[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
- Kto się tego spodziewał? To niewiarygodne, niewiarygodne, niewiarygodne! – krzyczał holenderski komentator radiowy w trakcie relacji z meczu Holandia-Hiszpania. Oranje po słabym początku tak się rozpędzili, że rozjechali Mistrzów Świata i Europy aż 5-1. Choć nawet wyjście z grupy nie jest jeszcze pewne, nastroje w Holandii diametralnie się zmieniły: może Pomarańczowi i na tym turnieju liczyć się będą w walce o finał?
Kiedy cztery lata temu, 11 lipca 2010 r., wracałem z Museumplein, wielkiego placu w turystycznym centrum Amsterdamu, i chciałem zrobić zdjęcie kilku płaczącym kibicom w pomarańczowych koszulkach, o mało co nie zostałem pobity. – Zdjęcie? Będziesz nam robił zdjęcia? Spadaj! – krzyczał jeden z najbardziej narwanych. Tłumaczenie „spadaj” to ugrzecznione tłumaczenie tego, co usłyszałem naprawdę.
Cztery lata później
Kiedy w minioną piątkową noc przejechałem rowerem pół Amsterdamu, wracając z meczu obejrzanego w centrum do mieszkania na przedmieściach, nastroje w stolicy były diametralnie inne. W pubach nadal lało się piwo, z pubów – głośna muzyka. Na ulicach pełno ubranych na pomarańczowo fanów, tu i ówdzie głośne śpiewy. Nawet podchmieleni turyści w infantylnych pomarańczowych czapkach, zapominający, że ścieżki rowerowe są dla rowerów a nie dla pieszych (prawdziwa plaga w Amsterdamie!), nie irytowali tak jak na co dzień.
Amsterdam się cieszył. Mimo, że to nie był finał, ale dopiero mecz numer jeden, zupełny początek, o niczym definitywnie nierozstrzygający.
Było jednak tak, jakby wszyscy posłuchali Robina van Persiego. - Teraz powinniśmy się wszyscy wspólnie z tego cieszyć – powiedział kapitan Pomarańczowych kilkanaście minut po końcowym gwizdku w brazylijskim Salvador. – To dla całej Holandii sen, który stał się rzeczywistością.
A przecież jeszcze godzinę wcześniej nastroje były zupełnie inne. Po bramce z karnego, podyktowanego w 27 minucie przez włoskiego sędziego po bardzo wątpliwym faulu de Vrija (padał Diego Costa), Hiszpanie wyszli na zasłużone prowadzenie. Cillessen rzucił się w dobrą stronę, ale strzał Xabi Alonso był zbyt mocny. 1-0 dla Mistrzów Świata, wszystko zgodnie z oczekiwaniami.
Gdyby Sneijder trafił
Co prawda to Holendrzy jako pierwsi mogli w tym meczu strzelić gola, ale Sneijder wystraszył się szansy, przed jaką stanął na początku spotkania. W starciu sam na sam z Casillasem strzelił w niego, a nie do siatki.
Po raz kolejny się potwierdziło: Casillas, bramkarz który w karierze wygrał już prawie wszystko i w meczu z Holandią zamierzał pobić rekord ilości minut bez straty bramki na MŚ, to mur nie do zatrzymania, szczególnie w najważniejszych meczach na najważniejszych imprezach. Sneijder, który cztery lata temu był filarem ekipy van Marwijka i zdobył w RPA pięć bramek, to z kolei cień tamtego zawodnika. Nie bez przyczyny Louis van Gaal, obecny trener Pomarańczowych, który po brazylijskim turnieju stanie na czele wielkiego Manchesteru United, odebrał mu opaskę kapitana, długo wahał się czy zabrać go do Brazylii i jeszcze kilka miesięcy temu publicznie krytykował jego kondycję. Sneijder się jednak podniósł, wynajął prywatnego trenera fitness i pogodził z van Gaalem.
Na pokonanie, wydawałoby się, genialnego Casillasa to jednak za mało. Hiszpański bramkarz ma patent na gwiazdy Oranje. W finale MŚ w 2010 r. wygrał starcie z rozpędzonym Robbenem, torując Hiszpanom drogę do ostatecznego tryumfu. Teraz zapobiegł szybkiej stracie gola w starciu ze Sneijderem.
Wszystko po staremu, musieli myśleć kibice na całym świecie. Dopiero kilkadziesiąt minut później miało się okazać, jak bardzo się mylili. I że ze słowami „genialny”, „mur” i „patent” trzeba uważać.
Totalny odlot Van Persiego
Akcja Sneijdera była właściwie jedynym poważniejszym atakiem na bramkę Hiszpanów w pierwszych 40 minutach. Ekipa Del Bosque może nie zachwycała, ale na niedoświadczonych, młodych obrońców Pomarańczowych to starczało. Hiszpanie co chwila wpadali w pole karne, a kiedy sędzia nagrodził ich za to rzutem karnym, wydawało się, że będzie już tylko kwestią czasu, kiedy z 1-0 zrobi się 2-0 czy 3-0.
I wtedy do piłki doszedł Daley Blind. 24-letni pomocnik Ajaxu, syn Danny’ego Blinda – 42-krotnego reprezentanta Holandii, który obecnie jest asystentem Van Gaala, a od 2016 roku będzie selekcjonerem Pomarańczowych – podał piłkę wybiegającemu Van Persiemu z precyzją, której nie powstydziłby się Rembrandt i z wyczuciem, którego nie powstydziłby się van Gogh. Van Persie skoczył – nie, nie tyle skoczył, co rzucił się, zanurkował! – w kierunki piłki, jakby chciał ułatwić pracę sportowym komentatorom uwielbiającym zgrane porównania i mówił im: hej, piszcie znowu o Flying Dutch, Vliegende Hollander, o Latającym Holendrze.
I poleciał. Casillas czekał właśnie na początek 467 minuty bez straty gola na MŚ, ale wraz z tym jak futbolówka szybowała nad jego głową, Van Persie podchodził do lądowania, a siedem milionów Holendrów, oglądających telewizyjną relację, zamarło na sekundę poprzedzającą totalną erupcję radości, marzenia Hiszpańskiego bramkarza o czystym koncie stały się przeszłością. Nie będzie rekordu i 467 pięknych minuty bez gola, będzie 37 minut tortur i 5 goli.
[Tutaj relacja radiowa, czyli jak się cieszą Holendrzy (od 1,50 min): https://www.youtube.com/watch?v=czXnoAvuR-0 ]
Daley Blind, bohater drugiego planu
Holenderska Mechaniczna Pomarańcza (by użyć kolejnej wyświechtanej metafory) – z jednej strony pełna oryginalnych indywidualistów jak Robben czy Van Persie, z drugiej uporządkowana i naoliwiona maszyna autorstwa dyktatora van Gaala – wreszcie się rozpędziła. Po przerwie Holendrzy nabrali pewności siebie, a Hiszpanie zaczęli się gubić.
Kolejne świetne, długie podanie cichego bohatera meczu Daleya Blinda i tym razem na Casillasie zemścić się mógł Robben. Hiszpańscy obrońcy tańczyli wokół niego w polu karnym jakby byli na lekcji flamenco, ale wybić piłki nie zdołali. Robben uderzył na ślepo w środek bramki i to teraz Pomarańczowi mieli w kieszeni trzy punkty.
Hiszpańskie marzenia o tym, by przynajmniej jeden z nich odzyskać, prysły, gdy w chaosie po rzucie wolnym najlepiej w polu karnym zachował się 22-latek z Ouderkerk aan den Ijssel, Stefan De Vrij. Piłka wtłoczona do bramki i 3-1! Tak jak po karnym w pierwszej połowie to Holendrzy wykłócali się z sędzią, tak teraz Hiszpanie próbowali go przekonać, że ich bramkarz był faulowany. I jak zawsze w przypadku kłótni z sędziami niczego to nie zmieniło.
Rekord Casillasa. Ale nie ten, o którym marzył.
Odzwyczajonemu od wyciągania piłki z własnej bramki Casillasowi w piątek trzynastego tak się to spodobało, że kiedy po ośmiu minutach od gola De Vrija Holendrzy nadal nie strzelili kolejnego, postanowił im trochę pomóc. Źle przyjął podaną mu przez kolegę z drużyny piłkę, ta mu odskoczyła, a że chytry lis Van Persie w takich sytuacjach zawsze jest w odpowiednim miejscu i w odpowiedniej czasie, napastnik Manchesteru skorzystał z prezentu. 4-1, Mistrzowie Świata na łopatkach.
Jak jednak określi
porażkę 5-1? Upokorzenie, katastrofa, wstyd? Na to pytanie hiszpańscy kibice musieli odpowiedzieć w 80. minucie, kiedy z holenderskiego obozu wystrzelono rakietę o nazwie Arjen Robben i skrzydłowy Bayernu po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów po raz kolejny zatańczył z obrońcami w polu karnym i dobił hiszpańskiego byka. „To jest kurs biegania dla dorosłych Robbena”, tak Jack van Gelder, holenderski sprawozdawca radiowy, skomentował sprint pochodzącego z wioski Bedum na północy Holandii łysawego 30-latka.
Gdyby jeszcze tego dnia arcyskuteczni Holendrzy zamienili w gole strzał w poprzeczkę Van Persiego i potężną bombę Robbena, w Salvadorze mielibyśmy wynik 6-1 czy 7-1. Ale i bez tego rozmiar zwycięstwa Pomarańczowych był przytłaczający, a zaskoczenie fanów i ekspertów – i tych z Holandii, i tych z Hiszpanii – olbrzymie.
Ba, usta ze zdziwienia otworzył cały piłkarski świat: z tą odmłodzoną drużyną niderlandzką prowadzoną przez kontrowersyjnego, fanatycznego Van Gaala – dbającego o każdy detal, wykłócającego się z holenderskimi dziennikarzami, czasem tak aroganckiego, że aż trudno się na niego oburzać, gdyż pozostaje jedynie śmiech – trzeba się liczyć. To nie są chłopcy do bicia, ale zdyscyplinowana armia generała Louisa, która nawet największym gwiazdom obwieszonym medalami Mistrzostw Świata i Europy potrafi sprawić solidne lanie. I to na dzień dobry.
Trzy punkty to trzy punkty
Cztery lata temu Holandia pokonała kolejno Danię, Japonię, Kamerun, Słowację, Brazylię i Urugwaj, by dopiero w dogrywce finału w Johannesburgu ulec Hiszpanom 0-1. Teraz turniej zaczął się dla Holendrów od przygniatającego tryumfu nad najgroźniejszym grupowym rywalem i aktualnym mistrzem globu i kontynentu.
Słodki rewanż? Powód do euforii? Faworyt do tytułu?
Nie, to tylko jeden mecz. Tylko trzy punkty. I tylko początek. Podkreślali to dzień po meczu sami piłkarze, trener i większość futbolowych ekspertów.
- To fajne, wygrać jeden mecz, ale my chcemy wygrać ten puchar. Teraz nie mamy jeszcze niczego. Jeśli chcemy być mistrzami, musimy wygrać jeszcze sześć spotkań. Jeśli się nie wyjdzie z grupy z takiego zwycięstwa jak to nic nie wynika – mówił w sobotę bramkarz Jasper Cillessen, którego świetna interwencja po strzale Davida Silvy w pierwszej połowie uchroniła Holendrów przed 0-2.
W środę 18 czerwca Holandię czeka kolejny mecz, z Australią. Początek o 18.00 czasu europejskiego. W pierwszym meczu Australijczycy przegrali 1-3 z Chile, jednak pokazali ducha walki, a momentami również nie najmniejsze piłkarskie umiejętności.
Cillessen ma rację: jeśli Holandia przegra lub zremisuje z Australijczykami, wtedy 5-1 z Hiszpanią będzie jedynie pięknym, ale nieznaczącym wspomnieniem. Pomarańczowi mają teraz 3 punkty, a to zazwyczaj za mało, by wyjść z grupy. Mistrzostwa w Brazylii dla Holandii dopiero się rozpoczęły.
Lepszego początku podopieczni Louisa Van Gaala nie mogli sobie jednak wymarzyć.
Filmowy skrót meczu: https://www.youtube.com/watch?v=dqNE7zoKjgM
Łukasz Koterba, Niedziela.NL
POWIEDZIELI PO MECZU:
Van Persie o pierwszej bramce i cudownej główce:
- Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie przyjąć tej piłki, ale widziałem nagrania z Casillasem. W finale Ligi Mistrzów również stał daleko od bramki, gdy mu strzelono gola. Casillas chętnie wychodzi z bramki.
- Zanim dostałem tę piłkę, szybko spojrzałem na bramkę i myślałem: muszę po prostu zaryzykować. Fantastycznie, że piłka ta następnie tak weszła. A najpiękniejsze było to, że wydarzyło się to tuż przed przerwą, dzięki czemu szliśmy do szatni w zupełnie innych nastrojach.
Wesley Sneijder:
- To niezwykłe uczucie. (…) Ale było też trochę tak, jak przewidywaliśmy, jakby to szalenie nie zabrzmiało. Nie mam tu na myśli bezpośrednio wyniku, ale obraz gry. Hiszpanie w pewnym momencie się nas wystraszyli, ponieważ byliśmy bezlitośni w grze z kontry. (...) Wszyscy bardzo ciężko trenowaliśmy i teraz zbieramy tego owoce. Byliśmy w o wiele lepszej kondycji fizycznej niż Hiszpanie.
Trener reprezentacji Holandii Louis Van Gaal:
- Początkowo miałem wrażenie, że to będzie taki wieczór, w trakcie którego Mistrz Świata dostanie zwycięstwo w prezencie. W każdym razie sprezentowano im, w moim odczuciu, od razu rzut karny.
- Mamy bardzo pozytywny bilans bramkowy, ale i po tak fantastycznym zwycięstwie jeszcze niczego nie zdobyliśmy. Ale dla kibiców to oczywiście bardzo fajny mecz.
Iker Casillas:
- Winę muszę wziąć na siebie. Jestem pierwszy w kolejce, by przeprosić kibiców. (...) Nie zagrałem na moim poziomie i muszę się z tym pogodzić. (...) Kiedy strzelili nam trzecią bramkę, mogliśmy się już tylko skupić na kolejnym meczu. Skończyło się jeszcze gorzej.
Trener reprezentacji Hiszpanii, Vincente Del Bosque:
- To jest sport. Przegraliśmy. Musimy zaakceptować tę porażkę. Nie mamy innego wyjścia. Kolejne spotkanie, z Chile, spróbujemy wygrać. Musimy je wygrać. Ponieważ wciąż możemy zostać mistrzami świata.
- Gratuluję przeciwnikowi. Zostaliśmy zdeklasowani, na pewno w drugiej połowie. (...) Musimy przyznać, że popełniliśmy błędy, ale każdy walczył o lepszy wynik. Zdaję sobie sprawę, że znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. Wspólnie musimy znaleźć pomysł na kolejny mecz.
Ł.K.
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Zgadza sie
za złotówki!
buhahahaha KUP SOBIE MOZG :)