier i minister ds. gospodarczych w gabinecie premiera Marka Rutte (VVD). Verhagen jest jednocześnie politycznym liderem chadeckiej partii CDA. Partia ta od swego powstania w 1980 r. należała do największych i najważniejszych w Holandii. Jej poprzedni lider, Jan Peter Balkenende, był w latach 2002-2010 premierem kraju, a jego ugrupowanie wygrywało kolejne wybory.
Reakcja na populizm
Z wyjątkiem ostatnich – CDA poniosło w przyspieszonych wyborach z 2010 roku druzgocącą porażkę i stało się dopiero czwartą co do wielkości partią w holenderskim parlamencie. Wielu oddanych wyborców CDA zagłosowało bowiem na Partię Wolności PVV Geerta Wildersa. To populistyczne ugrupowanie sprzeciwia się zdecydowanie islamowi, imigracji i współpracy europejskiej. Świetny wynik Wildersa z 2010 oznaczał ostateczne zakorzenienie się populizmu w centrum holenderskiego życia politycznego. Dlatego trudno się dziwić, że także tradycyjne partie takie jak CDA starają się znaleźć swoją odpowiedź na populistyczne nastroje w społeczeństwie.
Dlatego Verhagen mówił nie tylko o niepokoju na podłożu ekonomicznym. „Czy Holandia pozostanie Holandią, skoro przyjeżdża tu tylu obcokrajowców ? Czy moja dzielnica pozostanie moją dzielnicą, kiedy zamknie się tu kolejny kościół i wybuduje meczet? Dlaczego przyjeżdżający nie dostosowują się do nas? Ja im nie przeszkadzam i chcę żeby oni mi też nie przeszkadzali” – minister wymieniał kolejne troski „zwykłych Holendrów”. Zagraniczne wpływy dotyczą jednak i gospodarki. Verhagen nawiązał tu nawet do całkiem aktualnych wydarzeń – „Wszystko tak strasznie drożeje w Holandii, czy wkrótce obniżą mi moją emeryturę? Jak to jest właściwie z tymi zakupami, które robię: co mogę obecnie jeść a czego nie jeśli chodzi o te produkty z zagranicy, i czy ta zagraniczna choroba dotyczy także naszych warzyw i mięsa?”. Nawet przy zwyczajnym kupowaniu warzyw jesteśmy skonfrontowani ze złożonością współczesnego świata, sugerował wicepremier.
Lider CDA opisał rosnącą w niderlandzkim społeczeństwie niechęć wobec Europy. „Zagranica jedynie kosztuje, a w zamian nie przynosi nic poza problemami. Europa: wiem, że tam trafia wiele pieniędzy, ale nie widzę niczego z powrotem. Dlaczego właściwie Bruksela się nami zajmuje? Tak, widzę, że jeśli inny kraj bankrutuje, wtedy dajemy jeszcze więcej pieniędzy. Od kiedy to jesteśmy instytucją charytatywną?”. Verhagen wszystkie te pytania przedstawił oczywiście nie jako własne słowa, ale jako opinie, które podzielane są przez wielką część społeczeństwa. Przyznał jednak, że jest to zrozumiałe. I to właśnie one są źródłem populizmu.
Źródło niepokoju – zagranica?
Skąd jednak to duże poczucie niezadowolenia? Wiąże się to z rozpadem tradycyjnych więzi społecznych w miastach i wsiach, a za ten rozpad odpowiada „rosnąca indywidualizacja, imigranci z całego świata i coraz bardziej komplikujące się społeczeństwo”. Jako przykład wicepremier podał zmiany zachodzące w Kościele. W samej tylko Brabancji w ciągu mijającej dekady zamknięto 237 z 287 kościołów. W miejsce tradycyjnych wartości pojawiła się przede wszystkim wolność, a wolność – według Verhagena – „często bardziej niepokoi niż wyzwala”.
„Mówiąc prosto: to są uzasadnione troski ludzi. Jak się na nie zareaguje, to już inna sprawa. Uważam, że to niepewność jest obecnie podłożem populizmu. To nie ludzkie troski są populistyczne, ale odpowiedzi niektórych liderów, którzy chcą na tym skorzystać” –Verhagen uczynił aluzję do sukcesów partii Wildersa. I zaproponował swoje rozwiązanie. Tak, CDA powinno podzielać te troski i stawiać postawione wyżej pytania, ale powinno unikać łatwych, prostych i obliczonych na tani poklask rozwiązań Wildersa.
„Duża część ludzi, którzy głosują na PVV, to nasi ludzie. Ze swoimi troskami. Nie mam zamiaru być ślepym na pożywki populizmu, na niezadowolenie w społeczeństwie, na niepewność wśród ludzi. Rozumiem to poszukiwanie punktów oparcia i stabilności”. Dlatego CDA musi odrzucić populistyczne rozwiązania, ale jednocześnie nie odwracać się od obywateli, ulegających sztuczkom populistów. Ale nawet słuchanie głosu obywateli ma swoje granice – wyznaczone przez prawo, reguły demokratyczne i międzynarodowe zobowiązania.
„Populiści z zasady uważają, że rząd wtrąca się w zbyt wiele spraw, podatki są za wysokie, masowa imigracja jest problemem, a islam często bywa dosyć niecywilizowany. Z tymi opiniami można się nie zgodzić, ale to bardzo wygodnickie, by je od razu zdyskwalifikować jako nierozsądne”, mówił Verhagen. I znów szukał rozwiązania w powrocie do wartości. „Musimy uznać judeochrześcijańskie korzenie naszego kraju i naszej części Europy. CDA musi mieć odwagę je głosić. Naszą historię, kulturę i nasze niepisane zasady”. Lider CDA jednocześnie przestrzegał przed zamykaniem się przed resztą świata: “To, że społeczeństwo multikulturowe okazała się porażką, nie może być powodem do tego, by (...) wszystko co obce od razu odrzucać”.
Co robić? – powrót do wartości
Podobnie jak Merkel w Niemczech czy Sarkozy we Francji, Verhagen także oznajmił klęskę multikulturalizmu. I słusznie, że ta idea się nie udała, przekonywał lider CDA, gdyż lepszym rozwiązaniem jest położenie nacisku na „zachodnie wartości”. Ale przy jednoczesnym szacunku wobec innych tradycji i kultur.
Verhagen, szukając drogi pomiędzy drapieżnym liberalizmem a niegotowym do kompromisów socjalizmem, wskazuje na katolicką naukę społeczną. CDA, które na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych powstało z połączenia kilku dużych chrześcijańskich partii, powinno sięgnąć do tych korzeni. Nie rząd, nie rynek, ale to sami obywatele powinni wziąć sprawy kraju w swoje ręce. „Katolicka nauka społeczna mówi o zasadzie subsydiarności i wskazuje każdej osobie w ramach jej społeczności zadanie. Odpowiedzialność osobistą”.
W zmieniającym się świecie rola tradycyjnych instytucji zmniejsza się, przekonywał wicepremier. Obywatele coraz słabiej czują się reprezentowani przez korporacje lokatorskie, media publiczne czy różnego typu stowarzyszenia. Jak temu zaradzić? Verhagen uważa, że trzeba iść z duchem czasu i organizacje te zawsze powinny pamiętać, że to one są dla ludzi a nie odwrotnie. Jako przykład odpowiadania na duch czasu podaje media społeczne i internet. Za pomocą nowoczesnych technologii udaje się polepszyć komunikację pomiędzy instytucjami a obywatelami. „Strona internetowa Watykanu jest jedną z najnowocześniejszych. W rzeczy samej: kultura obrazowa pasuje do katolików”, podał jako przykład.
W trzeciej części swojej przemowy Verhagen mówił o roli polityków. Według niego nowocześni politycy powinni mieć w sobie coś z dawnego kapelana: powinni być blisko ludzi i jednocześnie wzbudzać w nich szacunek. Ludzie muszą mieć poczucie, że politycy w pierwszym rzędzie zajmują się ich najbliższym otoczeniem: ulicą, miastem, pobliskim szpitalem. Dopiero wtedy ludzie obdarzą polityków zaufaniem także jeśli chodzi o bardziej skomplikowane sprawy związane z kryzysem w strefie euro czy zmianami klimatycznymi.
Populistyczna analiza – tak, populistyczne rozwiązania – nie?
Będący jednocześnie wicepremierem obecnego rządu Verhagen sformował też największe wyzwania przed jakimi stoi współczesna Holandia. „Myślę tutaj o dobrze funkcjonującym rynku pracy, integracji i wspólnotowym fundamencie wartości kulturowych, bezpieczeństwie energetycznym i zapewnieniu przetrwania naszej planety, o współpracy europejskiej i odpowiedziach na proces starzenia się naszego społeczeństwa”. Według niego – czemu się trudno dziwić – to właśnie jego partia, CDA, jest w stanie pomóc w rozwiązaniu tych problemów. By tego dokonać powinna jednak mocniej akcentować swój chrześcijański charakter i zakorzenienie w tradycji; częściej odwoływać się do języka wartości, ale jednocześnie korzystać z nowoczesnych metod komunikacji, zbliżających ją do zwykłych ludzi.
Pod koniec mowy Verhagen ostrzej skrytykował populizm. Odniósł się bezpośrednio do Geerta Wildersa, lidera sprzeciwiającej się islamowi, imigracji i Europie partii PVV. W skomplikowanym współczesnym świecie wszystkie państwa są ze sobą ściśle powiązane i nacjonalistyczne odcinanie się od reszty świata nie ma sensu „Myślenie, że otoczenie Holandii płotem wszystko rozwiąże i że powinniśmy schować się za naszymi tamami jest negatywne, bez szans na powodzenie i jest iluzją (...). Europa, euro, otwarta ekonomia, handel, wolny przepływ ludzi i kapitału są kluczowe! Tym bardziej dla nas, chrześcijańskich demokratów, którzy byliśmy twórcami współpracy europejskiej. Współpracy, która doprowadziła do pokoju, stabilności i wzrostu gospodarczego”.
Dlatego nieufność Wildersa wobec imigrantów i zagranicy przynosi Holandii straty, mówił Verhagen. „Regularnie biorę udział w misjach handlowych z holenderskimi przedsiębiorcami i silna Holandia to Holandia nastawiona na świat. Tak było w Złotym Wieku i tak jest obecnie”. Z kolei zohydzanie zagranicy, jakiego dokonuje Wilders, jest krótkowzroczne i szkodzi gospodarce i społeczeństwu.
Co zatem począć z populizmem? Według lidera CDA źródłem populizmu jest niezadowolenie i niepewność obywateli; tacy zagubieni wyborcy oczekują od partii politycznej wyraźnego określenia wartości, jakie reprezentuje i wierności ideałom. „I dlatego najlepszą bronią wobec populizmu jest bycie partią zakorzenioną w społeczeństwie”, zakończył swą mowę wicepremier.
Ostra mowa, ostre reakcje
Przemowa Verhagena wywołała wiele reakcji. Dziennik NRC pisał, że „Verhagen jeszcze nigdy nie nawiązał tak bezpośrednio do sposobu myślenia PVV o zagranicznych wpływach, które miałyby zagrażać Holandii” ; wtorkowa przemowa była pierwszym tak wyraźnym skrętem w prawo na tym polu.
Także w ramach samego CDA słowa wicepremiera nie wszystkich zachwyciły. Reprezentująca CDA w parlamencie posłanka Kathleen Ferrier zwróciła uwagę na drugą stronę medalu. Imigranci są nie tylko źródłem problemów, ale bywa i tak, że to właśnie oni są w Holandii dyskryminowani. Ferrier wskazała na dyskryminację na rynku pracy – Coraz więcej dobrze wykształconych imigrantów opuszcza nasz kraj, ponieważ nie czują się tu już dobrze – powiedziała portalowi nu.nl.
Podsumowując, ostre przemówienie Verhagena – wicepremiera oraz lidera jednej z najważniejszych partii w Holandii – jest kolejnym głosem w coraz bardziej skomplikowanej debacie na temat niepokojów, jakie odczuwają Holendrzy w szybko zmieniającym się świecie. Jednym z źródeł tych trosk są imigranci i szeroko rozumiana „zagranica”. Cieszy, że wicepremier odrzucił rozwiązania proponowane przez radykalnego populistę Wildersa. Ale jednocześnie łatwość, z jaką lider CDA przywoływał niektóre z owych „niepokojów”, stawiających imigrantów w złym świetle, może nieco niepokoić...
Łukasz Koterba, Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
A skad to wiesz?
Polaka,moze byc brudny,czarny ale to Holender juz a Polak kims gorszej kategorii jest!
tak doceniaja nas za historie,za pomoc,walke o wolnosc
Oj Zenus Zenus , juz ci dawno wodzia mozg wykarczowala(jesli takowy miales???). Lepiej trzymaj sie z daleka od komputera...idz ryby lowic!!!
za bukiet kwiatow
To czego tu szukasz w Polsce mialas do wyboru i koloru przystojniakow.
Co do tablic to sie juz konczy jezeli chczesz jezdzic na Polskich blachach to bedziesz musial zaplacis okolo 4000 euro na rok juz wyslali pisma i maja w ciagu 2 tygodni odpowiedzic czy samochod bedzie przerejestrowany czy wraca do Polski.
Od 2007r. systematycznie zwieksza się liczba osób,które wyjeżdżają swoimi samochodami,czasami wiekszość miejsc parkingowych zajęta jest przez auta z pl tablicami,a dochodzą do tego jeszcze sam.firmowe.
Ogólnie, wcale się nie dziwię,że Hol. powoli mają dość imigrantów..
Na naszym przykładzie,niektóre biura wysyłają do Holandii ludzi z przeszłością kryminalną lub wręcz ściganych przez prawo,po prostu biur to nie interesuje,a takie osoby raczej nie doznają olśnienia na obczyźnie i nagle nie stają sie wzorowymi obywatelami, wręcz przeciwnie.. Druga sprawa,biura sprowadzają więcej ludzi niż mają zagwarantowanych miejsc pracy,oraz umieszczają na domkach zbyt wiele osób, dodajmy do tego jeszcze naszą mentalność-jestem za granicą, nikt mnie nie zna, więc mogę robić i mówić co chcę,tak głośno jak mi się podoba,przecież nikt nie rozumie..