[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Mieszkając za granicą rok, dwa, czy dwadzieścia lat zawsze zadajemy sobie pytanie, jak postrzegają nas inni? To nieuniknione. Jesteśmy „obcy” niezależnie jak bardzo będziemy zintegrowani. Oczywiście takie pytania nie nasuwają się cały czas. Czasem przy okazji jakiegoś wydarzenia czy informacji w mediach zastanawiamy się nad tym. Denerwujemy się, że ktoś nas ocenił stereotypowo i niesprawiedliwie. Jest nam przykro i złościmy się, bo przecież my: „nie pijemy, nie kradniemy czy nie jeździmy po alkoholu samochodem”. Nawet nie pobieramy zasiłku, a codziennie pracujemy od świtu do nocy, by zapewnić sobie godne życie. Do kościoła chodzimy przy okazji ślubów i pierwszej komunii dzieci znajomych, więc trudno mówić, że jesteśmy szczególnie religijni. Nasi polscy znajomi też nie wpasowują się w ten schemat, a taki negatywny obraz Polaka w Holandii często serwują nam media lub uszczypliwi znajomi.
Stereotyp, to „funkcjonujący w świadomości społecznej, uproszczony i zabarwiony wartościująco obraz rzeczywistości odnoszący się do rzeczy, osób…”
Do czego taki uproszczony obraz świata jest nam potrzebny? Do przetrwania! No, może nie jak w społecznościach prymitywnych gdzie szybka ocena- Dobry? Zły? Przyjaciel? Wróg? - była konieczna do przeżycia w niebezpieczeństwie, ale i dziś musimy wiedzieć, jakie kto ma zamiary. I kiedy w ciemnej uliczce spotkamy grupę napakowanych młodzieńców, to możemy mieć obawy o swoje zdrowie. Oczywiście nawet, jak okaże się, że to baletmistrze wracający z próby w teatrze (też mocno umięśnieni), to w większości przypadków liczyć na to nie należy, a raczej oddalić się w bardziej uczęszczane miejsce, i to jak najszybciej!
Wracając do obrazu Polaka w Niderlandach, to na pewno zmieniał się on przez wieki. Erazm z Rotterdamu często deklarował swoją sympatię do Polaków i Polski. Szesnastowieczna Rzeczpospolita jawiła mu się jako kraj demokracji i tolerancji religijnej. Bardzo cenił wkład Polaków w kulturę europejską i chętnie gościł ich u siebie. Przyjaźnił się z Janem Łaskim, najwybitniejszym działaczem polskiej reformacji. Jego zdanie było zdaniem ówczesnych elit i właściwie do XVIII wieku ta ocena się nie zmieniła.
Zmiana obrazu Polaka i Polski nastąpiła kiedy Rzeczpospolita borykała się z trudnościami wewnętrznymi i wojnami w XVII/XVIII w. Wtedy to najprawdopodobniej do użycia weszły określenia: „het hing er Pools toe” i „een Poolse landdag”. To pierwsze oznacza, że „rzeczy potoczyły się w sposób chaotyczny”, a drugie opisuje hałaśliwe zebranie, na którym nie można dojść do porozumienia. W słowniku znajdziemy też przymiotnik „Pools”, który nie oznacza tylko „pochodzącego z Polski” czy „polskiego”, ale też ma znaczenie „dziwny” lub „chaotyczny”. Później, po rozbiorach pojawiło się jeszcze powiedzenie „Nog is Polen niet verloren” („Jeszcze Polska nie zginęła”) , które oznacza, że „jeszcze jest nadzieja”. Co prawda wszystkie te powiedzenia są bardzo rzadko, ale nadal znajdują się w słownikach.
W XVIII w. w piśmie satyrycznym „Den Ontleeder der Gebreeken”(„Wykrywacz wad”) pojawiają się teksty, z których wyłania się Polak, który jest fanatycznym katolikiem poszczącym trzy razy w tygodniu, ale pijącym wódkę i korzystającym z każdej okazji do bitki.
W XIX wieku stereotyp Polaka jako wiecznego kłótnika nadużywającego alkoholu zmienił się i w literaturze niderlandzkiej odnajdujemy obrazy rodaków jako osób walczących w powstaniach, a potem tułających się po Europie i marzących o wolnym kraju. Przykładem może być powieść dla młodzieży „De Poolse ballingen” („Polscy wygnańcy”), która ukazała się kilka lat po powstaniu styczniowym.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. oceny Polaków zmieniły się ponownie. Szczególnie w Limburgii, gdzie Polacy zatrudniani byli w górnictwie.
Byli cenieni i uważani za dobrych pracowników, ale mimo to można doszukać się przejawów wrogości chociażby w żartach. Przykładem: „De enige goeie Pool is een weilpaal”, co znaczy: „Jedyny dobry Polak, to pal na łące.” W dialekcie limburskim wyrazy „Pool” i „Paal” brzmią podobnie.
Czasy powojenne ukształtowały obraz Polski i jej mieszkańców, podobnie jak innych demoludów, jako miejsce gdzieś na peryferiach niedemokratycznej Europy, gdzie jest bieda i mówi się niezrozumiałym językiem. Sama miałam okazję przekonać się jeszcze jakiś czas temu, że Holendrzy myślą o Polsce jak o kraju, gdzie jest ciągle zimno, a po ulicach chodzą białe niedźwiedzie. To nie żart! Ktoś mnie o to spytał! Ktoś inny zapytał, czy w Polsce cierpimy głód? Był rok 2005! Rok po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej!
Po drugiej wojnie światowej dla przeciętnego Holendra Polacy to żołnierze, którzy wyzwalali Holandię spod okupacji niemieckiej, więc Polak kojarzył się dobrze. Do dziś rejon Bredy, to miejsce gdzie żyją potomkowie „maczkowców”, a pamięć o nich jest celebrowana. Właśnie powstaje nowe Muzeum Pierwszej Dywizji Pancernej Generała Maczka, a do 2 kwietnia w Bredzie jest wystawa poświęcona wyzwolicielom miasta. Można ją obejrzeć w każdy wtorek od 11.00 do 16.00 w Wilhelminapalviljoen na Kasteelplein.
Nowa faza w stosunkach polsko- niderlandzkich, i nie mam tu na myśli tych oficjalnych, nastąpiła po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. W kraju tulipanów pojawili się migranci polityczni. Byli dobrze wykształceni, zwykle znali języki obce i jeśli pozostali w Holandii, dość szybko się integrowali. Stali się też widoczni w życiu polonijnym, a ze swoją kulturą wychodzili poza własne środowiska. Sytuacja w Polsce spowodowała społeczną mobilizację Holendrów, którzy starali się nieść Polakom pomoc humanitarną i wspierać protesty przeciwko rządom wojskowych. Popularnymi postaciami stali się wówczas Jan Paweł II i Lech Wałęsa, którzy zresztą do dziś są rozpoznawalni i nieodmiennie kojarzeni z ruchem „Solidarności”.
W latach sześćdziesiątych, a szczególnie w latach osiemdziesiątych, na rynku księgarskim pojawiło się trochę książek nawiązujących do Polski nawet w samych tytułach. Przykładem niech będą: „De Poolse vlecht” („Polski warkocz”)J. Ritzerfelda czy “De Poolse weg” (Polska droga”), której autorem jest N. Bles. Dostępne stały się też tłumaczenia polskich autorów, a polskie filmy były cenione i chętnie oglądane. Jednak mimo tego stereotyp Polaka pijącego wódkę i nadmiernie religijnego był trudny do przełamania.
Masowy napływ siły roboczej w ostatnich latach nie zmienił tego obrazu. Tym bardziej, że aż takiej liczby migrantów z Polski nikt się nie spodziewał. Od czasu do czasu wybucha „afera”, że Polacy odbierają pracę Holendrom, na przykład kierowcom. Owszem, pracują za mniejsze stawki i na gorszych warunkach, ale kto ich zatrudnia? Uczciwi Holendrzy! To samo w innych dziedzinach gospodarki, w której zatrudniani są migranci ze Wschodu. Ostatnio w mediach możemy usłyszeć o wyłudzanych przez Polaków świadczeniach. To co się utrwala w opinii publicznej niekoniecznie jest zgodne z prawdą. Na te zasiłki Polacy są wysyłani przez „uczciwych” pracodawców holenderskich. Oczywiście są wśród Polaków i naciągacze, oszuści, a nawet kryminaliści. Trudno się spodziewać żeby ćwierć miliona ludzi – a tyle jest już Polaków w Niderlandach- była nieskazitelna. Tyle, że wizerunek jaki ciągle pokutuje w mediach jest negatywny i mało sympatyczny. Co prawda przebój karnawałowy z 2008 r. „Een bussie vol met Polen” można uznać za zabawny, ale większości z nas raczej nie śmieszył.
Myślę, że niesympatyczny obraz Polaków mogą poprawić przede wszystkim kontakty osobiste. Nie ulega wątpliwości, że ci którzy byli w Polsce lub mają polskich znajomych są najmniej podatni na stereotypy. Bardzo ważne są też wydarzenia kulturalne, które pokazują nas od tej dobrej i ciekawej strony. Na szczęście jest ich coraz więcej i są coraz bardziej zróżnicowane.
11.03.2019 Niedziela.NL // fot. Shutterstock, Inc.
(gg)
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Coś w tym jest,wystarczy popatrzeć na twoją pisownie...
Może podasz źródło do twojego komentarza, albo jakies dane statystyczne? Ty chyba rzeczywiście masz na imie Jesica