Wielkanoc po holendersku

Archiwum '18

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Mimo, że Wielkanoc dopiero (lub może powinnam napisać „już”) za tydzień, chciałabym dzisiejszy tekst poświęcić właśnie temu świętu. Ostatnio moją głowę zaprząta temat różnic kulturowych między Polską i Holandią i pomyślałam, że wątek rozmyślań poszerzę o te dwa świąteczne dni. Wystarczy spędzić w Holandii tylko jedne święta Wielkiej Nocy, aby dostrzec, że różnic jest mnóstwo. Dlatego teraz chciałabym je nieco uporządkować.

Dziś przy porannej kawie porozmawiamy o wielkanocnych tradycjach, które kultywują Holendrzy. Tradycje niderlandzkie różnią się znacznie od tych nam znanych. Przede wszystkim dni te nie łączą się w świadomości większości Holendrów z religią. Dla nich są okazją do spędzenia długiego weekendu z rodziną i przyjaciółmi.

W Królestwie Niderlandów przygotowania do Wielkanocy zaczynają się już na wiele tygodni przed samym świętem. Niektórzy żartują, że w sklepach pojawiają się dekoracje związane z tym świętem, gdy tylko znikną bożonarodzeniowe. Najpierw w sklepach można zobaczyć czekoladowe jajeczka. Są one jedną z najbardziej charakterystycznych niderlandzkich tradycji związanych z Wielką Nocą. Obecnie dostępne są w niezliczonej ilości smaków i rodzajów.  Nieco bliżej świąt w sklepach można nabyć najróżniejsze dekoracje. Tak jak dekoruje się domy na Boże Narodzenie, równie wielką uwagę przykładają Holendrzy do dekoracji mieszkań z okazji Wielkiej Nocy.

W domu przede wszystkim należy mieć wierzbowe gałęzie, które umieszcza się w wielkich wazonach. Na gałązkach zawiesza się bombeczki oczywiście w kształcie kolorowych jajek, ale nie tylko. Wybór jest niezwykle trudny, gdyż  można kupić dekoracje o kształtach zajączków, owieczek, sztucznych kwiatów, piór i wszystkiego, co łączy się z wiosną.

Poza wierzbowymi gałązkami w domowych wazonach powinny znaleźć się bukiety tulipanów, hiacyntów i narcyzów.

Podobnie jak przed świętami Bożego Narodzenia wykonuje się stroiki, tak i teraz się to robi. Kto mniej zdolny, lub leniwy, gotowe stroiki może zakupić praktycznie w każdym supermarkecie, sklepie ogrodniczym i na targu. Bazą stroików wielkanocnych są wiosenne rośliny cebulkowe a reszta pozostaje w gestii kreatywności tworzącego. Ja należę do tych bardziej leniwych (czyli bardzo zabieganych) i wolę kupować „gotowce”. Dlatego u mnie na parapecie stoi już szklana kula z kiełkującymi żonkilami. Jako dekorację między roślinami, użyto pokruszonych skorupek jaj. Kupiłam jeszcze zielonego zajączka i… parapet jest już przygotowany na święta.

Podobnie jak polskie dzieci, tak i te w Holandii ozdabiają jajka na Wielkanoc. Gdy dzieci stają się młodzieżą i odmawiają kultywowania tej tradycji, znów ratują nas supermarkety, w których można nabyć kolorowe jajka na twardo.

Jedną z tradycji świątecznych, które uwielbiają holenderskie (i nie tylko) dzieci, to chowanie jajek. Zabawa polega na tym, że rodzice lub dziadkowie, chowają (najlepiej w ogrodzie) pisanki. Dzieci mają przednią zabawę szukając ich. Czasem, gdy brak ogrodu, albo pogoda nie dopisuje, jajka można chować w domu. Z doświadczenia wiem, że dobrze jest zapamiętać, gdzie się jajka ukrywa. Jest szansa, że dzieci nie znajdą wszystkich i jajka zostają za kominkiem albo pod kanapą na dłużej niżbyśmy chcieli.

Równie ciekawą tradycją związaną ze świętem Wielkiej Nocy jest holenderska Niedziela Palmowa. Samo święto nie różni się znacznie od tego obchodzonego w Polsce. Co jest inne, to wygląd palemek.  Dzieci same je wykonują. Palmy najczęściej mają kształt krzyża. Zbijane są z dwóch  patyczaków lub listewki oraz dekorowane przez maluchy. Najmłodsi oplatają listewki wstążkami i przyczepiają do nich kwiaty, gałązki, słodycze lub inne ozdoby. Na czubku palemki umieszcza się kogucika z chleba

Z Wielkanocą w Holandii nierozerwalnie łączy się zajączek przynoszący jajka. Dlaczego to robi? Nikt tego nie wie, ale tak się już przyjęło. Niektórzy twierdzą, że w przyrodzie zdarza się, że ptaki składają jajka w norkach zajęczych i być może stąd to połączenie. Dowodów na to jednak brak.  

Na holenderskim wielkanocnym stole musi pojawić się Paasstol, jest to rodzaj chleba z dużą ilością bakalii i nadzieniem marcepanowym – bardzo, bardzo słodkie.  Samo śniadanie wielkanocne jest raczej czymś na kształt brunchu, czyli późnego śniadania połączonego z lunchem. Na stole poza wspomnianym Paasstol,  znajduje się to, co na naszych polskich stołach i tu różnice się zacierają.

Drugi dzień świąt w Holandii to zazwyczaj albo zakupy, rodzinne wycieczki lub odpoczynek na łonie natury, podobnie jak w Polsce.
A zatem pozostał nam już tylko tydzień, aby się przygotować do świąt Wielkanocnych.  Powodzenia i samych miłych chwil.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.


Agnieszka Steur


Komentarze 

 
+1 #2 Jumbo 2018-03-26 21:02
Cytuję dan:
i niczym sie nie rozni..tyle ze ja musze tutaj w drugi dzien swiat pracowac...

nie musisz
Cytuj
 
 
-2 #1 dan 2018-03-25 09:50
i niczym sie nie rozni..tyle ze ja musze tutaj w drugi dzien swiat pracowac...
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki