[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
To dobra wiadomość dla tych wszystkich, którzy używają prywatnego auta w pracy. Są wśród nich także nasi parlamentarzyści, którzy narzekali, że „ten kilometr jest coraz droższy”. Mimo że nie płacą za to z własnej kieszeni.
Ostatnia taka podwyżka była 15 lat temu. Przez ten czas koszty użytkowania samochodów wciąż jednak rosły. Dlatego Ministerstwo Infrastruktury zdecydowało się to zmienić. Wyższe stawki za używanie prywatnych samochodów do celów służbowych, czyli tzw. kilometrówkę, obowiązują od 17 stycznia.
Przelicznik wygląda następująco:
- 0,89 zł za kilometr autem osobowym o silniku o pojemności do 900 cm sześc.,
- 1,15 zł za kilometr autem osobowym o silniku o pojemności powyżej 900 cm sześc.,
- 0,69 zł za kilometr na motocyklu,
- 0,42 zł za kilometr, gdy na motorowerze.
Najbardziej skorzystają na tym posiadacze motorów i motorowerów. W ich przypadku stawki wzrosną o 200 proc. Ale inni kierowcy również. W przypadku aut osobowych z silnikiem o pojemności do 900 cm sześc. kilometrówka wzrosła o 70 proc., z większą pojemnością ponad 37 proc.
Pociągi, autobusy, samoloty i… kilometrówka
Wśród tych, którzy zyskają na tej zmianie przepisów, są także posłowie i senatorowie. Dzięki temu – jak zauważa „Fakt” – „mają szansę na cichą podwyżkę za swoje wojaże”.
Oczywiście nie byłoby w tym nic nagannego, gdyby nie to, że podatnicy już finansują im krajowe podróże pociągami, autobusami i samolotami. Dzięki temu, że kilometrówka właśnie wzrosła, podatnicy będą musieli dołożyć do tego „interesu” jeszcze więcej. I to nawet o ponad 1000 zł.
Posłowie od dawna skarżą się oczywiście, że „rosnące ceny paliw pustoszą ich portfele”.
– Myślę, że w pierwszej kolejności polityka, posła dotyka akurat cena benzyny, bo przecież my do tej Warszawy musimy się z różnych stron Polski dostać. Ten kilometr jest coraz droższy – mówiła publicznie posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka, cytowana prze dziennik.
Ta opinie wzburzyła wiele osób, bo – jak wiadomo – parlamentarzyści nie muszą płacić za dojazdy do sejmu ze swoich pieniędzy. Poza tym mogą za darmo podróżować pociągami, autobusami, latać samolotami. I jeszcze rozliczyć tzw. kilometrówkę – wylicza „Fakt”.
Wiadomo, że parlamentarzyści chętnie z niej korzystają. W 2022 roku wydatki na kilometrówkę posłów i senatorów wyniosły 12,3 mln zł.
19 tysięcy złotych musi wystarczyć
Po zmianie przepisów na samochód osobowy o pojemności silnika powyżej 900 cm sześc. zwrot dla parlamentarzysty wyniesie 4025 zł miesięcznie (wcześniej 2925 zł) – wyliczyła „Faktowi” Kancelaria Senatu. Czyli o 1100 zł więcej niż obecnie.
Oznacza to, że roczny limit wydatków wzrośnie do 48 300 zł (wcześniej było 35 103 zł).
Kilometrówka jest finansowana z pieniędzy na utrzymanie biura poselskiego lub senatorskiego. Jej wzrost nie przełoży się jednak na zwiększenie tego budżetu. Teraz parlamentarzyści dostają na to 19 tys. zł. I muszą się w tej kwocie zmieścić. Przynajmniej na razie.
Diety też w górę
Od stycznia 2023 roku zwiększyła się również wysokość diety, która przysługuje pracownikowi w podróży służbowej, jeśli pracodawca nie zapewnia mu noclegu. Stawka wzrosła z 38 zł do 45 zł za dobę.
Zwrot kosztów noclegu musi być potwierdzony rachunkiem. I nie może być on większy niż 20-krotność stawki, czyli do 900 zł (obecnie 760 zł) za dobę hotelową.
Jeśli jednak pracodawca uzna, że pracownik miał możliwość powrotu do domu, to nie może on liczyć na zwrot kosztów za nocleg.
20.01.2023 Niedziela.NL // źródło: News4Media // fot. iStock
(ss)
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl