Holandia: Pomógł umrzeć 99-letniej matce. Sąd: nie ukarzemy.

Archiwum '15

74-latek, który na prośbę matki podał jej śmiertelną mieszankę leków oficjalnie został uznany za „winnego”, fot. Shutterstock

Sąd w Arnhem ogłosił w środę 13 maja wyrok w głośnej sprawie o pomoc w samobójstwie/eutanazji. 74-latek, który na prośbę matki podał jej śmiertelną mieszankę leków oficjalnie został uznany za „winnego”, ale jednocześnie skład sędziowski zrezygnował z nakładania na niego jakiejkolwiek kary.

- Jestem bardzo zadowolony – dziennik „AD” cytuje Alberta Heringę, oskarżonego w tej sprawie. Także duża część publiczności obecnej w sali sądowej zareagowała pozytywnie na wyrok sądu. Mniej zadowoleni byli pewnie prokuratorzy, którzy domagali się dla niego kary trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Także sąd pierwszej instancji uznał mężczyznę za winnego, ale nie ukarał go. Prokuratura liczyła – jak widać bezskutecznie – że sąd wyższej instancji będzie miał inne zdanie.  

Sprawa ciągnęła się już od dawna. W 2008 r. obecnie 74-letni Heringa podał swej wówczas 99-letniej matce mieszankę leków przeciwbólowych, pigułek na sen i leków przeciwko malarii. – Jakie to szczęście, że tak dobrze potrafię łykać pigułki – skomentowała jego mama.

Wiemy to, gdyż mężczyzna dobrze udokumentował całe to zdarzenie, nagrywając rozmowy z matką, zarówno przed jak i w trakcie tego zdarzenia. Mężczyzna opowiedział o tym później w mediach, licząc się z tym, że może trafić przed oblicze sądu. Miał jednak nadzieję, że to właśnie na podstawie tych dowodów sędziowie będą mogli stwierdzić, że 99-latka faktycznie chciała umrzeć, a ów akt samobójstwa/eutanazji przeprowadzony został w taki sposób, by odbyło się to jak najmniej boleśnie. Heringa liczył na to, że dzięki temu procesowi pomoc w eutanazji uznana zostanie za czyn niepodlegający karze, czytamy na stronie holenderskiej telewizji publicznej nos.nl.

Nieuleczalnie chorzy i bardzo cierpiący pacjenci mają w Holandii możliwość uzyskania zgody na oficjalną eutanazję przeprowadzaną przez lekarzy, jednak 99-letnia kobieta nie była nieuleczalnie chora i zgody na oficjalną eutanazję nie uzyskała. Mimo to uważała, że cierpi i jej dalsze życie nie ma sensu. Lekarz poradził jej, by zatem zrezygnowała z jedzenia i picia i w ten sposób doprowadziła do swej śmierci. Kobieta i jej bliscy doszli jednak do wniosku, że o wiele szybszym, bardziej humanitarnym i mniej bolesnym sposobem niż zagłodzenie się na śmierć będzie zażycie śmiertelnej dawki leków. Heringa zeznał także, że na poważnie o pomocy w eutanazji zaczął myśleć wówczas, gdy odkrył, że matka po kryjomu gromadziła pigułki, szykując się do popełnienia samobójstwa.

Ponieważ pomoc w eutanazji „na własną rękę” jest w Holandii zakazana, sąd w Arnhem nie miał wyjścia i podobnie jak sąd niższej instancji musiał uznać Alberta Heringę za winnego. Sędziowie zrezygnowali jednak z wymierzenia jakiejkolwiek kary, gdyż zdaniem sądu oskarżony kierował się współczuciem i miłością do bliskiej osoby, a sytuacja była niezwykła. Oskarżony i jego matka nie widzieli już innego wyjścia, gdyż próba uzyskania zgody na oficjalną eutanazję zakończyła się niepowodzeniem. Pragnienie śmierci kobiety było szczere i dobrowolne, a jej syn zrobił wystarczająco dużo, by dowiedzieć się, czy psychiczne i fizyczne cierpienie jego matki było prawdziwe. Poza tym Heringa działał w sposób transparentny, a sam akt eutanazji przeprowadzony został w poprawny sposób, uznał sąd.



13.05.2015 ŁK Niedziela.NL

Komentarze 

 
-3 #1 damianos 2015-05-15 13:15
"kierował się miłością"
Jej życie nie miało sensu?,teraz pójdzie raczej do piekła a tak by skróciłą czas pokuty cierpiąc tu na ziemii.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki