Ciepłe myśli na holenderską niedzielę: Dzień Mamy po niderlandzku

Archiwum '19

Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

„Najlepsze u mamy, jest to, że ją mamy.
Mamy ją swoją nie cudzą.
Nie inną.
Zawsze tę samą.”

Dziś, jak co roku z okazji Dnia Mamy, obudzona zostałam śniadaniem do łóżka, które przygotowały moje dzieci. Jest to jedna z niderlandzkich tradycji, związana z tym dniem i muszę przyznać, że bardzo ją lubię. Dzień Mamy pod każdą szerokością geograficzną jest pięknym świętem.

Gdy dzieci były młodsze, w przygotowaniach śniadania pomagał im mój mąż. Współcześnie, gdy nasze dzieci to już młodzież, śniadanie zostaje podane o bardzo przyzwoitej porze. Jednak kiedyś, pobudka była bardzo wczesna, bo przejęte dzieci nie chciały czekać. No i dziś kuchnia po przygotowaniach wygląda o wiele lepiej. Czasy się zmieniają.  

Najpierw trzeba zjeść śniadanie a potem jest czas na prezenty. To też zmieniło się z biegiem lat. Kiedyś to były korale zrobione z makaronu, teraz już przemyślane „gotowce” ze sklepu.

W moich artykułach bardzo często skupiam się na tym, jak wygląda dwujęzyczny i dwukulturowy dom. Również bycia mamą jest dla mnie połączeniem polskich tradycji z holenderskimi zwyczajami. A jak to jest być mamą w Holandii?

Nie tak dawno przeczytałam artykuł na temat tego, że holenderskie mamy są najszczęśliwszymi mamami na świecie. Nie wiem, czy to prawda, ale po przeczytaniu go, dochodzę do wniosku, że chyba jest w tym sporo prawdy. Szczególnie, gdy przytoczy się argumenty podane przez autora.   

W Holandii kobiety mają pełną wolność wyborów oraz decydowania o sobie. Już w szkole uczą się na temat cyklów miesięcznych, dni płodnych, antykoncepcji oraz o chorobach, które przenoszone są drogą płciową i jak im zapobiegać. Mamami niderlandzkie kobiety prawie zawsze zostają w pełni świadome.

Jeśli mowa o samym porodzie, również i tutaj kobieta ma możliwość decyzji. Jeśli lepiej czuje się w domu i nie ma ku temu zdrowotnych przeciwskazań, może rodzić w swojej sypialni. Jeśli kobieta lepiej czuje się w szpitalu, również to nie jest problemem i może podjąć właśnie taką decyzję.

Mamy mogą pracować w różnym spektrum godzinnym, od pracy na pełen etat, przy czym zaledwie nieco ponad 12% mam z dziećmi poniżej 18 roku życia wybiera taką prace, po jeśli chcą nawet 1 godzinę w tygodniu. Nieco ponad 20% niderlandzkich mam zostaje z dziećmi w domu. Ponadto również wiele zakładów pracy oferuje mamom bardzo elastyczne godziny pracy, oznacza to, że mogą na przykład pracować do 15.00, aby były w stanie odebrać dzieci ze szkoły.

Co w Holandii dla holenderskich mam jest niezwykle ważne? Holenderscy ojcowie. Od wielu lat w kraju tym nie funkcjonuje już powszechnie podział obowiązków na „mama zajmuje się dziećmi i domem” a „tata zarabia pieniądze”. Ojcowie bardzo aktywnie uczestniczą zarówno w wychowaniu jak i w opiece nad dziećmi. Często również i oni pracują mniej, aby zająć się dziećmi. Stąd właśnie tzw. „papadag”. Jest to dzień, w którym mama idzie do praca a tata zostaje w domu i zajmuje się dziećmi. Współcześnie szczególnie młodsze pokolenie mężczyzn deklaruje chęć zmniejszenia liczby godzin pracy, po tym jak na świecie pojawi się dziecko. Potwierdza to 66% młodych mężczyzn.

W Holandii niezwykła też jest opieka poporodowa. Do domu kobiety, która urodziła maleństwo, kilkakrotnie przychodzi położna, odwiedza ją lekarz domowy oraz przez tydzień, codziennie przychodzi pielęgniarka, która nie tylko pomaga przy dziecku, ale również może pomóc w domu a nawet ugotować obiad.

W Holandii oczarowało mnie to, że kobiety po urodzeniu dzieci nie przestają istnieć.  Mam na myśli, że nie rezygnują z wszystkiego, co lubiły robić przed pojawieniem się dzieci,  całkowicie zapominając o sobie, poświęcają się maleństwom. Kobiety starają się znaleźć czas na to, by dbać o siebie i aby robić to co lubią, aby się rozwijać. I co najważniejsze nie czują z tego powodu winne, nie robi to z nich złych mam.  

Wychowanie dzieci w Holandii też pod pewnymi względami jest niezwykłe. Tutaj pozwala się dzieciom być dziećmi. Oznacza to, że mogą odkrywać świat na swój dziecięcy sposób, choć oczywiście czasem może to być bardzo irytujące dla innych dorosłych. Jednak dzięki temu holenderskie dzieci bardzo szybko stają się niezależne i pewne siebie.

Holenderskie mamy nie muszą też bez przerwy wiedzieć i widzieć, co robią ich dzieci. Nie muszą kontrolować każdego ruchu swego potomstwa. Wystarczy przyjrzeć się, jak działają place zabaw w Holandii. Bardzo rzadko mamy chodzą za swymi dziećmi. Place zabaw są ogrodzone i bezpieczne. Dzieci mogą bawić się samodzielnie.  

W Holandii bardzo duży nacisk kładzie się również na to, że dzieci są całkowicie odrębnymi istotami. Sukcesy dzieci są ich sukcesami a porażki są ich porażkami. Rodzice pomagają, ale to dzieci decydują o sobie.  

Tutaj o wiele mniej uwagi przykłada się do tego, że zawsze i we wszystkim należy być najlepszym. Moje dzieci już kilka lat temu ukończyły szkołę podstawową a syn właśnie kończy średnią i nigdy w żadnej klasie nie było mowy o rankingu najlepszych uczniów. Każde z dzieci miało robić najlepiej jak samo potrafiło, nie w rywalizacji z innymi.

A jakie plany na dziś? Według tradycji, która jest równie polska, jak holenderska odwiedzimy moją teściową, przecież również jest mamą.

„Wiec najlepsze u mamy
jest to, że ją mamy
i że mama ma właśnie nas.”

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie ... w Holandii ... 

Agnieszka 

12.05.2019 Niedziela.NL  

(as)