[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
O protestach polskich kierowców w miejscowości Duiven, domagających się zapłaty zaległych pensji już pisaliśmy. Jak informuje dziennik „de Telegraaf” udało się wreszcie zawrzeć umowę pomiędzy protestującymi szoferami a właścicielem firmy Beyer Logistics.
Przypomnijmy, właściciel Beyer Logistics, Sjaak Beijer, ogłosił bankructwo firmy. Biznes Beijera był tak sprytnie zorganizowany, że polscy kierowcy nie pracowali bezpośrednio dla Beyer Logistics, ale dla polskiej spółki-córki tego przedsiębiorstwa. Dzięki temu Beijer mógł omijać holenderskie prawo i płacić pracującym w Holandii Polakom według polskich stawek. Kiedy okazało się, że konstrukcja taka nie jest być może zgodna z prawem, firma ogłosiła bankructwo. A Polacy zostali na lodzie. Holenderski szef zalegał im średnio z 1,900 euro wypłaty.
Polacy postanowili wciąć sprawy w swoje ręce i przyjechali do Duiven, gdzie znajduje się siedziba firmy i gdzie mieszka jej właściciel. Wspierani przez związek zawodowy FNV Bondgenoten protestowali zarówno przed biurem spółki, jak i przed domem Beijera. O sprawie szeroko informował popularny w Holandii dziennik „de Telegraaf”.
- Jeśli o mnie chodzi, Polacy mogą jeszcze tydzień stać przed moim domem, ale jak tylko wejdą na mój teren, zadzwonię po policję – skarżył się jeszcze w czwartek (12.01) zalegający z wypłatami właściciel Beyer Logistics – We wtorek wieczorem chodziło wokół domu dziewiętnastu szoferów, pukali w szyby i co chwilę dzwonili do drzwi. Dla mojej rodziny, z dwójką dzieci w wieku szkolnym, jest to niezwykle uciążliwe.
Protest okazał się jednak, przynajmniej częściowo, skuteczny. Jak poinformował wspomniany dziennik, udało się w końcu zawrzeć porozumienie. W negocjacjach brał udział adwokat Beyer Logistics oraz przedstawiciele związku zawodowego FNV Bondgenoten. Ile dostaną Polacy? Tego nie wiadomo. Pewne jest, że będzie to więcej niż 500 euro na osobę – tyle wynosiła wstępna propozycja Beijera. Szef splajtowanej firmy wypłacił także niektórym z kierowców zwrot części kosztów (np. za benzynę czy naprawy ciężarówek), z czym dotąd zwlekał.
Umowa pomiędzy adwokatem zbankrutowanej firmy a związkowcami, reprezentującymi szoferów, którzy przyjechali walczyć do Holandii o zaległe pensje, nie kończy jednak sprawy. Porozumienie dotyczy jedynie tych z kierowców, którzy protestowali w Duiven. W Polsce pozostaje jeszcze dziesiątka kierowców, którzy także czekają na zaległe płace, ale z różnych powodów nie byli w stanie przyjechać do Holandii, by „własnoręcznie” walczyć o należne im pieniądze. Jak powiedział jeden z negocjatorów umowy, cytowany przez „de Telegraaf”, być może dziesiątka kierowców również przyjedzie do Holandii, by na miejscu zadbać o wypłatę należnych im pieniędzy. Nie jest jednak jeszcze pewne.
W sprawie Beyer Logistics posunęliśmy się zatem o krok do przodu, ale do całkowitego rozwiązania konfliktu wciąż jeszcze nie doszło.
ŁK, Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Dziwi mnie ze holenderskie prawo w ktorym niby nie ma dyskryminacji zawodowej ,jest dozwolone ze Polski kierowca pracujacy dla firmy w Holandii zatrudniony jest przez siedzibe w innym kraju aby tylko obejsc prawo i zaplacic kierowcy polowe lub jedna trzecia stawki jaka dostalby holenderski kierowca