Holandia: Zgłosił alarm bombowy, bo chciał… zatrzymać dziewczynę

Archiwum '18

fot. Shutterstock

Holenderska prokuratura domaga się kary 12 miesięcy pozbawienia wolności dla obywatela Malty, który pod koniec ubiegłego roku wywołał fałszywy alarm bombowy. 45-latek był pod wpływem alkoholu i narkotyków.

28 grudnia ubiegłego roku Steven S. „ostrzegł” holenderskie koleje NS przed rzekomym zamachem. W międzynarodowym pociągu z Amsterdamu do Berlina jedzie jego dziewczyna, która planuje przeprowadzić atak terrorystyczny, powiedział pracownikowi NS 45-latek z Malty. Wie o tym z listu, w którym miała napisać o zamachu, zapewniał.

Zgłoszenie potraktowano poważnie. Pociąg, zbliżający się do granicy z Niemcami, został zatrzymany w miejscowości Oldenzaal. Po przeszukaniu pojazdu okazało się, że nie ma żadnego zagrożenia, opisuje dziennik AD.

Dwa dni później potwierdził to sprawca całego zamieszania. Steven S. zgłosił się na policję i przyznał się, że wymyślił historię o zamachu. Tłumaczył, że był wówczas w Amsterdamie pod wpływem alkoholu i narkotyków, a jego dziewczyna wściekła się na niego i wsiadła do pociągu. 45-latek miał halucynacje i uznał, że jakoś musi zatrzymać ten pociąg, by odzyskać dziewczynę…

Według prokuratury czyn mężczyzny uznać można za groźbę wobec pasażerów i personelu NS. Prokurator chce, by sąd skazał S. na karę roku pozbawienia wolności (w tym 8 miesięcy w zawieszeniu) oraz grzywnę w wysokości 20 tys. euro. Połowa tej kwoty ma być przeznaczona na pokrycie kosztów poniesionych przez NS, policję i służby ratunkowe, a druga połowa miałaby trafić do instytucji, zajmującej się pomocą ofiarom przestępstw, opisuje AD.


11.04.2018 ŁK Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki