Pierwsza Komunia w Holandii

Archiwum '18

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Zastanawiam się, czy temat Pierwszej Komunii Świętej do dobry pomysł do porannej kawy? Zaraz zobaczymy. Jestem na chwilę w Polsce promując moje książki i tak się złożyło, że szykuję się właśnie do kościoła na tę wyżej wspomnianą uroczystość, więc temat sam się pojawił. Z tematami tak właśnie jest. Potraktujmy zatem ten tekst informacyjnie.

Gdy już przestałam rozważać, czy o tym pisać, zaczęłam się zastanawiać, że może powinnam odczekać jeszcze tydzień i „na świeżo” opisać różnice między przygotowaniami i obchodami Pierwszej Komunii w Polsce i Holandii? Jak wygląda ta uroczystość w Kraju Tulipanów już wiem, ponieważ moje dzieci kilka lat temu do niej przystąpiły. Jak wygląda w Polsce? Ostatnia uroczystość komunijna na której byłam w mojej ojczyźnie, to moja własna, więc wkrótce zaliczana już będzie do prehistorii. Dziś przekonam się, jak wygląda ona współcześnie i mogłabym porównać…

Może jednak nie będę czekać i tym razie nie będę pisać o różnicach i podobieństwa, ale już dziś napiszę, jak wygląda Pierwsza Komunia w Holandii.

Jeśli chcemy, by nasze dziecko przystąpiło do tego sakramentu w Królestwie Niderlandów możemy oczywiście zgłosić się do jednej z Polskich parafii. W Holandii jest ich kilka. Wtedy nasza pociecha przystąpi do Pierwszej Komunii, że się tak wyrażę, po polsku.

A co jeśli tego nie chcemy?

Dziecko może do niej przystąpić również w holenderskim kościele. Minęło już kilka lat od komunii moich dzieci, ale postaram się w miarę dokładnie opowiedzieć, jak to się odbyło.

Po długim zastanowieniu i wzięciu pod uwagę wielu faktów, podjęliśmy z mężem decyzję, że chcemy, aby nasze dzieci przystąpiły do Komunii w pobliskiej niderlandzkiej parafii. Dowiedzieliśmy się, że musimy ich o tym poinformować już w grudniu lub na początku stycznia. Tak też zrobiliśmy i już na początku nowego roku odbyło się pierwsze spotkanie. Od tamtej chwili dzieci spotykały się regularnie co dwa tygodnie, my, rodzice musieliśmy przyjść tylko kilka razy. Ze względu, że spotkań w sumie nie było wiele, maluchy były zobowiązane do bycia na wszystkich. Każde spotkanie było przygotowane specjalnie dla dzieci - na ich poziomie. Prowadzący w rozmowach z dziećmi nie używali wielkich, niezrozumiałych słów. W ich założeniu dzieci w przystępny i przede wszystkim przyjemny sposób miały krok po kroku zbliżać się do Boga i nauk Jezusa. Spotkania te były rozmowami przeplatanymi edukacyjnymi zabawami, w których oczywiście bardzo aktywnie uczestniczyły dzieci. Maluchy opowiadały czym jest szczęście, czym radość a czym dobro. Wszystko koncentrowało się na cieple i mądrości. Proszę mi wierzyć, że w prawdach dzieci jest bardzo wiele mądrości. Dzieci musiały nauczyć się modlitw, ale nie było żadnych stresujących egzaminów. Podczas spotkań nikt również nie straszył spowiedzią, ani nie przekonywał ośmiolatków, że są grzesznikami. Gdy po spotkaniach, rozmawiałam z moimi dziećmi, bo byłam oczywiście bardzo ciekawa co robią, wciąż odnosiłam wrażenie, że prowadzącym zależy na tym, by maluchy rozumiały co się wydarzy, ale i aby same odnalazły w tym wszystkim, co się działo sens. Aby wiedziały, co to wydarzenie oznacza, ale i aby same tę wagę zrozumiały.

Podczas samej uroczystości zafascynowało mnie to, że każde z dzieci było ważne. To nie była gromada, to były małe indywidua i każde z nich podczas mszy odegrało rolę, każdemu z nich został poświęcony czas.

Z ciekawostek dodam jeszcze, że w Holandii nie ma żadnych obowiązków i konkretnych zwyczajów co do strojów. Dlatego, dosłownie, każde z dzieci może być ubrane tak jak chce. Wiem, co o tym pomyślą sceptycy, ale proszę mi uwierzyć, że taka komunia wygląda pięknie, szczególnie, gdy przystępują dzieci różnych narodowości i różnego pochodzenia. Widać, że dzieci łączy ta uroczystość, ale każde przybyło z innego miejsca. Razem z moimi dziećmi do sakramentu przystępowała dziewczynka, pochodząca z Irlandii. Była ubrana tak jak rówieśnicy w jej ojczyźnie. Dla rodowitych Holendrów strój nie jest tak ważny, jak dla nas i ich dzieci były ubrane nieco odświętniej, ale można by rzec - tak jak ubierają się na co dzień. A moje dzieci? Mój syn miał krawat i marynarkę a córka białą sukienkę i wianek z kwiatów oraz sweterek wydziergany przez moją mamę… taki sam jaki ja miałam podczas mojej komunii.

Kolejnym ważnym elementem podczas niderlandzkiej Pierwszej Komunii jest to, że tutaj prezenty dla dziecka nie stanowią ważnego elementu uroczystości. Jeśli zostaniemy na taką uroczystość zaproszeni nie musimy martwić się co i za ile - wystarczy drobiazg.

Tamten Dzień był bardzo ważny dla nas, ale również nasze dzieci bardzo go przeżywały.

Jak ta uroczystość będzie wyglądać dziś w Polsce? Za chwilę się przekonam.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.



13.05.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Komentarze 

 
0 #11 Barbara 2019-05-07 09:36
Zdecydowanie jestem za holenderskimi parafiami
Cytuj
 
 
+1 #10 Daniela.C. 2019-05-05 23:41
Wlasnie teraz moja wnusia 9 lat idzie do Pierwszej Komunii Swietej 12-go maja.Z tego co wiem polskich dzieci 3 dwie dziewczynki i chlopiec.
Cytuj
 
 
0 #9 Urszula 2018-05-14 16:39
Ja tez po paru mszach w polskim Kosciele podjelam decyze ze to bedzie Komunia w holenderskim Kosciele. Bez stresu oceniania na wesol
Cytuj
 
 
0 #8 Barbara 2018-05-14 09:58
Wole zdecydowanie holenderski katolicyzm od polskiego
Cytuj
 
 
+4 #7 A. 2018-05-13 12:49
Moi dwaj synowie przystępowali do komunii w holenderskim kościele (jeden w tym roku). Były to skromne a zarazem piękne uroczystości!
Cytuj
 
 
+3 #6 Eliza 2018-05-13 08:45
Można? Można!
Cytuj
 
 
+3 #5 Aleksandra 2018-05-13 08:43
Super dziekuje za artykul. Raczej zdecydujemy sie na holenderska parafię:))
Cytuj
 
 
+7 #4 Jassiu 2018-05-13 08:40
Trypucia to MUSZĄ wyrzycić z Parafii jak najszybciej, zanim zniechęci wszystkich katolickich Polaków.
Cytuj
 
 
+4 #3 Michael 2018-05-13 08:37
Antypolski Trypuć pewnie zadowolony, że wszystkie dzieci idą do holenderskich parafii. Może teraz mieć wolne.
Cytuj
 
 
+4 #2 Rafael 2018-05-13 08:32
A niedawno "ksiądz" Sławomir Trypuć zmuszał 30 rodzin z Hagi by dojeżdżały na nauki komunijne do Rotterdamu zamiast sam podjechać do Hagi :(
Cytuj
 
 
+2 #1 Bart 2018-05-13 08:00
Wystarczy dziecku w domu puścić Harrego Pottera i te same bajki przyswoi bez wychodzenia z domu.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki