[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
- Powinni zakasać rękawy. Ludzie z wyższym wykształceniem mogą przecież też zrywać szparagi, w słoneczku i słuchając radia? Co w tym złego? – zastanawiał się Hans de Boer, szef najważniejszej w Holandii organizacji zrzeszającej pracodawców VNO-NCW. Jego wywiad dla „De Volkskrant” wywołał burzę – i zmusił go do przeprosin.
De Boer stwierdził, że około trzy czwarte mieszkańców Holandii korzystających z zapomogi społecznej bijstand (otrzymują ją osoby bez środków do życia, które nie mają już prawa do zasiłku dla bezrobotnych WW), to ‘labbekakken’. To rzadko używane we współczesnym języku niderlandzkim, archaiczne słowo określa ludzi pasywnych, strachliwych, leniwych lub nieco gamoniowatych. Według De Boera powinno się obniżyć wysokość zasiłków, bo tylko wtedy bezrobotni wreszcie zabiorą się do pracy.
- Ludzie, którzy są zdrowi, powinni pracować. Mamy prawie 700,000 osób na zasiłku dla bezrobotnych WW oraz pół miliona osób korzystających z zapomogi bijstand. Na początek musimy się bardzo uważnie przyjrzeć wysokości zasiłków. Bijstand musi zostać obniżony – stwierdził w środowym wywiadzie dla „De Volkskrant” De Boer.
W wywiadzie z De Boerem poruszono jeszcze wiele innych kwestii, np. stosunki z Rosją.
- Rosjanie to nie są jacyś niewłaściwi ludzie. W dłuższej perspektywie trzeba ograniczyć sankcje. Dla mnie kwestia lotu MH17, jakby nie była okrutna, to incydent. [MH17, czyli zestrzelenie nad Ukrainą samolotu z prawie 300 pasażerami w tym 193 Holendrami; podejrzewa się o to wspieranych przez Moskwę rebeliantów lub samych Rosjan – Ł.K.] Trzeba być realistycznym – mówił.
VNO-NCW to jedna z najważniejszych organizacji w Holandii. Jej szefa często uznaje się za osobę o wpływach podobnych do premiera czy czołowych ministrów. Dlatego słowa De Boera, szczególnie o bezrobotnych, odbiły się szerokim echem.
- To, co powiedział, dalekie jest od przyzwoitości. Napiętnowuje dużą grupę ludzi i mówi tym samym, że to ich wina, że jeszcze nie mają pracy – skomentował Tom Heerts, lider jednego z największych w Holandii związków zawodowych FNV. I odwołał udział w planowanym spotkaniu, na którym obecny miał być również De Boer.
- Całkowicie nie na miejscu. Cokolwiek więcej na ten temat powiem, będzie jedynie jeszcze bardziej bolesne dla tego, kto udzielił tego wywiadu – powiedział z kolei premier Mark Rutte. Fakt, że premier odciął się od De Boera jest znaczący. Rutte jest liderem liberalnej partii VVD, która z pracodawcami zawsze stara się utrzymywać ciepłe stosunki. Są jednak granice, jak widać.
Wicepremier Lodewijk Asscher z lewicowej Partii Pracy PvdA uznał słowa De Boera za „pokazanie bezrobotnym środkowego palca” zamiast wyciągniętej ręki, a propozycję obniżenia zasiłku bijstand za „gadkę przy piwie”, ponieważ według wicepremiera zasiłki te i tak są już niskie, czytamy w dzienniku "AD".
Fala krytyki okazała się tak wielka, że już w niespełna 10 godzin od publikacji wywiadu, szef VNO-NCW poczuł się w obowiązku przeprosić.
- Jest mi przykro z powodu zamieszania, jakie powstało w związku z moimi wypowiedziami dla "De Volkskrant" na temat osób korzystających z zasiłku bijstad. Nie powinienem w tym kontekście użyć słowa „labbekak”. Naprawdę bardzo mi przykro, jeśli kogoś przez to uraziłem. To nie było moim celem. Chciałem wskazać na błędy w systemie zasiłków i dodatków, ale jest jasne, że powinienem to zrobić używając innych słów – napisał w oświadczeniu skruszony De Boer.
Tylko czy jest to skrucha szczera czy wymuszona?
26.06.2015 ŁK Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
Pozdrawiam administrator
Do zasiłku ma prawo ten co pracuje legalnie, posiada BSN numer i zameldowanie.