[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Celem oblania się benzyną w budynku Ambasady RP w Hadze było zwrócenie uwagi na wyzysk zagranicznych pracowników w Holandii, tłumaczy Radosław B., cytowany przez dziennik „AD”.
Pod koniec kwietnia B. został zwolniony z aresztu. Trafił tam po tym, jak w październiku ubiegłego roku wszedł do budynku Ambasady RP i oblał się benzyną
Według rzecznika prasowego ambasady, „mężczyzna stanowił zagrożenie dla samego siebie, a nie dla innych osób”. W incydencie nikt nie ucierpiał. Po kilku godzinach wywieziono B. na noszach i z opaską na oczach.
Prokuratura początkowo twierdziła, że Radosław B. chciał dokonać samospalenia na terenie ambasady, co stanowiłoby zagrożenie dla innych osób. Według prawnika Polaka jego klient tak naprawdę nie chciał się podpalić. Miało o tym świadczyć m.in. to, że nie miał przy sobie działającej zapalniczki.
Mężczyzna od chwili zatrzymania przebywał w areszcie. Dopiero pod koniec kwietnia został wypuszczony na wolność. Biegli stwierdzili, że zapalniczka, którą miał przy sobie faktycznie nie działała, a sędzia uznał, że mężczyzna nie stanowi zagrożenia dla otoczenia.
W czwartek 16 maja w związku z kolejną rozprawą dziennik „AD” opublikował tekst o B., w którym ten wyjaśnia swe motywy. Pochodzący ze Śląska mężczyzna od ośmiu lat pracował na Zachodzie, a w Holandii wielokrotnie spotykał się z wyzyskiem. Praca bez odpowiedniego stroju ochronnego, zmuszanie do wykonywania groźnych prac na wysokości bez właściwych zabezpieczeń, niespełnianie obietnic przez kolejne agencje pośrednictwa, zbyt wysokie opłaty za zakwaterowanie… – wylicza na łamach „AD” oskarżony Polak.
Kiedy pracował w Oss jako kierowca wózka widłowego, nie wytrzymał. Doszło do konfliktu z pracodawcą, który go następnie zwolnił. B. stracił nie tylko pracę, ale i dach nad głową, bo u pracodawcy wynajmował też mieszkanie. Polak odmówił opuszczenia domu, sprawa trafiła do sądu i ostatecznie mógł zostać w mieszkaniu. Wkrótce nadszedł kolejny cios: zablokowano jego konto bankowe, opisuje „AD”.
- Pomyślałem: mogę wrócić do Polski, nie mam niczego, albo mogę walczyć o swoje prawa – gazeta cytuje Polaka. I wtedy postanowił wejść do budynku Ambasady, zamknąć się w toalecie, oblać benzyną i zadzwonić na policję, by poinformować o swej „akcji”.
Z raportu psychiatry, który zbadał B. wynikało, że 39-latek nie ma żadnych zaburzeń psychicznych, ale „bardzo ciężko znosi niesprawiedliwość”. – On był zły, sfrustrowany i chciał tylko jednego: sprawiedliwości – portal omroepwest.nl cytował adwokata oskarżonego. – To był z jego strony akt rozpaczy – tłumaczył prawnik.
Według obrońcy jego klient chciał tą akcją zwrócić uwagę na to, jak niektóre agencje pośrednictwa pracy traktują polskich pracowników. – To są średniowieczne warunki. W areszcie mój klient miał lepsze warunki niż w pokoju, w którym zakwaterował go jego pracodawca – portal nos.nl cytował adwokata Polaka.
Prokuratura już jakiś czas temu wycofała zarzut podpalenia wobec B., ale zarzut groźby utrzymano.
17.05.2019 Niedziela.NL
(łk)
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze