Ciepłe myśli na holenderską niedzielę: Rodzinne reklamy (cz.209)

Ciepłe myśli

Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Rodzinne reklamy

Jeśli miałabym jednoznacznie i kategorycznie wyrazić się na temat reklam, byłoby mi trudno. Z jednej strony doprowadzają mnie do szału. Najgorsze są te wyświetlane w trakcie ciekawych filmów albo podczas przeglądania filmików na YouTubie. Czasem jednak przyjemnie jest zerknąć na reklamę perfum lub tego, co w nadchodzącym tygodniu w bonusie oferuje ulubiony sklep. Dlatego czasem ich nie znoszę a czasem oglądam z przyjemnością.
Poruszam dziś ten temat, ponieważ ostatnio zaobserwowałam nowy trend w telewizyjnych reklamach. Stąd właśnie ten tytuł – rodzinne reklamy. Być może niektóre osoby domyślają się już, o czym chcę napisać. W Holandii kilka największych sieci sklepów i supermarketów zaczęło produkować reklamy, które przypominają nieco serial. Występuje w nich zazwyczaj rodzina, choć, teraz gdy o tym piszę, przypominała mi się reklama piwa, w której przez jakiś czas występowała trójka przyjaciół.

Nie od dziś wiadomo, że reklamy mają nieprawdopodobną moc. Ponoć, jeśli czegoś się nie reklamuje, nie ma sensu tego produkować lub tworzyć. Tak przynajmniej twierdzą specjaliści od marketingu. Coś w tym musi być, bo reklamy także na mnie mają wpływ. Nie oznacza to, że od razu chcę coś kupić, ale z pewnością wzbudzają ciekawość.
Jedną z moich ulubionych reklam są te dotyczące sieci supermarketów spożywczych Alberta Heijna. Występuje w nich małżeństwo, ich syn i przezabawna babcia. Na wiosnę okazało się, że reklamowa mama jest w ciąży. Niedawno na świat przyszło reklamowe dzieciątko. Mama pracuje w jednym ze sklepów AH, jest tam menadżerką. Widzowie obserwowali ciążę, wakacje i zdalną pracę męża głównej bohaterki, który siedział przed ekranem w garniturze i krótkich spodenkach, przecież w czasie online meetingów i tak nie widać tego, co ma się założone poniżej pasa. Razem z rodziną świętowało się wszystkie wydarzenia zarówno tradycyjne, jak i te wyjątkowe, na przykład mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Każda z osób jest sympatyczna, ciekawa i zabawna, dlatego każda reklama jest niczym mini odcinek serialu komediowego. Oczywiście główną rolę grają akcje, przeceny i oferty specjalne, ale za każdym razem widz dowiaduje się, czegoś więcej o rodzinie.

Podobnie jest z reklamami supermarketów spożywczych Jumbo. Wspomniałam, że reklama na mnie działa, ale w tym przypadku jest nieco trudniej. W pobliżu nie mam ani jednego sklepu tej sieci, więc kończy się na oglądaniu reklam w telewizji.

Tu również główną rolę gra rodzina. Rodzice oraz trójka ich dzieci. Dorosły syn, córka nastolatka i syn, który na oko ma 10 lat. Gdy w telewizji emitowano pierwsze reklamy, najmłodszy członek rodziny był jeszcze szkrabem. Od czasu do czasu w reklamach pojawiają się również dziadkowie. Warto dodać, że w reklamie Jumbo tatę gra znany niderlandzki aktor Frank Lammers, którego widzowie Netflixa mogą znać z serialu „Undercover”.
Muszę przyznać, że bardzo niepokojącym był fakt, gdy w pewnym momencie najmłodsze rodzeństwo zaczęli grać nowi aktorzy. Z czasem widz się przyzwyczaił, ale przez jakiś czas, coś było nie w porządku. Również i w tym przypadku reklamy przypominają serial komediowy.

Wcześniej wspomniane reklamy mogą nieco irytować wyidealizowanym do przesady obrazem rodziny. Z tego właśnie względu wydaje mi się, że najnowszą i chyba najsympatyczniejszą reklamą jest ta sieci sklepów kosmetycznych Kruidvat.

Tu również wstępuje rodzina. Samotna mama, która wychowuje trójkę dzieci. Wszystkie pociechy są w wieku szkolnym. Główną bohaterką jest Lies, przesympatyczna prawie czterdziestolatka, z którą wiele kobiet może się identyfikować.

Chyba zacznę przyglądać się reklamom z jeszcze większą uwagą. Może znajdę w nich jeszcze jakieś ciekawostki niezwiązane z ofertami reklamujących się sklepów.


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

10.10.2021 Niedziela.NL // fot. Shutterstock, Inc.

(as)