[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Noc z soboty 31 stycznia na niedzielę 1 lutego 1953 roku była jedną z najbardziej dramatycznych w historii Holandii. Powódź, do której wtedy doszło w południowo-zachodniej części kraju, zabiła ponad 1.800 osób, a ponad 72.000 ludzi straciło dach nad głową.
Pod wodą znalazło się wówczas 200.000 hektarów holenderskiej ziemi, znajdujących się głównie w Zelandii, Zachodniej Brabancji oraz południowej części prowincji Zuid-Holland (Holandia Południowa). Sytuacja wyglądała najgorzej pomiędzy godziną czwartą a szóstą nad ranem, kiedy kolejne wały nie wytrzymywały naporu wody, wdzierającej się coraz bardziej w głąb lądu. Ale i w niedzielne popołudnie liczba ofiar dramatycznie się powiększała. Akcja ratunkowa przebiegała powoli, a budynki z ludźmi na strychach i dachach pod naporem wody ulegały zniszczeniu. W wyniku tego wielu mieszkańcom, którym udało się w nocy na czas wbiec na strych, ostatecznie i tak utonęło.
Skala tragedii byłaby jeszcze większa, gdyby nie wytrzymały także groble położone bardziej w głąb prowincji Zuid-Holland. Gdyby woda wygrała i tam, ofiar śmiertelnych mogłoby być nawet 30.000, a milion osób straciłoby dach nad głową – uważają niektórzy historycy (źródło: TUTAJ). Na szczęście tak się nie stało, choć i bez tego skala dramatu była ogromna.
Przyczyną tragedii było niezwykle rzadko występujące w przyrodzie połączenie dwóch zjawisk: bardzo mocnego sztormu u wybrzeży Morza Północnego oraz wysokiego przypływu. Ze względu na przypływ poziom wód był wysoki, a szalejąca wichura nadała wodzie wręcz niszczycielską siłę. Groble i wały nie wytrzymały naporu, a ponieważ do powodzi doszło w nocy, w czasach gdy komunikacja była o wiele trudniejsza niż obecnie, władzom nie udało się na czas ostrzec mieszkańców. Wiele osób, które w sobotę wieczorem 31 stycznia położyły się do łóżek, już nigdy się nie obudziły…
Najbardziej ucierpiała prowincja Zelandia na południowym zachodzie kraju. Niektóre miejscowości w ciągu kilkudziesięciu minut znalazły się trzy metry pod wodą, co doprowadziło do śmierci nawet 15% ludności w niektórych wsiach. Morze wdarło się ponad 70 km w głąb lądu, a osuszanie tych terenów zajęło prawie rok. W wyniku sztormu i powodzi ucierpiały także inne państwa, np. Wielka Brytania i Belgia, choć tam ofiar śmiertelnych było znacznie mniej: około 300 na Wyspach i około 30 u południowych sąsiadów Holandii.
Wielka powódź wstrząsnęła Holandią. Mieszkańcy tego kraju po raz kolejny uświadomili sobie, jak potężnym żywiołem jest woda i jak istotne jest to, by zrobić wszystko, by nad nim zapanować. Aby tragedia z 1953 roku już nigdy się nie powtórzyła, rząd ogłosił tzw. Plan Delta (Deltawerken, Deltaplan). Celem planu było zbudowanie wielu nowych grobli i wałów, a przede wszystkim tam i innych zapór wodnych, w szczególności w Zelandii. Prace rozpisano na dziesiątki lat (oficjalnie zakończono je dopiero w 2010 roku) i pochłonęły one miliardy guldenów i euro, ale efekt jest imponujący. Szczególnie potężna, 8-kilometrowa zapora Oosterscheldekering (z prowadzącą po niej drogą dla samochodów i ścieżką rowerową) robi wrażenie i przez niektórych nazywana jest nawet ósmym cudem świata.
Mimo tych inwestycji woda nadal pozostaje poważnym problemem w Holandii. Zagrożenie ze strony morza wydaje się po ukończeniu Planu Delta pod kontrolą, ale źródłem niebezpieczeństwa są również wielkie rzeki przepływające przez kraj wiatraków i tulipanów. W 1993 i 1995 roku sytuacja była dramatyczna, a niebezpieczeństwo przerwania wałów i wylania kilku wielkich rzek było bardzo realne.
Władze Holandii bez przerwy muszą więc inwestować w kolejne zabezpieczenia, umacnianie wałów i grobli, budowanie zapór wodnych oraz monitorowanie poziomu wód. Duża część Holandii znajduje się przecież poniżej poziomu morza, a zmiany klimatyczne, do jakich doszło w minionych dekadach również nie są Holendrom na rękę. Próby okiełznania wodnego żywioły są na stałe wpisane w historię Holandii. W 1953 roku w tej odwiecznej wojnie to woda odniosła wielkie zwycięstwo – miejmy nadzieję, że po raz ostatni.
18.05.2016 ŁK Niedziela.NL, aktualizacja 24.10.2023
< Poprzednia | Następna > |
---|
Holandia, sport: Holendrzy „zepsuli” pożegnanie legendarnego Rafaela Nadala! |
Holandia, sport: Nie będzie łatwo. Oto potencjalni rywale Pomarańczowych |
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Wycisną cię jak cytrynę i wywalą.