Holenderska prokuratura: 1 rok więzienia dla Polaka za spowodowanie wypadku (3 ofiary śmiertelne)

Archiwum '15

fot. Shutterstock

Polakowi, który dwa lata temu prowadząc samochód zjechał z drogi i potrącił śmiertelnie dwuletnią dziewczynkę oraz jej dziadka i babcię, grozi rok więzienia. Takiej kary domaga się prokuratura w sądzie wyższej instancji; sąd niższej instancji skazał mężczyznę na 120 godzin prac społecznych.

Przypomnijmy, w niedzielę 19 maja 2013 r., samochód kierowany przez Polaka w limburskiej miejscowości Meijel wypadł na zakręcie z drogi i wjechał na ścieżkę rowerową. Auto uderzyło w dwa rowery, na których jechało starsze małżeństwo: 67-letni mężczyzna i 64-letnia kobieta. Na tylnym siedzeniu jednego z rowerów siedziała ich dwuletnia wnuczka. Wszystkie trzy osoby zginęły na miejscu. Niedziela.NL informowała już o tej sprawie: TUTAJ

Prokuratura domagała się dla oskarżonego kary 15 miesięcy pozbawienia wolności. W miejscu tragedii dopuszczalna prędkość maksymalna wynosiła 80 km/godz. Według prokuratory samochód w chwili wypadku poruszał się z prędkością ok. 120 km/godz. Prokuratorzy powoływali się na dane z analizy technicznej pojazdu oraz relacje świadków.

Sąd w Roermond uznał, że na podstawie analizy technicznej pojazdu nie można ustalić dokładnej prędkości samochodu. Wiadomo jedynie, że auto poruszało się z prędkością pomiędzy 76 a 124 km/godz. Także relacji świadków pani sędzia nie uznała za przekonujące, gdyż trudno im było oszacować dokładną prędkość.

Polak nie był w chwili wypadku pijany lub pod wpływem narkotyków, więc kwestia nadmiernej prędkości była jedyną podstawą aktu oskarżenia. Skoro w przypadku tej kwestii są niejasności i brakuje twardych dowodów, sąd uznał że nie ma podstaw do twierdzenia, że do śmierci trzech ofiar wypadku doszło z winy oskarżonego, czytamy na stronie internetowej lokalnej telewizji L1. 33-latek nie był też nigdy wcześniej karany, zarówno w Polsce jak i w Holandii.

W związku z tym sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury, domagającej się skazania mężczyzny na 15 miesięcy pozbawienia wolności. Polak nie będzie musiał iść do więzienia, sąd skazał go jedynie na 120 godzin prac społecznych za „spowodowanie zagrożenia na drodze”. To jedynie wykroczenie, stąd tak niska kara. O wyroku pisaliśmy m.in. TUTAJ

Wymiar kary zdumiał wówczas najbliższych ofiar. Obecny na sali w chwili odczytywania wyroku ojciec zmarłej dziewczynki rzucił w kierunku składu sędziowskiego krzesłem. Krzesło nikogo nie trafiło i nikomu nic się nie stało, jednak w sali doszło do dużego zamieszania. Ochrona wyprowadziła krzyczącego mężczyznę, a w tle słychać było też płacz (najprawdopodobniej) matki i jej słowa: „Boże, zniszczono nam życie”.

O sprawie zrobiło się głośno - niektórzy politycy mówili o „absurdalnie niskiej karze”, a na Facebooku pojawiła się petycja zatytułowana „Petycja przeciwko 120 godzinom prac społecznych dla Polaka” . Prokuratura odwołała się od wyroku.

W środę 9 września sprawą zajął się sąd wyższej instancji. Prokuratura domaga się dla 34-letniego Polaka kary 1 roku pozbawienia wolności oraz trzyletniego zakazu prowadzenia samochodów.

Portal Omroep Brabant opisuje, że na środowym posiedzeniu sądu 34-latek wyraził swoje ubolewanie i przeprosił rodziców dziewczynki. Powiedział też, że wie, co to znaczy stracić dziecko, gdyż trzy miesiące temu zmarła jego córka.

- Przeprosiny muszą być szczere. Minęły już ponad dwa lata i było wystarczająco dużo momentów, szczególnie na początku, by zdecydować się na przeprosiny. - Omroep Brabant cytuje Erika Derijksa, ojca dziewczynki, która zginęła w wypadku - To późno, za późno, tak uważam. - dodał.



10.09.2015 ŁK Niedziela.NL

Komentarze 

 
0 #1 Tadeusz 2015-09-11 10:19
W Polsce dostał by 5 lat za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki