[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Na głównym placu Amsterdamu, Dam, doszło w środę do dramatycznego wydarzenia: mężczyzna oblał się łatwopalnym płynem i podpalił się. Przerażani przechodnie rzucili się na pomoc, poparzonego mężczyznę szybko odwieziono do szpitala, jednak w czwartek rano historia znalazła swój tragiczny finał: mężczyzna zmarł.
W środę po południu na znajdującym się w centrum Amsterdamu placu Dam pojawił się dziwnie zachowujący mężczyzna. Kiedy znalazł się w pobliżu pomnika upamiętniającego ofiary drugiej wojny światowej (Nationaal Monument) nagle zaczął się palić. Znajdujący się w pobliżu przechodnie ruszyli w jego kierunku i kurtkami i płaszczami próbowali go ugasić. Od momentu podpalenia się do ugaszenia minęły około 2 minuty.
Jedna z osób znajdujących się w pobliżu nagrała to zdarzenie (uwaga szokujące):
Jak się później okazało, 36-letni mężczyzna pochodził z Iranu i już od kilku lat przebywał w Holandii. Od chwili przybycia bezskutecznie ubiegał się o azyl polityczny. Kolejny z jego wniosków o azyl został odrzucony w tygodniu poprzedzającym dramatyczny krok.
Minister ds. imigracji i azylu, Geert Leers, nazwał to wydarzenie “bardzo tragicznym”. Jednocześnie przyznał, że rozpatrywanie kolejnych wniosków Irańczyka przebiegało zgodnie z istniejącymi procedurami i że mężczyzna wciąż mogł skorzystać z przysługujących mu narzędzi prawnych.
Część świadków tragedii zeznało, że mężczyzna zanim się podpalił, mówił o swoich dzieciach. Miał także krzyczeć, że jeśli chce się otrzymać azyl w Holandii, trzeba być “homoseksualistą lub chrześcijaninem”. Także jeden z jego znajomych stwierdził, że pracownicy zajmującej się pomocą uciekinierom Instytucji VluchtelingenWerk radzili mu, by podszywał się pod osobę homoseksualną.
Przedstawiciele VluchtelingenWerk zdecydowanie zaprzeczyli tym doniesieniom. W opublikowanym na stronie internetowej komunikacie, organizacja wyraziła swój szok związany z tym tragicznym wydarzeniem. Czytamy tam także, że do ostatniego kontaktu pomiędzy VluchtelingenWerk a Irańczykiem doszło dwa miesiące temu. Od tego czasu mężczyzna był dla pracowników VW telefonicznie nieosiągalny.
ŁK, Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Przecież mówiąc "Stany" masz na myśli jedynie urzędników i polityków amerykańskich. Normalni ludzie wcale z imigracją nie walczą. Dla normalnych ludzi napływ imigrantów jest tylko szansą na zwiększony wzrost gospodarczy. Jest wiele pracy, której podejmują się tylko imigranci, bo Amerykanie mają lepsze możliwości zatrudnienia. Dzięki temu, że nowi ludzie przybywają jest więcej rąk do pracy. Z tym zjawiskiem mogą walczyć jedynie politycy, bo oni muszą mieć jakiegoś wroga, aby ich obecność mogła zostać usprawiedliwiona. Normalni ludzie myślą ekonomicznie, a nie ideowo.
I stany z tym walcza na wszelkie sposoby, co oznacza ze nie sa zadowoleni z tej sytuacji.
Holandia to male panstwo. Nie jest w stanie pomiescic wszystkich emigrantow i ich niewyedukowane dzieci bladzace na ulicach. Bo tak bywa czesto. W mluzumanskich karajach, wychowanie dzieci jest spoleczne, kazdy sie do tego przyklada. Holandia ma inne standard i konczy sie w niewychowanych dzieciach na ulicy. Poza tym ludzie ktorzy nie maja edukacji nie beda miec srodkow na edukacje dzieci!
Wierzę na słowo. Ale czy to jest argument przeciwko przepuszczaniu ludzi przez granicę? Znacznie uczciwiej w stosunku nich będzie kazać ich dzieciom napisać egzamin wstępny do szkół. Zdanie go to nagroda = "darmowa" edukacja. Jeśli nie nadają się zupełnie do szkoły publicznej to rodzice powinni ich edukować sami. Niech płacą za edukację prywatną, albo uczą uczą dzieciaki w domach. Homeschooling sprawdza się lepiej niż większość szkół publicznych i wybierają go często właśnie mniejszości etniczne w USA. Poza tym każdy kto wspiera mniejszości (przede wszystkim poprzednie pokolenia emigrantów) może pomóc im finansowo. Działalność charytatywna.
Cieszę się, że zgadzamy się w tej kwestii. Asymilacja jest niezbędna dla imigrantów, którzy bez niej żyliby na nowym lądzie w tak samo zacofanym ekonomicznie środowisku, jak ten z którego pochodzą. I moim zdaniem jej efektywność znacząco zanika, gdy angażuje się aparat państwowy (zasiłki, specjalne osiedla itp.).
Masz rację, że Stany kontrolują przypływ imigrantów bardziej niż Holandia, przecież od tego wyszedłem w pierwszym poście. Warto jednak zauważyć, że spora część imigrantów pracuje bez oficjalnych pozwoleń, i mimo to cały czas popyt na takich ludzi się utrzymuje. Gdyby było inaczej ich liczba szybko by spadła, uciekliby mówiąc w skrócie.
Wezmy Henka Kampa i jego stosunek do Polakow. A teraz jeszcze mowia ze wszystko odbywalo sie zgodnie z procedurami. Potwory!
Przyklad ktory podales nie wspiera Twojego punktu. US kontroluje imigracje bardziej niz Holandia.
To ze asymilacja ze społeczeństwem nie jest regulowana przez prawo nie znaczy ze nie jest niezbedna. Ci emigranci maja dzieci, ktore ida do szkol publicznych holenderskich. Tam potrzebna jest im dodatkowa opieka, poniewaz te dzieci maja trzykrotnie mniejszy zasob slow z holenderskiego niz inne dzieci. I wiem to z pierwszego zrodla (robilam research w jednej dzielnicy) ze srodki sa potrzebne. Poza tym filozofia UE jest muliticulturalism czyli zachowanie tych kultur i danie im racji co zobowiazuje do kolejnych poswiecen (oddawanie miejsca na budowe meczetow, osrodki kulturowe etc).
a jak cos nie wychodzi czyli zaczynaja byc sfrustrowani to kupuja sobie giwery i otwieraja wlasna dzialalnosc gospodarcza
Wydaje mi się, że jest zupełnie odwrotnie. Im więcej głów, tym więcej pomysłów na działanie i tym wiecej miejsc pracy powstaje. W nowoczesnym kraju łatwiej znaleźć dla siebie zajęcię, bo jest bardzo dużo możliwości na pracę. Doskonale ilustruje to przykład USA, gdzie gospodarka się rozwija, a imigranci cały czas mają ręce pełne roboty. Na nieskomplikowane i nisko płatne zajęcia zawsze jest popyt.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Holandia (a ściślej jej mieszkańcy) musi na przyjętych imigrantów jakiekolwiek środki finansowe wykładać. Sprawy azylu nie są regulowane przez prawo międzynarodowe i państwo holenderskie wcale nie jest zobligowane rozdawać pieniędzy na 'asymilację' Irańczyków. Jest wręcz absurdalne, że powstają specjalne osiedla dla azylantów, gdzie ci mogą za darmo, jak pasożyci, izolować się od społeczeństwa holenderskiego. Co nie zmienia faktu, że przez granicę i trzeba przepuścić. To czy sobie znajdą chleb i zatrudnienie to wyłącznie ich sprawa. "Jest ryzyko, jest zabawa". Odwieczna maksyma emigrantów.