Kto będzie decydować o przyszłości Holandii? Poznaj nowy niderlandzki rząd

Temat Dnia

Haga, budynki parlamentu, fot. Shutterstock.com

Wszyscy biali, mniej kobiet, dużo czterdziestolatków, prawie wszyscy po studiach oraz tylko jeden minister (częściowo) obcego pochodzenia. Nowy niderlandzki rząd jest liczniejszy od poprzedniego, a żaden z ministrów poprzedniego gabinetu nie zachował stanowiska. Tylko premier się nie zmienił – jest nim nadal Mark Rutte, a to już trzecia rada ministrów z nim na czele. Kim są nowi ministrowie i jakie czekają ich wyzwania?

W czwartek król Wilhelm Aleksander przyjął w pałacu Noordeinde członków nowego rządu. Tam też doszło do oficjalnego zaprzysiężenia składu nowej rady ministrów. Tym samym zakończył się długi proces formowania rządu. Wybory do holenderskiego sejmu Tweede Kamer odbyły się przecież 15 marca. Pomiędzy wyborami a zaprzysiężeniem minęło 225 dni – to rekord w historii holenderskiego parlamentaryzmu. Ponieważ nowy sejm (Tweede Kamer) jest bardzo rozdrobniony, szukanie odpowiedniej koalicji nie było łatwe. Ostatecznie, po długich negocjacjach, rząd utworzyły cztery partie: VVD, CDA, D66 i CU. W sumie mają minimalną większość w obu izbach parlamentu: 76 mandatów w 150-osobowym sejmie i 38 w 75-osobowym senacie (Eerste Kamer). Liderzy CDA, D66 i CU zdecydowali, że pozostaną posłami, a do rządu wydelegowali innych polityków swych partii.

Radę ministrów trzeciego rządu Marka Rutte tworzy 24 osób: 16 ministrów (łącznie z premierem) oraz 8 sekretarzy stanu. Trzeba jednak dodać, że w Holandii sekretarz stanu to, inaczej niż np. w Polsce, bardzo ważne stanowisko i jego władza jest nierzadko porównywalna z władzą ministra.
Co planuje nowa rada ministrów i jak to wpłynie na wysokość podatków, ceny w sklepach, wysokość opłat i zarobki mieszkańców Holandii? Szczegółowo o zamierzeniach rządu informowaliśmy w osobnym tekście TUTAJ

Koalicja rządowa

VVD – to największe ugrupowanie w obecnym holenderskim sejmie. Liderem VVD jest premier Mark Rutte. VVD to partia liberalna, na którą głosują przede wszystkim przedsiębiorcy, klasa średnia (w szczególności ta lepiej sytuowana) oraz najbogatsi Holendrzy. Tradycyjnie ugrupowanie to domagało się obniżania podatków, niższych wydatków budżetowych (np. na różnorakie zasiłki) i dyscypliny budżetowej. Za czasów Marka Rutte – m.in. ze względu na koalicje, jakie musiał zawierać – partia ta przesunęła się bardziej do środka sceny politycznej. W kwestiach światopoglądowych ugrupowanie jest postępowe (prawo do aborcji, eutanazji, małżeństwa homoseksualne), ale jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców czy pogłębioną integrację europejską VVD – przynajmniej w retoryce – w kampaniach wyborczych stawiało na bardziej konserwatywny kurs. W praktyce wygląda to inaczej, gdyż Rutte to jednak przede wszystkim pragmatyk i mistrz kompromisu, unikający radykalnych rozwiązań.  

W ostatnich wyborach VVD uzyskało 21,3% głosów i ma teraz 33 mandaty w sejmie. W nowym rządzie VVD ma 6 ministrów i 3 sekretarzy stanu.

CDA – to holenderska chadecja. W poprzednich dekadach CDA – lub chrześcijańskie partie z połączenia których powstało to ugrupowanie – wielokrotnie wygrywało wybory i współtworzyło koalicje rządowe. W ostatnich latach rolę „pragmatycznej partii władzy” przejęło VVD, ale CDA pod wodzą Sybranda Bumy stopniowo odzyskuje teren. W kwestiach światopoglądowych CDA jest konserwatywne (np. nie chce poszerzenia prawa do eutanazji, podkreśla znaczenie tożsamości narodowej), a w kwestiach gospodarczych dosyć liberalne, choć może nie aż tak jak VVD (chrześcijańscy demokraci są na przykład zwolennikami większych wydatków na politykę prorodzinną). Elektorat CDA to również klasa średnia, choć często bardziej konserwatywna niż VVD oraz mieszkająca na prowincji i południu kraju, a nie w Randstad (Amsterdam-Rotterdam-Haga-Utrecht). Wśród wyborców CDA jest też wielu rolników. 

W ostatnich wyborach CDA uzyskało 12,4% głosów i ma teraz 19 mandatów w sejmie. W nowym rządzie CDA ma 4 ministrów i 2 sekretarzy stanu.
D66 – to liberalne, centrowe ugrupowanie. Liderem partii, już od 11 lat, jest Alexander Pechtold. Pośród dużych holenderskich ugrupowań D66 jest chyba najbardziej proeuropejskie i proekologiczne (pomijając Zieloną Lewicę Groen Links). W kwestiach światopoglądowych D66 jest bardzo postępowe: to właśnie ta partia opowiada się za poszerzeniem prawa do eutanazji również dla osób „zmęczonych życiem”. Wśród wyborców D66 dominują osoby z wykształceniem wyższym, nauczyciele, pracownicy uniwersytetów, ludzie wykonujący wolne zawody. Nic dziwnego, że D66 od lat domaga się zwiększenia wydatków na edukację i naukę.

W ostatnich wyborach D66 uzyskało 12,2% głosów i ma teraz 19 mandatów w sejmie. W nowym rządzie D66 ma 4 ministrów i 2 sekretarzy stanu.
CU (Christen Unie) – to małe chrześcijańskie ugrupowanie. Dla CU wiara odgrywa dużo większą rolę niż w przypadku CDA. W kwestiach takich jak prawo do eutanazji czy aborcji CU jest konserwatywne. Dla polityków tej partii chrześcijaństwo oznacza również pomoc bliźniemu, nawet temu gdzieś daleko. Dlatego CU mocno wspiera ideę pomocy rozwojowej i humanitarnej dla krajów trzeciego świata, a także chce pomagać uchodźcom. CU poważnie traktuje zagrożenie w postaci zmian klimatycznych (w myśl zasady, że powinniśmy dbać o planetę, którą dostaliśmy od boga), jest więc mocno proekologiczne. CU opowiada się też za aktywną polityką prorodzinną, np. ulgami podatkowymi dla rodzin wielodzietnych.     

W ostatnich wyborach CU uzyskało 3,4% głosów i ma teraz 5 mandatów w sejmie. W nowym rządzie CU ma 2 ministrów i 1 sekretarza stanu.
Skład rządu. Wszyscy biali, większość z wielkich miast, dużo wielodzietnych.

Jak widać, nową koalicję rządową tworzą cztery partie, które w wielu kwestiach mają różne poglądy. Sam skład rządu jest mniej różnorodny, zauważyło wielu komentatorów. Dominują mężczyźni (14 do 10), a mimo że współczesne holenderskie społeczeństwo jest bardzo wielokulturowe, to do gabinetu Rutte III trafiły wyłącznie osoby o białym kolorze skóry. Tylko jeden członek rządu (sekretarz stanu w ministerstwie obrony, Barbara Visser) ma częściowo obce pochodzenia: jej matka była Chorwatką.

Z wyjątkiem jednej osoby wszyscy członkowie rządu mają uniwersyteckie wykształcenie, informuje dziennik NRC. Przyszli ministrowie najczęściej studiowali prawo, ekonomię i historię, często na prestiżowym uniwersytecie w Lejdzie.

Podobnie jak w poprzednim rządzie, zdecydowana większość ministrów pochodzi z Randstad (czyli Amsterdamu, Hagi, Rotterdamu, Utrechtu i okolic tych miast). Nowy rząd jest bardziej religijny niż poprzedni, w którym tylko troje ministrów deklarowało wiarę, a żaden z nich nie chodził regularnie do kościoła. Troje członków obecnego rządu z CU to praktykujący protestanci, a aż 4 z 6 przedstawicieli CDA to katolicy.

Co ciekawe, rodziny wielodzietne są w tym rządzie dobrze reprezentowane: aż 7 z 24 ministrów i sekretarzy stanu ma co najmniej czworo dzieci. Inna ciekawostka: w rządzie znalazły się również dwie osoby, które zawarły homoseksualny ślub (jedna lesbijka i jeden gej). Wielu ministrów jest stosunkowo młodych, a dwoje wicepremierów to 40-latkowie.  
Premier

Mark Rutte (50 lat, VVD) – urząd premiera sprawuje od 2010 roku. To bardzo elastyczny i pragmatyczny polityk: najpierw rządził w koalicji z chadekami i przy parlamentarnym wsparciu antyislamskiego PVV, potem zawiązał koalicję z lewicową Partią Pracy, a teraz stanął na czele kolejnej „egzotycznej” koalicji, tym razem czteropartyjnej i liberalno-chrześcijańskiej. Wieczny kawaler, bez dzieci, w całości poświęcony polityce. Wyborcy cenią jego entuzjazm, optymizm i menadżerską sprawność, choć wielu przewiduje, że to jego ostatnia kadencja: rządzenie zużywa, a lista niespełnionych lub złamanych obietnic jest coraz dłuższa. Teraz czeka go być może najtrudniejsze zadanie: utrzymać jedność w tak zróżnicowanej koalicji, mającej jedynie minimalną większość w obu izbach.
Wicepremierzy

Hugo de Jonge (40 lat, CDA) – wicepremier, minister zdrowia i sportu. Radny z Rotterdamu, od 2010 roku w urzędzie miasta, gdzie odpowiadał m.in. za edukację i służbę zdrowia. Media podkreślają, że nie boi się kontrowersyjnych decyzji: był na przykład pomysłodawcą programu obowiązkowej antykoncepcji dla mieszkanek Rotterdamu niebędących w stanie wychowywać (kolejnych) dzieci – mimo że jego partia, odwołująca się do chrześcijańskich korzeni, była temu przeciwna.

Kasja Ollongren (50 lat, D66) – wicepremier i minister spraw wewnętrznych. Dotąd zasiadała we władzach Amsterdamu, a wcześniej pracowała m.in. w urzędzie premiera Rutte (mimo że jest członkinią innej partii). Uchodzi za sprawnego menadżera, emanującego spokojem i opanowaniem, bez wielkich ambicji politycznych. Jest orientacji homoseksualnej, ma żonę, z którą wychowuje dwoje dzieci.

Carola Schouten (40 lat, CU) – wicepremier i minister rolnictwa. Pochodzi z rodziny rolniczej, praktykująca protestantka, od 2011 roku posłanka. Jest specjalistką od finansów, a w minionych latach była jedną z bardziej znanych twarzy Christen Unie. Jako minister rolnictwa z proekologicznej partii (CU bardzo poważnie traktuje kwestię zmian klimatycznych i ochronę środowiska) czeka ją trudne zadanie: z jednej strony dbać o interesy holenderskiego sektora rolniczego, z drugiej strony ograniczyć zanieczyszczenie środowiska powodowane m.in. przez wielkich hodowców bydła i drobiu.
Ministrowie

Wopke Hoekstra (42 lata, CDA) – minister finansów. Pracował w branży finansowej, był też senatorem CDA. Teoretycznie będzie miał łatwiej niż jego poprzednicy, którzy ze względu na światowy kryzys gospodarczy musieli w ostatnich latach ciąć wydatki i pilnować dyscypliny budżetowej.

Halbe Zijlstra (48 lat, VVD) – minister spraw zagranicznych. Zaskakująca nominacja, bo Zijlstra – w minionej kadencji sprawny szef największego klubu parlamentarnego, VVD – rzadko zajmował się kwestiami zagranicznymi. Dotąd znany był z dosyć ostrych wypowiedzi i konfliktów (np. ze środowiskiem artystycznym, kiedy w ministerstwie kultury przeprowadzał cięcia), teraz obiecuje bardziej ważyć słowa. A wyzwań przed nim wiele: reprezentowanie Holandii w debacie o przyszłości UE czy napięcie w relacjach z Rosją w związku z zestrzeleniem samolotu lotu MH17 nad Ukrainą (zginęło około 200 Holendrów, a sprawa nadal czeka na oficjalne wyjaśnienie). 

Wouter Koolmees (40 lat, D66) – minister spraw społecznych i pracy. Ekspert finansowy, pochodzący z niezamożnej rodziny, bliski współpracownik szefa D66, Alexandra Pechtolda. Uchodzi za pracowitego polityka, merytorycznie dobrze przygotowanego.

Eric Wiebes (54 lata, VVD) – minister gospodarki i kwestii klimatycznych. Jedyny w tym rządzie minister z technicznym wykształceniem uniwersyteckim, jest bardziej menadżerem niż politykiem.

Cora van Nieuwenhuizen (54 lata, VVD) – minister infrastruktury i gospodarki wodnej. Funkcja ministra jest dla niej ukoronowaniem bogatej kariery politycznej: była radną gminy i sejmiku prowincji, zasiadała w holenderskim sejmie i w Parlamencie Europejskim.

Sigrid Kaag (56 lat, D66) – minister handlu zagranicznego i pomocy krajom rozwijającym się. Jest dyplomatką z bogatym doświadczeniem, była m.in. szefową misji ONZ w Syrii, odpowiedzialnej za zniszczenie broni chemicznej; zna sześć języków, w tym arabski. Niektóry krytykom nie podoba się to, że jej mężem jest zaangażowany politycznie Palestyńczyk.

Ferdinand Grapperhaus (58 lat, CDA) – minister sprawiedliwości i bezpieczeństwa. Adwokat i wykładowca, ale bez większego doświadczenia politycznego. Znany z ciętego języka, teraz będzie musiał być bardziej dyplomatyczny. Jako minister zmierzy się m.in. z problemami w policji, narzekającej na zbyt mały budżet i braki kadrowe.

Sander Dekker (42 lata, VVD) – minister ochrony prawnej. Nazwa tej nowej funkcji brzmi dosyć dziwnie, ale Dekker będzie de facto „drugą osobą” w wielkim ministerstwie sprawiedliwości i bezpieczeństwa, nad którym trudno zapanować jednemu szefowi. W poprzednim rządzie Dekker odpowiadał m.in. za cięcia w mediach publicznych, co przysporzyło mu sporo wrogów w dziennikarskim światku. 

Ingrid van Engelshoven (51 lat, D66) – minister edukacji, kultury i nauki. Była radna z Hagi i sekretarz generalny D66. Ponieważ jej ministerstwo dostanie w przyszłych budżetach więcej pieniędzy, jej obowiązkiem będzie jak najracjonalniejsze wydanie tych pieniędzy.

Bruno Bruins (54 lata, VVD) – minister ochrony medycznej. De facto drugi minister w ministerstwie zdrowia (ponieważ to wielka instytucja, uznano, że może mieć dwóch zarządzających w randze ministra). W poprzednich latach był szefem UWV, organizacji odpowiedzialnej m.in. za wypłacanie zasiłków dla bezrobotnych.

Ank Bijleveld (55 lat, CDA) – minister obrony. Wcześniej na czele tego ministerstwa nigdy nie stała kobieta, teraz Bijeveld będzie już drugą z rzędu panią na tym stanowisku. To doświadczona polityczka i czeka ją trudne wyzwanie: holenderskie wojsko jest niedofinansowane, a jej poprzedniczka podała się do dymisji, ponieważ dwóch żołnierzy zginęło w wypadku spowodowanym przez przestarzały sprzęt. W kolejnych budżetach zaplanowano większe wydatki na wojsko, ale pozostaje otwartą kwestią, czy wzrost nakładów będzie wystarczający.

Arie Slob (56, CU) – minister szkolnictwa. De facto drugi minister w ministerstwie edukacji. Slob był przez lata liderem CU, ale w 2015 roku odszedł z parlamentu. Jeszcze wcześniej, przez dekadę, pracował jako nauczyciel. Jego największym problemem będzie niezadowolenie nauczycieli szkół podstawowych, narzekających na niskie zarobki i zbyt długie dni pracy.

Oprócz premiera i jego 15 ministrów szeroki skład rządu tworzy również ośmiu tzw. sekretarzy stanu. Trzech jest z VVD: Tamara van Ark (sprawy społeczne i praca), Barbara Visser (obrona), Mark Harbers (kwestie azylu i uchodźców); dwóch z CDA: Mona Keijzer (gospodarka), Raymond Knops (relacje z pozostałymi częściami Królestwa Niderlandów), dwóch z D66: Menno Snel (podatki), Stientje van Veldhoven (infrastruktura); jeden z CU: Paul Blokhuis (służba zdrowia).
Tekst o planach nowego rządu TUTAJ



29.10.2017 Łukasz Koterba, Niedziela.NL 


Komentarze 

 
-12 #1 Sobota 2017-10-30 00:52
Witajcie darmozjady. Poznajcie ludzi którzy na was będą robić za miskę ryżu. To my Polacy.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki