[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Przez lata obchodziliśmy w Holandii Dzień Królowej (30 kwietnia), w tym roku Holandia po raz pierwszy świętować będzie Dzień Króla (Koningsdag). Uliczne jarmarki staroci, zawody sportowe dla dzieci i piwo lejące sią strumieniami od samego rana – każdy świętuje na swój sposób!
Przypomnijmy, w ubiegłym roku holenderskie święto narodowe miało szczególny charakter. 30 kwietnia 2013 roku miał miejsce ostatni Dzień Królowej (Koninginnedag) z Beatrycze w roli głównej. To właśnie rok temu holenderska królowa oficjalnie zrezygnowała z tronu i przekazała tytuł monarchy synowi, Wilhelmowi-Aleksandrowi.
30 kwietnia to już przeszłość
Po dokładnie 33 latach na tronie Beatrycze pożegnała się z tytułem królewskim. Beatrix została królową 30 kwietnia 1980 roku, a przestała nią być 30 kwietnia 2013 roku. Teraz przysługuje jej tytuł księżniczki.
Co ciekawe, mimo że Dzień Królowej to narodowe święto związane z urodzinami monarchy, sama Beatrycze wcale nie urodziła się 30 kwietnia. Urodziny Beatrix przypadały na 31 stycznia. Kiedy jednak w 1980 roku Beatrycze przejęła królewską pałeczkę od matki Juliany, młoda monarchini zdecydowała, że Koninginnedag nadal obchodzony będzie 30 kwietnia – czyli w dzień urodzin jej matki Juliany.
Dlaczego? Można podać kilka powodów. Pierwszy: ponieważ młoda królowa chciała tym samym wyrazić szacunek wobec matki. Powód drugi (chyba istotniejszy): 30 kwietnia jest po prostu cieplej niż 31 stycznia. Ponieważ Dzień Królowej to impreza głównie plenerowa, Beatrycze nie chciała odbierać „poddanym” wiosennej aury i skazywać ich na świętowanie w grubych kurtkach i płaszczach w styczniowych mrozach.
Pierwszy raz króla.
Dzień Królowej to już historia. Obecny monarcha, król Wilhelm-Aleksander, urodził się 27 kwietnia 1967 roku. Różnica pogodowa pomiędzy 27 kwietnia i 30 kwietnia jest minimalna, więc postanowiono, że od 2014 roku pomarańczowe święto znów obchodzone będzie dokładnie w dzień urodzin króla. Czyli 27 kwietnia.
Choć i to nie do końca… Jak na złość, pierwszy 27 kwietnia po przejęciu królewskiego tytułu przez Wilhelma-Aleksandra przypadł na niedzielę. W takiej sytuacji postanowiono, że Koningsdag (holenderska nazwa Dnia Króla) lepiej będzie obchodzić w tym roku w sobotę 26 kwietnia.
Co Dzień Króla (czy wcześniej Dzień Królowej) oznacza w praktyce? Przede wszystkim wiele zabawy. Jest to dzień wolny od pracy, a świętowanie dla wielu zaczyna się już z samego rana.
Rzut muszlą klozetową
Stałym punktem programu są imprezy sportowe dla dzieci (Koningsspelen) oraz odwiedziny monarchy w kilku, najczęściej dwóch, wybranych gminach. W tym roku Wilhelm-Aleksander zaszczyci swą obecnością mieszkańców podamsterdamskiego Amstelveen oraz De Rijp na północ od stolicy.
Dla mieszkańców i władz gmin wizyta to wielkie wyróżnienie. Lokalne społeczności dwoją się i troją, by przygotować jak najciekawszy program, pokazujący królowi – oraz mediom, które za nim podążają – wszystko to, co najlepsze w danym miejscu.
Dla monarchy i jego rodziny jest to zazwyczaj bardzo miłe, choć czasami lokalne zwyczaje okazują się dziwaczne. Jeszcze do dziś holenderskie media z lubością pokazują fragmenty jednej z takich gospodarskich wizyt, na której – wówczas jeszcze nie król, ale jedynie książę – Wilhelm-Aleksander wziął udział w konkursie… rzutu muszlą klozetową.
Tutaj nagranie: https://www.youtube.com/watch?v=wFRJ6jkcQxw (będące później inspiracją dla holenderskich satyryków).
Z jednej strony członkowie holenderskiej rodziny królewskiej chcą być mili i podkreślać, że są „zwykłymi Holendrami”, z drugiej strony uczestnictwo w takich ludowych festynach i zabawach często odbiera im wiele powagi. Król przecież nie może odpowiedzieć „poddanym”: Co to za debilny zwyczaj, sami sobie rzucajcie tymi kiblami, a mnie w to nie mieszajcie. Więc rzuca, choć pewnie w głębi duszy wie, że nie do końca przystoi to autorytetowi urzędu, który sprawuje, a następnego dnia wszyscy się będą z niego nabijać…
Jak będzie w tym roku w Amstelveen i De Rijp i czy Wilhelm-Aleksander znów zostanie „wmieszany” w jakąś dziwaczną lokalną tradycję? To się dopiero okaże.
Każdy może zostać sklepikarzem
Jedną w bardziej charakterystycznych atrakcji Dnia Króla lub Królowej są tzw. vrijmarkten, czyli uliczne targi i jarmarki. Każdy może tego dnia wyjść na ulicę ze starymi gratami, rozłożyć mini-stoisko i sprzedawać towary przechodniom.
Ceny są niskie, ale i oferowane towary to często zużyty sprzęt domowy, kiczowate obrazy czy stare poplamione książki. Dzieci sprzedają stare zabawki. Kto wyjdzie na ulicę odpowiednio wcześnie i dobrze przyjrzy się ofercie licznych stoisk, ten jednak często znajdzie ciekawe gadżety czy przedmioty, które kupić można za bardzo przystępne ceny.
W niektórych dużych miastach, słynących z wielkich vrijmarktów (np. w Amsterdamie, Utrechcie czy Hadze), osoby chcące rozstawić stoisko w kluczowych miejscach w centrum, muszą to zrobić już wczesnym rankiem – później wszystko będzie zajęte.
Sprzedając starocie na takim targu, nie trzeba wystawiać rachunków, mieć kasy fiskalnej czy odprowadzać podatku. To jeden z nielicznych momentów w roku, kiedy holenderskie skomplikowane przepisy podatkowe przestają się liczyć, a handel ma być przede wszystkim przyjemnością. W myśl zasady: lepiej sprzedać starą książkę za 50 centów niż wyrzucić ją do makulatury.
Choć i to się zdarza. W miejscach, gdzie odbywają się największe vrijmarkten stoją najczęściej wielkie kontenery, do których sprzedawcy wrzucić mogą pod koniec dnia stare graty, które się nie sprzedały, a których nie mają ochoty ponownie zabierać do domu i trzymać na strychu po to tylko, by znów przez cały rok pokrywały się kurzem.
Pomarańczowy, piwo, policja.
Dzień Królowej to bardzo pomarańczowe święto. Oranje, czyli kolor pomarańczowy, od dawna ściśle wiąże się z niderlandzką rodziną królewską, a co za tym idzie – z całym krajem. Kiedyś już wyjaśnialiśmy na tych łamach, skąd ten związek (Dlaczego kolorem Holandii jest pomarańczowy? http://www.niedziela.nl/index.php?option=com_content&view=article&id=3196:zrozumie-holandi-dlaczego-kolorem-holandii-jest-pomaraczowy&catid=75:ycie-w-holandii&Itemid=142).
Podobnie jak w trakcie wielkich imprez sportowych, także w Dzień Królowej czy Króla Holendrzy chętnie wywieszają flagi i ubierają się w pomarańczowe ciuchy. Szczególnie wielkie miasta, takie jak np. Amsterdam, od rana zapełniają się tysiącami pomarańczowych imprezowiczów. Najczęściej towarzyszy im nie tylko kolor Oranje, ale i puszka piwa w ręku.
Alkohol leje się tego dnia hektolitrami, a zazwyczaj cywilizowane centra wielkich miast, zamieniają się w wielkie pijalnie piwa, pełne skocznej, typowo holenderskiej muzyki rozrywkowej. Kanały zapełniają się wystrojonymi na pomarańczowo łódkami, często z własną muzyką. W całym tym zgiełku tu i tam ktoś tańczy na ulicy, a gdzie indziej wznoszone są dzikie okrzyki.
Kto lubi ciszę i spokój, ten 26 kwietnia powinien uciec z Hagi, Amsterdamu i innych holenderskich miast. A najlepiej z Holandii w ogóle. Tego dnia Holendrzy – według wielu dosyć sztywny, zdystansowany naród – całkowicie puszczają wodze fantazji i bawią się na całego. Od rana do wieczora, i niekoniecznie w kulturalny i bezpieczny sposób. Wiele na ten temat powiedzieć mogą policjanci i pracownicy pogotowia ratunkowego, którzy w to święto mają pełne ręce roboty.
26.04.2014 Niedziela.NL, opublikowane w portalu 26.04.2014, ostatnia zmiana 27.04.2014
(łk)
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Poco maja sie czepiac ***ow , wystarczy ze sam sie podlisz jak szmata sprzedajac sie w ICH kraju za pare € w robocie ktora oni gardza .
Ja jak jestem w Holandii to daję im odczuć, że nimi gardzę. Może dlatego się nie czepiają?
Taki polski portal w Holandii jaka holenderska Polonia!
pozdrawiam
Jeżdże na polskich blachach i nigdy nie patrzą na mnie jak na dzikusa ani nie jestem zatrzymywany przez policję. Moze patrzą na twoją egzotyczną gębą a może masz za dużo liter w rejestacji. Bo już zaczęli Holendrzy odruóżniać wsiowych od Polaków właśnie po dużej liczbie liter w rejestracji samochodu
czyli tak samo jak polacy w Polsce na ich czy niemieckie.