Holandia: Chciał rywalizować z Timmermansem. „Nie chcą mnie”

Holandia

Znany publicysta oraz dziennikarz radiowy i telewizyjny Prem Radhakishun wycofał się z walki o przywództwo w lewicowej koalicji wyborczej Partii Pracy PvdA i Zielonej Lewicy GroenLinks.

Przypomnijmy, 22 listopada w Holandii odbędą się wybory parlamentarne, a dwie główne lewicowe partie wystawią w nich wspólną listę. Przedterminowe wybory to skutek kryzysu politycznego, który kilka tygodni temu zakończył się dymisją rządu i zapowiedzią premiera Rutte o wycofaniu się z polityki.

Obecnie Holandią nadal rządzi zdymisjonowany gabinet, a Rutte pozostanie premierem do czasu wyłonienia po wyborach nowego rządu. Kryzys doprowadził do zakończenia kariery politycznej nie tylko premiera. Także kilkoro innych czołowych polityków czteropartyjnej koalicji rządowej zapowiedziało, że nie wystartuje w tych wyborach.

Stworzyło to nową dynamikę polityczną i szanse dla partii opozycyjnych, w tym dla lewicy. Aby zwiększyć szanse wygranej, dwie główne siły lewicowe - socjaldemokratyczna Partia Pracy PvdA i Zielona Lewica GroenLinks - postanowiły połączyć siły. W wewnętrznych referendach pomysł wspólnej listy lewicy poparło prawie 92% członków GroenLinks i 88% członków PvdA.

Partie te wystawią w przyspieszonych wyborach jedną listę i będą mieć wspólny program. Liderzy lewicy mają nadzieję, że najbliższe wybory będą przełomowe i doprowadzą do zmiany rządu z liberalno-chadeckiego na lewicowy.

PvdA i GroenLinks współpracowały już od lat, a połączenie sił w wyborach to kolejny krok na wspólnej drodze. Nie oznacza on jednak fuzji ugrupowań - także po wyborach PvdA i GroenLinks będą osobnymi partiami. W drugiej izbie parlamentu Tweede Kamer utworzą jednak wspólny klub.

O tym, kto zostanie liderem zjednoczonych sił lewicy, zdecydują członkowie obu ugrupowań. Kandydaci mogli się zgłaszać do pierwszego tygodnia sierpnia, a ewentualne głosowanie członków Partii Pracy i Zielonej Lewicy potrwa kilka tygodni. Oficjalnie nazwisko nowego lidera zostanie ogłoszone w drugiej połowie sierpnia.

Zdecydowanym faworytem w walce o przywództwo na lewicy jest Frans Timmermans, obecny wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. To w Holandii bardzo rozpoznawalny polityk, a ze względu na duże doświadczenie w oczach wielu wyborców może uchodzić za dobrego kandydata na nowego premiera.

Wydawało się, że wybór Timmermansa na lidera lewicowej koalicji to jedynie formalność. Dwa tygodnie temu kontrowersyjny publicysta i komentator polityczny Prem Radhakishun ogłosił jednak, że również będzie się ubiegać o tę funkcję. Według niego nowa lewicowa koalicja powinna być bardziej radykalna i powinna ostrzej krytykować negatywne strony kapitalizmu.

Od początku mało kto wierzył w to, by Radhakishun był realnym zagrożeniem dla Timmermansa. Zapowiedź Radhakishuna widziano jako kolejną próbę zwrócenia na siebie uwagi przez tego kłótliwego, choć błyskotliwego felietonistę.

W miniony weekend Radhakishun spotkał się z komisją powołaną przez obie lewicowe partie w celu przeprowadzenia wyborów nowego lidera. Z rozmowy tej wyniknęło, iż Radhakishun „nie pasuje do profilu kandydata” na lidera tej listy - przyznał sam zainteresowany, cytowany we wtorek przez portal nos.nl.

Według Prem Radhakishuna było oczywiste, że władze obu partii nie chcą go jako nowego lidera. - Jeśli nie jestem w stanie was przekonać, to rezygnuję - powiedział 61-letni publicysta. We wtorek oficjalnie ogłosił, że wycofuje się z pomysłu walki o przywództwo w lewicowej koalicji.

Prem Radhakishun urodził się w Surinamie, ale w wieku 20 lat uciekł z tego kraju jako polityczny uchodźca. Studiował prawo w Amsterdamie i przez kilkanaście lat pracował jako adwokat. Od początku pobytu w Holandii angażował się w projekty medialne i współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i radiowymi oraz gazetami. Znany jest z ostrego języka, ekspresywnego sposobu mówienia i zaangażowanych polemik.

09.08.2023 Niedziela.NL // fot. Maarten Zeehandelaar / Shutterstock.com

(łk)