Ciepłe myśli na holenderską niedzielę: Nadchodzi jesień… to znaczy już nadeszła! (cz.207)

Ciepłe myśli

Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Nadchodzi jesień… to znaczy już nadeszła!

„O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny i pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny. Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną i światła szarego blask sączy się senny... O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...”

Szczerze przyznam, że nie wiem już sama, jak wiele niedzielnych tekstów rozpoczęłam od słów zdziwienia, że „czas tak szybko umyka”. Każdego roku, każda pora mnie zaskakuje. Nagle robi się zimno i mamy zimę, w jednej chwili nadchodzi wiosna, nagle nastaje lato i niespodziewanie zaczyna panować jesień. Rok rocznie czuję się zaskoczona. Tym razem jednak taki początek nie jest najodpowiedniejszy. Z pewnością nie byłby szczery. Jesień nie zaskoczyła mnie ani odrobinę, zdecydowanie bardziej doskwiera mi poczucie, że w tym roku do Holandii nie zawitało lato. Patrzę na opadające z drzew liście, otulam się ciepłym szalem i zastanawiam się, dlaczego nie było choć tygodnia upalnych dni. Kubek gorącego czekoladowego mleka ogrzewa dłonie zdecydowanie lepiej niż wspomnienia wakacji. Kilka ciepłych dni, odeszło w niepamięć.

Dzisiejszy tekst zatytułowałam „Nadchodzi jesień”, ale tak naprawdę mam wrażenie, że ta pora roku trwa już od jakiegoś czasu. Zdecydowanie dłużej niż o tym przekonuje mnie kalendarz. Wydaje mi się, że zaczęła się w chwili, gdy odeszła wiosna. Przesadzam? Być może, ale tylko trochę.

Zerknęłam na moje felietony z ubiegłych lat. O czym wtedy pisałam? Dwa lata temu wspomniałam o tym, jak cudownie, że rozpoczęła się jesień po tygodniach upałów. Rok temu obawiałam się nadchodzących chłodów ze względu na kolejną falę korony. No cóż, każdy rok jest jednak inny.

W ubiegłym roku, gdy człowiek kichnął lub pociągnął nosem, natychmiast martwił się, czy może to coś więcej. Może to nie jest zwykłe kichnięcie a wirus korony? W tym roku jest spokojniej niż przed pandemią, już nie martwię się tak bardzo. Nadchodzi jesień a z nią przeziębienia a czasem nawet grypa. Jak dobrze, że dzięki szczepieniom można spojrzeć w przyszłość nieco optymistyczniej. Zdecydowanie pozytywniej niż jeszcze rok temu.

Już wiele lat temu odkryłam, że jesień w Holandii świętowana jest na różne sposoby. Być może mieszkańcy tego kraju nie chcą poddać się ponurej pogodzie i jesiennie (kolorowo) ozdabiają domy. W sklepach można nabyć mnóstwo jesiennych dekoracji oraz kwiatów, które rozweselą ponure jesienne wieczory. Sztuczne owoce, grzyby i figurki krasnali czekają w prawie każdym sklepie z artykułami do dekoracji wnętrz.

A co jesienią jest najlepsze? Poza dekoracjami, oczywiście smaki. Już wkrótce będzie można przygotowywać dyniowe zupy i jeszcze te z grzybów. Cały dom zacznie pachnieć inaczej. To czas na pieczenie i pichcenie. Wiem już, co dziś zrobię! Upiekę szarlotkę! Przecież wiadomo nie od dziś, że gdy dom pachnie ciastem i jabłkami nie można się smucić.

Kolory, smaki, puchaty sweter i ciepłe mleko czekoladowe przekonują, że należy szukać jaśniejszych stron jesieni (mimo doskwierającego braku lata). Tak właśnie zrobię, mimo że ta jesień trwa już tak długo będę się nią cieszyć.
Z tej okazji stworzyłam specjalny jesienny słowniczek dla Czytelniczek i Czytelników portalu Niedziela.nl. Jak nazwać te najprzyjemniejsze jesienne aspekty?

jesień – herfst
drzewo - boom
liście - bladeren
grzyby – paddestoelen
zupa grzybowa – paddestoelen soep
krasnal – kabouter
dynia – pompoen
zupa dyniowa – pompoen soep
żołądź - eikel
kasztan - kastanje
jeż - egel
taczka - kruiwagen
gorąca czekolada – warme chocolademelk
jabłko - appel
mysz - muis


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

(as)