„TUTAM” – brawurowy spektakl Bogusława Schaeffera na deskach haskiego teatru „Dakota”

Archiwum


Typowy listopadowy wieczór: deszcz, wiatr, zimno, brr… Czy w taki wieczór można znaleźć miłość? I czy można ją znaleźć... w teatrze?

Ci, którzy w piątek 14 listopada odwiedzili haski teatr „Dakota” z pewnością potwierdzą, że można. Emocje na scenie sięgały zenitu kiedy Marta Bujnowicz-Widerska i Wojciech Cecherz przeistaczali się na oczach widzów: ON – z wytwornego pisarza w trywialnego kelnera, ONA – z dystyngowanej damy w uroczą, prostolinijną kelnerkę, i udowadniali, że miłość wszędzie i w każdym przypadku porusza najdelikatniejsze struny ludzkiej natury. Sztuka Bogusława Schaeffera, muzykologa, kompozytora, dramatopisarza – jest swoistą etiudą o miłości, odgrywaną przez aktorów na dwóch planach jednocześnie.

Ale od początku:

Przy kawiarnianym stoliku spotykają się przypadkowo On i Ona. Ich znajomość zapoczątkowana nieporozumieniem i sprzeczką powoli i z niejakimi trudnościami przeistacza się we flirt a następnie w głębsze, pełne ekscytacji uczucie. Od nieporozumienia do flirtu, od flirtu do randki, od randki do buzującej emocjami miłości. Elokwentne i nieco snobistyczne dyskusje o literaturze, filozofii, uniwersalizmie, toczone przy kawie z rożkiem drożdżowym (On) oraz herbacie z podwójną cytryną (Ona) przerywają raz po raz komentarze kelnerskiej pary które- choć mogą wydawać się czasem niewybredne lub nawet prostackie, jednak ujmują w swoistą klamrę ulotność uczuć.

„Życie jest z grubsza rzecz biorąc francowate – zauważyła to pani?” – pyta kelner , zaś damie trudno jest znaleźć rzeczowy argument zaprzeczający temu prostemu, skondensowanemu paradygmatowi. „Końskie zaloty” kelnera w oczywisty sposób budzą namiętną zazdrość kelnerki, która z kolei zwraca swoje zainteresowanie w stronę pisarza. I tak w dziewiętnastu odsłonach, jak w dziewiętnastu akordach, Schaeffer gra dla nas etiudę o miłości, odsłania przed nami tajniki ludzkiej duszy, wprowadza w świat zależności pomiędzy ambicją a potrzebą, intuicją a faktem i wreszcie zazdrością a lękiem przed osamotnieniem. Pierwszy plan przenika się drugim, kawiarniana sala z zapleczem, widownia ze sceną. To tu, to tam miłość i towarzyszące jej uczucia determinują rzeczywistość. To tu to tam raz górę bierze liryka raz dramat. To tu to tam… aż wreszcie zaciera się granica między tu i tam, jak we śnie, „jakby nas tu nigdy nie było, jakby nam się to wszystko śniło”. Przywołany przez autora Pedro Calderón de la Barca w jednym z najsłynniejszych swoich dramatów „Życie snem” pisał:

„Czym jest życie? Szaleństwem?

Czym życie? Iluzji tłem,

Snem cieniów, nicości dnem.

Cóż szczęście dać może nietrwałe,

Skoro snem życie jest całe

I nawet sny tylko snem!”

Zarówno Marta Bujnowicz-Widerska jak i Wojciech Cecherz, prowadzą nas przez to, co wyśniło się Schaefferowi aż do pełnowymiarowych, rzeczywistych, konkretnych postaci, miotanych realnymi emocjami, wcielając się w diametralnie różne role, tworząc dwa wspaniałe duety. Czynią to przy tym z taką wirtuozerią, że widz faktycznie znajduje się jednocześnie zarówno „tu” jak i „tam” – nie tylko na płaszczyźnie: kawiarniana sala – kuchenne zaplecze, ale również: rzeczywistość – koncepcja teatralna. Schaeffer pisząc „Tutam” dał aktorom możliwość stworzenia błyskotliwych kreacji, z czego zarówno Marta jak i Wojciech skwapliwie korzystają. Aktorzy nie tyle puszczają oko do widza ile faktycznie bawią się konwencją teatralną zacierającą granice pomiędzy widownią a sceną. Jednocześnie sztuka jest tak dobrze poprowadzona a forma teatralna tak czysta że nic nie odciąga uwagi widza od zasadniczego zagadnienia. Niewątpliwie dobra reżyseria, doskonała gra aktorska, oszczędna lecz niezwykle trafiona scenografia oraz nastrojowa muzyka są tymi elementami które wszystkie sceny łączą w spójną całość – brawo dla twórców spektaklu! W pełni zasłużone spontaniczne owacje na stojąco były najlepszym dowodem sukcesu.

Śmiało można powiedzieć, że producent spektaklu, Medewerking Aritsts Theater – Medea, postawił na dobrego konia i wygrał. Można powiedzieć również że Wojciech Cecherz, podejmując się jednocześnie reżyserowania (z pomocą drugiego reżysera- Izabeli Pacholec) jak i odegrania podwójnej (świetnej) roli kelnera i pisarza także wygrał. Marta Bujnowicz-Widerska nie tylko wygrała, ale wręcz porwała publiczność brawurową kreacją kelnerki i damy. Anna Chwałowska opracowując scenografię i dobierając kostiumy trafiła w przysłowiową dziesiątkę, zaś muzyka Zbigniewa Wolnego uniosła widzów w tę liryczno – poetycko-trywialną rzeczywistość. Marta Binek jako sufler wspomagała aktorów. Pomocy technicznej udzielił Walter van Elteren. Tak – można powiedzieć iż wszyscy twórcy spektaklu „Tutam” wygrali i z pewnością było co świętować w ten zimny, listopadowy wieczór, ale tak naprawdę największymi wygranymi są widzowie, którzy poruszeni emocjami nie mogli zasnąć jeszcze długo po opuszczeniu gościnnych progów Teatru „Dakota”. Ale czy tak naprawdę warto zasypiać, skoro życie jest snem, a granice rzeczywistości zacierają się zarówno tu jak i tam?...



Anna Jarząbek-Szołtysik, Niedziela.NL
Fotografie: archiwum Niedziela.NL



Komentarze 

 
+2 #4 Adam 2014-11-18 20:15
Świetne przedstawienie, gratuluję wybornie zagranej roli Pani Marcie oraz Panu Wojciechowi za podwójna pracę a także wszystkim, którzy się przyczynili do wyprodukowania tej sztuki na deskach teatru Dakota. Brawo, oby więcej było takich inicjatyw kulturalnych, bo trzeba czasem znaleźć odskocznię od tego naszego czasem szarego i zwyczajnego życia. Proszę jako widz i spragniony polskiej kultury emigrant,fundację Medea o więcej takich inicjatyw :-)))
P.S. Niezła recenzja :-)))))
Cytuj
 
 
0 #3 OJCIEC CHRZESTNY 2014-11-18 15:41
widzę, że zaczynasz nowy rozdział życia na nowym miejscu...tak trzymaj
Cytuj
 
 
0 #2 FUNDACJA MEDEA 2014-11-18 13:43
Fundacja Medea wraz z całą ekipą dziekuje za miłe słowa.
Cytuj
 
 
0 #1 asia-adam 2014-11-18 11:17
no niezle,niezle... jeszcze nasza Anusia holenderska dziennikarka zostanie...
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki