[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Holandia oburzona, świat zaskoczony, a policja zasypywania zgłoszeniami o popełnieniu przestępstwa. Słowa Geerta Wildersa, lidera antyislamskiej i antyimigranckiej partii PVV, wywołały burzę. Niemiecka agencja prasowa porównuje holenderskiego polityka z Goebbelsem, a wicepremier Holandii mówi, że słów Wildersa słuchał „z obrzydzeniem”.
Poszło o słowa, które padły w trakcie wieczoru wyborczego PVV w Hadze.
Przypomnijmy: w środę 19 marca br. w Holandii odbyły się wybory samorządowe. Antyislamskie, antyeuropejskie i antyimigranckie ugrupowanie Geerta Wildersa, Partia Wolności PVV, wystawiła listy jedynie w dwóch miastach: Hadze i Almere.
Mowa w Hadze
W skali kraju PVV było więc w tych wyborach siłą bez większego znaczenia. Jednak znany z ciągu na szkło charyzmatyczny lider holenderskich populistów i tego dnia zdołał ściągnąć na siebie uwagę mediów.
Jak?
Zadając zgromadzonym w Hadze zwolennikom następujące PVV pytanie:
- Pytam was: czy chcecie, w tym mieście i w Holandii, więcej lub mniej Marokańczyków?
Sala zaczęła skandować: mniej, mniej, mniej!
Wilders, z uśmiechem na twarzy, odpowiedział:
- Więc o to zadbamy.
Sala wybuchła śmiechem, zagrzmiały oklaski.
Najgorsze skojarzenia
Scena ta zszokowała wielu Holendrów. Także zagraniczna prasa zwróciła na nią uwagę. Rzadko się zdarza, by wpływowy i popularny polityk z podobno dojrzałej, zachodniej demokracji w sercu Europy, wzywał do „ograniczenia liczebności” pewnej konkretnej grupy narodowej czy etnicznej – bo jak inaczej zinterpretować słowa Wildersa?
Gdyby słowo „Marokańczycy” zastąpić na przykład słowem „żydzi”, zebranie PVV w Hadze od razu kojarzyłoby się z najgorszymi scenami w dziejach Europy. Charyzmatyczny lider nawołujący do „zajęcia się” daną grupą etniczną i oszołomiony tłum mu przyklaskujący i skandujący rasistowskie hasła – skąd my to znamy?
Niemiecka agencja prasowa DPA postanowiła nie owijać w bawełnę i porównała Wildersa z ministrem propagandy III Rzeczy Josephem Goebbelsem. „Pytania Wildersa przypominają słynną mowę nazistowskiego ministra propagandy Josepha Goebbelsa w Sportpalast z 1943 r., w której nawoływał on do wojny totalnej”, słowa DPA cytują również holenderskie media.
To jedna z najsłynniejszych mów w dziejach II wojny światowej. Hitlerowcy, widząc że szala zwycięstwa przechyla się na stronę Sowietów i aliantów, próbowali po raz ostatni zmobilizować Niemców do dalszej walki. Goebbels krzyczał do tłumu: „Chcecie wojny totalnej”, a zgromadzeni odpowiadali: „tak, tak, tak!”.
Tutaj historyczne nagranie: http://www.youtube.com/watch?v=M7fw3XlK1aE
Wstyd dla Holandii
Słowa Wildersa zostały zauważone również poza granicami Holandii. O haskiej mowie lidera PVV informowały m.in. amerykański dziennik The Washington Post, agencja prasowa Reuters, telewizje Fox News i Al-Jazeera i hiszpańska gazeta El Pais.
W oczach wielu obserwatorów lider PVV przekroczył kolejną granicę. Dotąd atakował islam, Europę czy imigrantów „jako takich”. Teraz uderzył w specyficzną grupę narodową i etniczną. I to w tandetnej, wiecowej, źle się kojarzącej scenerii.
Gazeta El Pais określiła Wildersa jako „ksenofobicznego i antyislamskiego” polityka, a belgijski dziennik De Standaard napisał, że „Wilders zachęcił swych partyjnych kolegów do głośnego krzyczenia, że ich mieście ma być mniej Marokańczyków”.
Słowa szefa PVV nie były jednak zupełną nowością. Już w trakcie kampanii wyborczej Wilders wyraził życzenie, że byłoby lepiej gdyby w Hadze Marokańczyków było mniej. Powiedział to trochę mimochodem i niektórzy komentatorzy myśleli, że był to tylko wypadek przy pracy, a nie nowa linia PVV.
Powtarzając hasło w trakcie wieczoru wyborczego w Hadze Wilders potwierdził, że to jego nowy stały punkt programu: wiece, na których skanduje się, że w Holandii ma być mniej Marokańczyków.
Wolność słowa?
Według Wildersa głoszenie takich haseł nie jest nawoływaniem do nienawiści, a jedynie korzystaniem z wolności słowa. Taką linię obrony widać też w jego słowach poprzedzających postawienie pytania o „mniej lub więcej Marokańczyków”.
- Właściwie to nie mogę tego powiedzieć, bo później donosi się na mnie na policję i być może nawet policjanci sympatyzujący z D66 [liberalna partia, mocno niezgadzająca się z PVV], na podstawie takich zgłoszeń rozpoczną śledztwo – mówił 19 marca Wilders – ale wolność słowa jest wielkim dobrem. I nie powiedzieliśmy niczego, czego nie można powiedzieć. I nie powiedzieliśmy niczego, co by się nie zgadzało. A więc pytam was: czy chcecie, w tym mieście i w Holandii, więcej lub mniej Marokańczyków? – tak brzmiała w całości jego wypowiedź zakończona słynnym „pytaniem o Marokańczyków”.
Wcześniej Wilders zapytał działaczy, czy chcą „więcej lub mniej Unii Europejskiej” (odpowiedzią było oczywiście „mniej, mniej, mniej!”) oraz czy chcą „więcej lub mniej Partii Pracy” (odpowiedzią było oczywiście: „mniej, mniej, mniej!”).
Atmosfera deportacji, wstydź się,
Holenderska prasa ostro zareagowała na słowa szefa Partii Wolności.
Poważny, liberalny dziennik NRC Handelsblad w komentarzu redakcyjnym napisał: „Ciemną stroną tych wyborów jest zachowanie lidera PVV Wildersa. Mobilizując salą hasłem „mniej Marokańczyków” wywołał atmosferę deportacji. „Więc o to zadbamy”. Inne partie, ale także pozostali zwolennicy PVV muszą sobie uświadomić, z jak bardzo odrażającymi, nawołującymi do nienawiści i podziałów praktykami mają do czynienia”.
Redaktor naczelny telewizyjnego programu informacyjnego RTL Nieuws Pieter Klein napisał, że jego redakcja „po raz pierwszy od 25 lat” zdecydowała się na komentarz odredakcyjny. Z zasady tego nie robimy, ale teraz zostaliśmy do tego zmuszeni słowami lidera PVV, napisał Klein w specjalnym liście do Wildersa. Klein przypomniał, że „Holandia jest dla wszystkich Holendrów” i wołanie „mniej Marokańczyków” po prostu nie przystoi.
„Geert, zaskocz nas i się wstydź, bardzo się wstydź”, zakończył Klein swój list.
Lider PVV coraz bardziej osamotniony
Co ciekawe, także największa holenderski dziennik, prawicowy tabloid de Telegraaf, odciął się od słów Wildersa. W przeszłości de Telegraaf często bronił lidera PVV, a wielu czytelników gazety głosuje na PVV i nie przepada za islamem i imigrantami. Jednak słowa Wildersa okazały się teraz zbyt mocne również dla redakcji tego dziennika.
„To, co Wilders pokazał w trakcie wieczoru wyborczego, nie ma nic wspólnego z uprawianiem normalnej polityki. Nie ma nic wspólnego z przyzwoitością i szacunkiem. Była to próba sterowania swym elektoratem kosztem całej grupy Holendrów obcego pochodzenia. W ten sposób wykluczył z naszego społeczeństwa wszystkich Marokańczyków. W wyniku tego lider PVV przekroczył nie tylko własne granice, ale jego akcja jest całkowicie w sprzeczności z tym, do czego przez lata dążył i nawoływał”, napisał de Telegraaf.
Również politycy nie unikali ostrych słów. Wicepremier Lodewijk Asscher (z Partii Pracy) powiedział, że słów Wildersa słuchał „z obrzydzeniem”.
- Tego typu wypowiedzi to trucizna dla naszego społeczeństwa – powiedział wicepremier.
Także premier Mark Rutte zabrał głos. Szef holenderskiego rządu użył mniej ostrych słów. – Wilders poszedł znów o krok dalej – powiedział Rutte i dodał, że nie powinno patrzeć się na czyjeś pochodzenie.
Wilders stanie przed sądem?
Obraźliwe słowa Wildersa zainspirowały wielu Holendrów – nie tylko marokańskiego pochodzenia – do złożenia doniesienia o popełnieniu przestępstwa. Wildersa oskarża się o dyskryminację i nawoływanie do nienawiści na tle narodowym i rasowym.
W czwartek 20 marca holenderska prokuratura poinformowała, że otrzymała już co najmniej sto takich zgłoszeń. Najprawdopodobniej będzie ich dużo więcej, ponieważ w chwili wydania oświadczenia przez prokuraturę zgłoszeń wciąż przybywało.
Wilders już raz był sądzony, właśnie jako podejrzany o dyskryminację i nawoływanie do nienawiści. Sąd go wówczas uniewinnił, argumentując, że Wilders korzystał z prawa do wolności wypowiedzi.
Tamte wcześniejsze wypowiedzi lidera PVV były jednak bardziej ogólnikowe i dotyczyły np. islamu „jako takiego” lub wyznawców tej religii. Religię się jednak wybiera, a pochodzenie etniczne czy narodowość nie. Dlatego część ekspertów przewiduje, że słowa wymierzone w konkretną grupę narodową („Marokańczyków”) sąd być może szybciej uzna za dyskryminujące.
Lidera PVV czeka być może kolejny proces – i to taki, który trudniej będzie mu wygrać niż ten sprzed kilku lat.
Przeprosin nie będzie
A jak na całe to zamieszanie zareagował sam Wilders?
Lider PVV stwierdził w czwartek, że „nie powiedział niczego niewłaściwego” i nie zamierza za nic przepraszać. Zaś porównywanie go z Goebbelsem uznał za „obrzydliwe”.
- Nie powiedziałem niczego nowego – dodał szef Partii Wolności. Według niego w środę wieczorem jedynie powtórzył to, co mówi od lat oraz co znajduje się w programie wyborczym jego partii. Mianowicie, że do Holandii przyjeżdżać ma mniej imigrantów z państw islamskich, a marokańscy kryminaliści powinni być z Holandii deportowani.
Afera wokół słów holenderskiego populisty częściowo przyćmiła dyskusję na temat wyników wyborów samorządowych z 19 marca.
Bardzo słaby wynik zanotowały w tych wyborach rządzące partie PvdA (Partia Pracy) i VVD premiera Ruttego, a dobrze wypadła proeuropejska, liberalna D66 oraz małe partie lokalne. Także chrześcijańskim demokratom z CDA udało się obronić swój stan posiadania sprzed czterech lat i po raz kolejny zostać najmocniejszą partią w terenie (mimo kiepskich sondaży ogólnokrajowych).
PVV: więcej krzyku niż mandatów
Samo PVV w wyborach samorządowych nie odegrało wielkiej roli. Partia Wildersa, podobnie jak cztery lata temu, wzięła udział w walce o mandaty radnych jedynie w dwóch gminach: w Hadze i w Almere.
W Hadze przez pewien czas wydawało się, że PVV zostanie największą partią, jednak po dokładnym policzeniu głosów okazało się, że – podobnie jak w Amsterdamie i Utrechcie – to D66 będzie nasilniejsze (8 mandatów). Na drugim miejscu znalazła się partia Wildersa z 7 mandatami, a dopiero na trzecim Partia Pracy (6 mandatów).
Wilders, rządzący swoją partią w dyktatorski sposób, nie chce by jego ugrupowanie miało rozbudowane ogólnokrajowe struktury, bo byłoby to zagrożeniem dla jego autorytatywnego sposobu zarządzania. Poza tym: im więcej działaczy, tym większa odpowiedzialność za kraj i większe zagrożenie uwikłania się samorządowych polityków w lokalne afery i aferki. A tego szef PVV boi się jak diabeł święconej wody.
W Almere PVV, inaczej niż w Hadze, zdołało jednak wygrać. Ugrupowanie Wildersa uzyskało ponad 20 procent głosów i będzie miało 9 reprezentantów w liczącej 39 mandatów radzie miasta. Na drugim miejscu w Almere znalazło D66 (około 15 procent głosów i 6 radnych).
20.03.2014 ŁK, Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Holandia: 30 lat więzienia i leczenie psychiatryczne za dwie śmiertelne strzelaniny |
Holandia: Szefowa policji komentuje zwolnienie podejrzanych o haską eksplozję |
Holandia, Rotterdam: Znaleziono mężczyznę z raną postrzałową głowy! |
Polska: Nowy program dopłat do elektryków. Wiemy, ile można dostać |
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Praca
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
A mozesz ladniej wyrazac swoje opinie? Masz do nich prawo jak Wilders. Krytykujesz a sam nie lestes lepszy z okresleniami.
Mnie juz najbardziej niepokoi fakt ze Wilders powiedzial ze nei chce wiecej marokanczykow. I nie rozumiem czym sie tutaj obrazac. On nie chce tylko kryminalistow z dwoma paszportami i nie chce rowniez zeby nowi przyjezdzali. Tego przeciez nikt nie chce. Powiedzial wyraznie 'nie wiecej'. Jak Wilders krzyczy o polskich problematycznych imigrantach to mnie to naprawde nie interesuje.
No i tak też się dzieje, bożyszcze tUSK, gwiazda TVN będzie premierem jeszcze 5 lat, czego ty więcej chcesz?
To mniej więcej to samo co Holandrzy i w ogóle cała unia widzi w Polsce, więc nic niegrzecznego tu nie widzę.
Dokladny obraz calej sytuacji w NL. Warto posluchac i przemyslec
Rutte moze mowic o niesmaku badz obrzydzeniu do Wildersa ale niech najpierw spojrzy na siebie. Spoleczenstwo przestaje go lubiec za samo istnienie. Inteligentny, myslacy czlowiek nie obraza sie jesli uwaza ze sam ma najwieksza racje. Gdyby Wilders tero typu slowa do mnie skierowal potraktowalabym to jako jego problem a nie swoj wlasny. Obrazanie sie i szukanie praw w sadzie swiadczy tylko o slabosci i ograniczeniu myslowym danych osobnikow. Szkoda ze zapomnieli jak latami brali lub biora zasilki, mieszkaja w mieszkaniach spoldzielczych a ich synowie sa niebezpieczni. No coz ciezko jest zyc pomiedzy dwoma kulturami. Moze Wilders pomoze im dokonac wyboru?
No mysle ze masz male pojecie o rozwoju gospodarki holenderskiej w chwili obecnej. a to ze nie widziales inteligentnych i pracowitych holendrow to naprawde masz problem. W jakim srodowisku Ty sie obracasz?
Nie gadaj glupot ze migrancji powoduja wzrost gospodarki.
No chyba ze polskiej. Bezrobocie rosnie, datki socjalne dla minimalnie zarabiajacych migrantow wylatuja z budzetu. Nie wspomne o bogaceniu sie ledwo zipiacych przedsiebiorcow i na czarno zarabiajace agencje pracy. No to rzeczywiscie mieszanka piorunujaca dla gospodarki holenderskiej.
Bedziesz postrzegany na rowni jesli sie zintegrujesz i bedziesz czcil holenderska kulture. Jak nie pasuje to zawsze mozna do Polski.
Ja osobiscie czuje sie na rowni z holendrami i nikt nie smie mi to czy tamto wypomniec badz zarzucic.Zaden hoop lecz wytrwala praca prowadzi do wolnosci.
Polacy tez znają holenderski