Rabobank zamyka filie i tnie koszty

Biznes

- Do niektórych fili przychodzi średnio jeden klient dziennie – mówią szefowie Rabobank i zapowiadają wielką reorganizację. A to oznacza: tysiące zwolnień i zamknięcie kilkuset fili.

Rabobank to obok ING i ABN Amro jeden z największych holenderskich banków. Inaczej niż ING i ABN Amro Rabobank jest spółdzielnią w skład której wchodzi ponad sto lokalnych banków.

Ma to swoje plusy – bank reklamuje się jako instytucja będąca blisko ludzi i znająca swych klientów lepiej niż wielkie molochy – ale i minusy. W porównaniu z pozostałymi, scentralizowanymi bankami, koszty funkcjonowania Rabobank są wysokie, podobnie jak liczba fili i pracowników.

Rabobank jako jedyny z wielkiej holenderskiej bankowej trójki przeszedł przez pierwszą fazę światowego kryzysu gospodarczego bez większych problemów. Teraz jednak i Rabobank zaczął odczuwać negatywne efekty kryzysu. Zyski spadają, wielu dłużników nie spłaca kredytów, a część zagranicznych inwestycji okazała się niewypałami.

Dlatego władze banku zapowiedziały wielką reorganizację. Spośród 28,000 pracowników zatrudnienie zachować ma jedynie 20,000, a spośród 820 fili pozostać ma tylko 450 – pisze dziennik AD. Przynieść ma to około 500 milionów euro oszczędności.

Dla porównania: Rabobak ma w Holandii obecnie dwa razy więcej fili niż ABN Amro i trzy razy więcej niż ING. Teraz ma się to zmienić. Podobnie jak w przypadku innych banków Rabobank chce by klienci częściej korzystali z bankowości internetowej.

- Długo mieliśmy wiele oddziałów, ale musimy teraz spojrzeć na koszty – mówi dziennikowi AD Coert Beerman, jeden z dyrektorów odpowiedzialny za reorganizację – Do niektórych oddziałów przychodzi jedynie jeden klient dziennie.

Ł.K., Niedziela.NL