Temat dnia, Holandia: Łeb w łeb, nic nie jest pewne! Wynik wyborów wszystkich zaskoczy?

Temat Dnia

Fot. Milos Ruzicka / Shutterstock.com

Wiadomo, że nic nie wiadomo - tak można podsumować sondaże przed zaplanowanymi na środę wyborami parlamentarnymi w Holandii. Nie sposób przewidzieć, która partia dostanie najwięcej głosów i jaka koalicja powstanie w nowym parlamencie.

Przedterminowe wybory zaplanowane na 22 listopada to skutek kryzysu politycznego, który w lipcu zakończył się dymisją rządu i zapowiedzią premiera Rutte o wycofaniu się z polityki.

Obecnie Holandią rządzi zdymisjonowany gabinet, a Rutte pozostanie premierem do czasu wyłonienia nowego rządu. Kryzys doprowadził do zakończenia kariery politycznej nie tylko premiera. Także kilkoro innych czołowych polityków czteropartyjnej koalicji rządowej wycofało się z polityki.

W badaniu I&Q Research w walce o zwycięstwo wyborcze liczą się aż trzy, a być może nawet cztery ugrupowania. Populistyczne PVV Geerta Wildersa, liberalne VVD premiera Marka Rutte i kandydatki na premiera Dilan Yesilgöz oraz lewicowa koalicja Partii Pracy i Zielonych PvdA-GroenLinks Fransa Timmermansa mają po około 18% poparcia.

W przeliczeniu na mandaty w 150-osobowym holenderskim sejmie dałoby to PVV 28 posłów, a VVD i PvdA-GroenLinks po 27. Nowe, centroprawicowe ugrupowanie NSC popularnego posła Pietera Omtzigta może liczyć na 14% poparcia i 21 mandatów.

Margines błędu to 2-3 mandaty, podkreślają autorzy sondażu, więc nic jeszcze nie jest pewne. Poza tym wciąż bardzo wielu wyborców nadal nie zdecydowało na kogo odda głos. Teoretycznie nadal każda z tych czterech partii może okazać się w środę zwycięzcą, choć szanse NSC są w tej chwili najmniejsze.

Kolejne ugrupowania w tym sondażu cieszą się już wyraźnie mniejszą popularnością, na poziomie od 6% do niespełna 1%. Centrowe proeuropejskie D66 ma w tym sondażu 9 mandatów, Partia Socjalistyczna SP 6, Ruch Rolników i Obywateli BBB oraz Partia na rzecz Zwierząt PvdD po 5, a skrajnie prawicowe FvD i chadeckie CDA po 4. W sumie co najmniej jeden mandat może uzyskać aż 16 partii.

Jest tak, bo w Holandii nie ma progu wyborczego, a system przeliczania głosów na mandaty jest całkowicie proporcjonalny. Wystarczy więc uzyskać poparcie na poziomie 1/150 głosów (czyli około 0,7%), by uzyskać jeden mandat.

Holenderska scena polityczna jest przez to bardzo rozdrobniona, a Holandią od zawsze rządzą koalicje. Partia, która uzyska najwięcej głosów w wyborach, wcale nie musi utworzyć rządu. Możliwe są też scenariusze, w których kilka średnich i mniejszych partii zbierze większość, a największe ugrupowanie będzie w opozycji.

Zdobycie pierwszego miejsca w wyborach ma jednak duże znaczenie symboliczne i psychologiczne. W minionych czterech wyborach najwięcej głosów uzyskiwało VVD i to właśnie tej partii udawało się za każdym razem stworzyć koalicję rządową, a premierem Holandii od 2010 r. był lider tej partii, Mark Rutte. Każdy chce więc być pierwszy, by móc ogłosić wyborcze zwycięstwo i mieć inicjatywę w tworzeniu rządu.

W tej kampanii wyborczej twarzą VVD jest Dilan Yesilgöz, obecna minister sprawiedliwości. Po zapowiedzi Ruttego o odejściu z polityki to właśnie urodzona w Ankarze Yesilgöz została nową liderką VVD i numerem jeden na liście. Nowa liderka kilka razy odcięła się od premiera, obiecuje niskie podatki i zapewne liczy też na głosy kobiet. Jeszcze nigdy w historii na czele holenderskiego rządu nie stała kobieta.

Antyislamskie, populistyczne PVV Geerta Wildersa to stały element na holenderskiej scenie politycznej już od 17 lat. To wodzowskie ugrupowanie, którego największym atutem jest charyzmatyczny lider, od lat walczący z islamem, „lewicowymi elitami”, imigrantami i Unią Europejską.

W minionych tygodniach Wilders nieco złagodził ton, a to przełożyło się w końcówce kampanii na wzrost poparcia dla PVV. Jeśli sondaże się potwierdzą, PVV może pobić swój wyborczy rekord z 2010 r. (wtedy partia Wildersa uzyskała 24 mandaty).

Na czele wspólnej listy lewicy stoi Frans Timmermans, jeszcze do niedawna wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. PvdA to socjaldemokratyczna Partia Pracy, a GroenLinks to Zielona Lewica. Partie te po raz pierwszy w historii wystawiły wspólną listę w wyborach do Tweede Kamer, a Timmermans nie ukrywa, że chciałby zostać premierem.

Nowa Umowa Społeczna to partia założona przez Pietera Omtzigta, byłego posła chadeckiego CDA. Powstanie NSC pod koniec sierpnia doprowadziło do trzęsienia ziemi na holenderskiej scenie politycznej. Omtzigt uchodzi za niezwykle pracowitego i niezależnego parlamentarzystę. Jego nowa partia chce między innymi bardziej przyjaznej obywatelom administracji publicznej i większego bezpieczeństwa socjalnego.

21.11.2023 Niedziela.NL // fot. Milos Ruzicka / Shutterstock.com

(łk)


Komentarze 

 
0 #1 rob jetten 2023-11-22 09:41
pominelisce rob jetten, jedyny ktory popiera polakow
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki