[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie
Agnieszka Steur
Czasem brakuje słów…
Czasem jest tak źle, że aż brakuje słów, aby wyrazić ból, strach i oburzenie. Czasem jest tak bardzo źle, że aby opisać to, co się dzieje, pozostają już tylko wulgaryzmy. To taka ostateczność, po której wydaje się, że już nic nie ma.
Jest mi ogromnie przykro, że do takiej sytuacji doszło w mojej ojczyźnie. W tym tygodniu przekonałam się, że czasem nie da się nie przeklinać! Nie da się! Najnormalniej w świecie nie sposób, nie użyć jakiegoś bardziej siarczystego języka i wulgaryzmu! To, co stało się w naszej ojczyźnie przeszło wszelkie granice kulturalnego języka!
Kilka dni temu byłam na kawie u znajomej. Pokój, w którym siedziałyśmy był duży, więc zachowanie odległości nie stanowiło problemu. Zaczęło się jak zawsze: „Fajnie cię widzieć.”, „Już tak dawno nie rozmawiałyśmy.”, „Co u ciebie?”, „Jak sobie radzisz w czasach pandemii?”. Rozmowa zaczęła się od tematu koronawirusa i jego wpływu na naszą codzienność. Trudno tu powiedzieć coś nowego, ale przyjemnie dać upust frustracjom. Na przemian wyrażałyśmy niepokoje o dziś i jeszcze większy o jutro. Kawa była przepyszna, ale z chwili na chwilę człowiek smutniał. Ponarzekałyśmy na sytuację i w końcu poprosiłam o zmianę tematu, „porozmawiajmy o czymś innym”. „Może o TYM, co się stało w Polsce?”, padła propozycja. I to był koniec.
Zaczęłyśmy rozmawiać o skandalicznym wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję eugeniczną za sprzeczną z ustawą zasadniczą. W praktyce oznacza to, że będąca w ciąży kobieta, która usłyszy najgorszą z możliwych wiadomości, że jej dziecko nie ma szans na przeżycie ze względu na poważne wady genetyczne, jest pozostawiona bez pomocy. Musi pozostać w ciąży aż do obumarcia płodu, do porodu martwego dziecka lub swojej własnej śmierci.
Staram się nie przeklinać, ale wtedy jakoś tak samo się wyśliznęło. Sama myśl o tym, jaki los zgotowano Polkom w tak trudnych czasach rozsierdza. Co jakiś czas nad stołem zawisał wulgaryzm. Już nawet nie było możliwości ich zatrzymania. Patrzyłyśmy na siebie zaskoczone. Obie zdumione, jak dużo w nas emocji. Ta wściekłość na to, jak łatwo w Polsce władza wybiórczo pozbawiła prawa wolności. Chwila, gdy człowiek dowiaduje się, że płód jest tak chory, że nie ma możliwości donoszenia ciąży, jest najgorszą w życiu. To nieludzkie zmuszać kobiety, by z patologią ciąży trwały do porodu, zmuszać do wielomiesięcznej, a nierzadko wieloletniej traumy i życia wraz z najbliższymi na granicy wyczerpania psychicznego i fizycznego, bez realnej pomocy ze strony rządzących, którzy do takiego życia zmuszają. Każdy przecież człowiek ma prawo wyboru, w Polsce jak się okazało, nie każdy. Wściekłość Polek jest tak ogromna, że gdy nie ma się realnej siły, by coś zmienić, postanowiły wyrazić ją werbalnie.
Wszyscy doskonale wiemy, że przecież użycie wulgaryzmów jest uzasadnione w sytuacjach skrajnie emocjonalnych a jeśli to nie jest taka sytuacja, to pytam, jaka nią jest? Jeśli nie przeklina się na co dzień, wulgaryzmy pomagają łagodzić ból, czy to fizyczny, czy emocjonalny. Chyba jednak nie ułagodziły, ponieważ teraz, pisząc ten tekst bardzo powstrzymuję moje palce, by nie napisały czegoś naprawdę wulgarnego. I tu właśnie dokonałam wyboru, nie chcę użyć takich słów, ale nie mam prawa pozbawiać takiej możliwości, w tak ważnej sprawie, innych, protestujących kobiet.
W tym tygodniu zdałam sobie sprawę z tego, że już dawno przestałam się dziwić wiadomościom płynącym z Polski. Już dawno wykroczyły one poza granice absurdu. Choć nie, chwila, ostatnio, gdy dowiedziałam się, że polski sąd nie pozwala na wydanie uprowadzonego z Holandii dziecka, ponieważ malec obawia się eutanazji w przedszkolu na chwilę się zatrzymałam i zastanawiałam, czy się nie przesłyszałam. Nie, nie przesłyszałam się! Absurd nie ma granic! Za każdym razem, gdy człowiek myśli, że usłyszał już największą głupotę, okazuje się, że może być jeszcze gorzej.
Teraz gdy o tym myślę, wydaje mi się, że właśnie w takich sytuacjach najlepiej użyć brzydszego słowa. A dlaczego Polki teraz przeklinają? Bo znalazłyśmy się w miejscu i sytuacji, gdy już żadna metoda, żaden sposób komunikacji nie działa. Z jednego prostego powodu, druga strona nie chce słuchać. Pozostaje już tylko krzyk.
Tak trudno znaleźć odpowiednie słowa. Wciąż wracają myśli typu, dlaczego rządzący podejmujący te decyzje i ci, którzy ich wspierają, są tak przeraźliwie okrutni. Skąd w ludziach tyle nienawiści do drugiego człowieka? Przecież nie trzeba być specjalistą, a jak wiadomo specjalistów się i tak nie słucha, aby rozumieć na jak straszliwy los skazuje się kobiety w Polsce. O jakiej demokracji może być mowa w państwie, w którym ilość popierających protest kobiet jest przeważająca? Przecież decyzją większości należy się kierować, jak widać nie w Polsce. Dzisiejszy dzień, Wszystkich Świętych, to szczególnie dobry moment, aby właśnie nad tym się zastanowić. Nowe polskie prawo wcale nie ratuje życia, ono je odbiera - skazuje na odejście z tego świata ciężarne kobiety.
Wcale nie jest mi wstyd, że użyłam dziś mocnych słów. Na chwilę tylko zrobiło mi się przykro, poczułam się zawstydzona, gdy zdałam sobie sprawę, że odczuwam ulgę, iż nie mieszkam aktualnie w Polsce. Mam córkę tu, w Królestwie Niderlandów, gdzie nie musi ona walczyć o podstawowe prawa, to jej nie dotyczy.
Kłaniam się nisko wszystkim protestującym: kobietom, mężczyznom, chłopcom i dziewczynom, całym rodzinom, bez względu na wiek i płeć, absolutnie wszystkim którzy krzyczą i którzy się sprzeciwiają postanowieniu polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Nie mogę być w Polsce, choć teraz chciałabym jeszcze bardziej. Pragnę stanąć ramię w ramię z protestującymi bo wiem, bo rozumiem to piekło, przed którym krzycząc, chcą ochronić. Przeżyłam to piekło i wiem, na co kobiety zostały właśnie skazane. Dlatego całym sercem je popieram i piszę te słowa, by jednocząc się z nimi w ten sposób wyrazić mój protest.
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka
01.11.2020 Niedziela.NL // foto: Woman with red lightning bolt drawn on her hand, symbol of the National Women's Strike against the tightening of the anti-abortion law in Poland. Wearing protective face mask against COVID-19 Coronavirus // fot. Shutterstock, Inc.
(as)
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Praca
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Kolega michal111 niestety uprawia tanią demagogię. Nie podał żadnych wiarygodnych źródeł informacji, a ta argumentacja to jakieś dowody anegdotyczne które są łatwe w przyswajaniu dopóki nie zadasz sobie pytania "skąd on to może wiedzieć? chodził po domach i pytał holenderek czy lekarzy?". Do tego tania próba odwołania się do prymitywnej emocji - strachu. Idź się Chłopie doucz jak pisać perswazyjne teksty albo daj sobie spokój xD Twoja ocena to 1/5
Pozdrawiam
OMG Ty tak na poważnie? Przeczytaj to i pomyśl jeszcze raz.
Proszę...
a moze przez wspomniana selekcje naturalna plodow, porody z ciaz zagrozonych sa obarczone wiekszym ryzykiem
a tak w holandii te slabsze jednostki sie nie rodza - i nie zanizaja statystyk
Cytuję Mg:
mnostow Polakow mieszkajacych na zachodzie przyjezdza do Polski badac sie i leczyc, turystyka medyczna + idealni emigranci: placa skladki np w holandii a odciazaja ten system jezdzac do polski do lekarzy
Jak rozumiem lepiej się położyć i żeby mężczyzna wszystko dał?
-umieralność noworodków jest w Polsce wyższa niż w Holandii?
-średnia długość życia w Polsce jest krótsza niż w Holandii?
-system opieki i wsparcia osób niepełnosprawnych umożliwiający im godne życie istnieje w takiej Holandii a w Polsce...coś ktoś słyszał?
-co my tu w ogóle robimy? Dlaczego nie siedzimy z Polsce z naszymi rodzinami a pracujemy tutaj?
Tak na marginesie uważam że porównywanie Polski do jakiegokolwiek innego kraju nie jest w porządku. Mamy swoją historię, tradycje i doświadczenia. Nie musimy ani nikogo bezmyślnie kopiować ani walczyć z każdym kto ma inne zdanie ze strachu że jeszcze sami je zmienimy.
Jak dobrze pamiętam : "Za Wolność Naszą i Waszą"
Polki maja o niebo lepsza opieke w trakcie ciazy - podejscie: z plodem obchodzimi sie jak z jajkiem i pro life: podtrzymywanie ciazy i o wiele dluzszy macierzynski!
Holenderki, ktore sa za zyciem dla swoich plodow, maja przechlapane!
W ogole jezeli chodzi o prowadzenie ciazy to Holenderki maja przechlapane:
- wspomniania selekcja naturalna
- prowadzenie ciazy przez polozna - bardzo ograniczony dostep do ginekologa, chyba ze sie chce dokonac aborcji, prowadzenie ciazy w holandii przez ginekologa to luksus
- mala ilosc tylko podstawowych badan
- porody w domach tak rodzi 40% holenderek, potem hotele porodowe i szpitale/porodowki
porodowke duzo holenderek ma w domu
- mala ilosc cesarek 150/1000 porodow, Polska 470/1000
- krotki macierzynski 16 tyg, jezeli idzie na zwolnienie w trakcie ciazy to do 6 tyg jest zabieranych i po porodzie zostaje jej 10 tyg urlopu
i bedzie jak w wileu krajach na zachodzie: Selekcja naturalna plodow: jak cos bedzie sie dzialo z plodem to kobiete zostawia sie sama na pastwe losu...i dochodzi do poronienia
Plod nie jest czlowiekiem, wiec co ty chcesz kobieto zeby ci podtrzymywac?
Holenderscy ginekolodzy patrza rowniez na to pragmatycznie: kobieta z zagrozona ciaza to same problemy:
czesto idzie na zwolnienie, trafia do szpitala, zabiera czas ginekologa, porod obarczony jest pozniej wiekszym ryzykiem, itp same problemy
A tak kobieta poroni i jest po problemie i zaoszczedzona kasa w systemie ochrony zdrowia