HOLANDIA: Policyjny test na alkohol oszukuje?

Archiwum

Stosowany w holenderskich komisariatach test na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu być może nie pokazuje całkowitej prawdy. Według dziennika AD tysiące mandatów może z tego powodu trafić do kosza na śmieci.

Dla jasności: błąd ten dotyczyć ma nie tradycyjnego balonika stosowanego w trakcie pierwszej kontroli, jeszcze w samochodzie kierowcy, ale urządzenia używanego już na komisariacie, gdzie dokonuje się drugiego testu.

Co roku tysiące Holendrów musi wykonywać tego typu badanie. Wśród nich znalazła się 47-letnia Holenderka, której po teście powiedziano, że zawartość alkoholu w wydychanym przez nią powietrzu jest tak wysoka, że stanowi to zagrożenie dla jej życia. Kobieta uważała jednak, że tego dnia nie przekroczyła dopuszczalnej ilości alkoholu, jaką można wypić przed wyruszeniem w drogę. Także badający ją policjanci stwierdzili, że nie było czuć od niej alkoholu i że nie sprawiała wrażenia pijanej.

Holenderka postanowiła zawalczyć o swoje w sądzie – z interesującym skutkiem. W trakcie rozprawy sędziowie natrafili na ślady, mogące świadczyć o tym, że aparat nie działał prawidłowo. Przyczyną nieprawidłowych wskazań ma być błąd w systemie komputerowym, w wyniku którego zawartość alkoholu jest zawyżana.

Holenderski Instytut Kryminalistyki NFI rozpoczął w związku z tym badanie, które ma wykazać, czy zarzuty te mają pokrycie w rzeczywitości. Nie wiadomo jeszcze, kiedy poznamy ostateczne wyniki „śledztwa” NFI.

Co na to holenderska prokuratura, korzytająca często z tych urządzeń? Rzecznik prokuratury powiedział dziennikowi AD, że aparaty „były gruntownie testowane, ale oczywiście przyglądamy się temu badaniu”.

Nie pozostaje zatem nic innego, jak czekać na ostateczne rozstrzygnięcie Holenderskiego Instytutu Kryminalistyki. Jeśli okaże się, że w przeprowadzanych na komisariatach testach faktycznie miano do czynienia z „systemowym” błędem, tysiące mandatów okazać się może nieuzasadnionych...

ŁK, Niedziela.NL