[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Holenderska branża gastronomiczna od kilku lat pogrążona jest w głębokim kryzysie. Jednak nie wszystkie restauracje narzekają na brak klientów. U „Chińczyka” z kryzysu się cieszą.
Dwie liczby, które wiele mówią. Pierwsza – w minionych pięciu latach przychody holenderskich restauracji spadły o 21 procent. Druga – w tym samym okresie przychody restauracji chińskich i indyjskich wzrosły o 12 procent. Różnica jest uderzająca: kiedy cała holenderska branża gastronomiczna nadal ma wiele powodów do narzekań, w chińskich restauracjach roboty tylko przybywa.
W 2009 roku, czyli na początku światowego kryzysu gospodarczego, obroty holenderskich restauracji znacząco spadły. Zmalała także liczba klientów. W przypadku większości holenderskich restauracji liczba klientów utrzymuje się od 2009 r. na tym niskim poziomie. Nie jest tak wszakże w przypadku azjatyckich restauracji, którym klientów nadal przybywa.
Jak wytłumaczyć fenomen popularności „jedzenia u Chińczyka”? Eksperci wskazują na jeden, decydujący powód: ceny. W Holandii jedzenie w chińskiej czy indyjskiej restauracji jest znacznie tańsze niż w innych restauracjach.
Kryzys gospodarczy trwający od 5 lat nauczył Holendrów jeszcze dokładniejszego liczenia pieniędzy, ale nie oduczył ich jedzenia w restauracjach. Jeśli teraz wychodzą, by zjeść na mieście, wybór o wiele częściej pada na tańsze, azjatyckie restauracje.
Dane na temat obrotów i liczby klientów holenderskich restauracji zebrało biuro badawcze Van Spronsen & Partners, a napisał o nich m.in. portal nu.nl.
Ł.K., Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze