[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Profesjonalna piłka rządzi się brutalnymi zasadami – przekonał się o tym polski bramkarz holenderskiego PSV Eindhoven, Przemysław Tytoń. Polak, przechodzący wielomiesięczną rehabilitację po groźnej kontuzji, wreszcie wrócił do pełni sił. Ale jego miejsce pierwszego bramkarza PSV jest zajęte.
W wyjazdowym meczu z FC Utrecht mogło być teoretycznie tak, jak przed kontuzją polskiego bramkarza: Tytoń na boisku, Szwed Andreas Isaksson na ławce. Było inaczej. Polak, który w wyniku zderzenia z obrońcą własnej drużyny w hitowym meczu z Ajaxem, stracił przytomność i musiał zostać zniesiony z boiska, jest już w pełni sił. Ale na powrót do pierwszego składu na razie liczyć nie może. Pod jego nieobecność Isaksson nie zaliczył większych wpadek i odzyskał zaufanie trenera Freda Ruttena.
- Dla mnie to nie był trudny wybór – powiedział szkoleniowiec znajdującego się obecnie na drugim miejscu w tabeli PSV po zakończonym remisem 1-1 spotkaniu w Utrechcie – Przed przerwą zimową zaliczyliśmy dobrą serię i Isaksson był tego częścią. Andreas dobrze się spisywał. W ostatnich tygodniach w trakcie treningów i meczy nie zauważyłem pod tym względem żadnej zmiany – dodał Rutten.
Przed potyczką z FC Utrecht dziennikarze i fani próbowali uzyskać od Ruttena jasną odpowiedź na pytanie, kto będzie numerem jeden w bramce drużyny z Eindhoven. Trener odpowiadał wymijająco, ale przesłanie było jasne: nie zmienia się czegoś, co działa dobrze. Lepsze jest wrogiem gorszego, można dodać, i skoro szwedzki golkiper pokazał się w ostatnich miesiącach z dobrej strony, nie ma sensu eksperymentować. Dziennikarze gazety „Telegraaf” posadzenie zdrowego już Polaka na ławce uznali nawet za swego rodzaju upokorzenie. „To policzek dla Polaka, który jest już w pełni sił po ciężkim wstrząśnieniu mózgu”, brzmiał komentarz w sobotnim wydaniu dziennika.
Przygoda Przemysława Tytonia z PSV ma jak dotąd niewiele wspólnego z bajką. Mimo, że graczem zespołu z Eindhoven jest już od kilku dobrych miesięcy, w pierwszym składzie zagrał jedynie trzykrotnie. Później doszło do wspominanej fatalnej kontuzji, następnie do długiej rehabilitacji, a teraz czeka go ławka rezerwowych. Ale jest też dobry news: dotąd Tytoń był jedynie wypożyczony do PSV, ale jak poinformował dziennik AD klub z Eindhoven skorzystał z opcji wykupienia Polaka. Poprzedni klub Tytonia, Roda JC, wzbogaci się dzięki temu o 2,7 mln euro.
Dziennikarze próbowali też dowiedzieć się, czy Rutten ustalając skład bierze pod uwagę to, że obaj piłkarze marzą zapewne o występach w narodowych reprezentacjach w trakcie nadchodzącego EURO 2012 w Polsce i na Ukrainie. A żeby liczyć na powołanie do narodowej drużyny, ważne jest żeby grać. W pierwszym składzie, pełne mecze, regularnie.
- Jestem trenerem PSV, a nie reprezentacji Szwecji czy Polski – skwitował takie rozważania Rutten. Według słów Ruttena, jeszcze sprzed meczu w Utrechcie, żaden z bramkarzy nie może liczyć na stuprocentową pewność bycia „pierwszym bramkarzem”. O miejsce w pierwszym składzie PSV, mającego wciąż realne szanse na tytuł, trzeba walczyć.
- Jeśli ktoś nie może sobie z tym poradzić, nie pasuje do PSV – powiedział Rutten. Tytonia czeka zatem ciężka walka. Problemy zdrowotne już pokonał, teraz musi pokazać, że jest lepszy od Isakssona.
ŁK, Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Holandia, sport: Holendrzy „zepsuli” pożegnanie legendarnego Rafaela Nadala! |
Holandia, sport: Nie będzie łatwo. Oto potencjalni rywale Pomarańczowych |
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze