[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Brzmi kuriozalnie, ale zaatakowanym mieszkańcom miasteczka Purmerend wcale nie jest do śmiechu: agresywna sowa puchacz od kilku tygodni atakuje ludzi, ale ponieważ to zagrożony gatunek, władze musiały najpierw uzyskać specjalne pozwolenie na schwytanie ptaka.
W lutym sowa zaatakowała m.in. dwóch biegaczy trenujących na bieżni. Według informacji ze strony dichtbij.nl był to całkiem poważny atak, gdyż polała się krew i potrzebna była pomoc medyczna, a ze względów bezpieczeństwa z dalszej części treningu zrezygnowano. Kilka dni wcześniej ptak zaatakował dwie osoby upośledzone psychicznie przebywające w pobliskim ośrodku.
W związku z „zagrożeniem z powietrza” władze miasteczka poradziły mieszkańcom, aby na terenach, gdzie grasuje sowi postrach ludzie chodzili… pod parasolami. „Zwierzę to atakuje głównie wieczorem. Bezszelestnie zbliża się do ludzi i atakuje ich od tyłu”, ostrzegały władze Purmerend. Sytuacja stała się na tyle dziwaczna, że o liczącym niespełna 80 tysięcy miasteczku 10 km na północ od Amsterdamu i tamtejszym puchaczu-terroryście zaczęły informować zagraniczne media, m.in. BBC i dziennik „The Guardian”.
- Za dnia nie ma problemu, ale nocą wychodzimy na zewnątrz jedynie uzbrojeni w parasole, kaski i kapelusze, w cokolwiek, byle tylko się zabezpieczyć – dziennik „The Guardian” cytował Liselotte de Bruijn, pracującą w ośrodku dla osób upośledzonych Prinsenstichting. Według gazety mieszkańcy i pracownicy ośrodka padli co najmniej 15 razy ofiarami mniej lub bardziej udanych ataków ptaka.
Puchacze to w Holandii gatunek zagrożony i aby móc schwytać agresywną sowę władze gminy musiały zwrócić się o pozwolenie, co zajęło trochę czasu. Dopiero we wtorek 3 marca, czyli w kilka tygodni po pierwszych atakach, władze prowincji Holandia Północna udzieliły pozwolenia. W dokumencie zaznaczono, że schwytanie ptaka ma się dokonać w sposób jak najmniej dla niego szkodliwy.
Rzecznik gminy Purmerend poinformował, że władze wynajęły już specjalistę (sokolnika), który ma schwytać puchacza. Po złapaniu agresywny ptak trafi do odpowiedniej dla niego ptaszarni. Następnie trzeba będzie ustalić w jaki sposób puchacz się znalazł w Purmerend i albo oddać go właścicielowi, któremu uciekł albo „poszukać innego rozwiązania”.
Dzikie puchacze występują w Holandii jedynie na terenach w pobliżu granicy z Niemcami, czyli daleko od Purmerend. Według ekspertów puchacz najprawdopodobniej uciekł właścicielowi. – Dzikie puchacze boją się ludzi. Sowa z Purmerend została najprawdopodobniej wyhodowana przez ludzi przez co utraciła naturalny strach przed nimi i teraz ich atakuje – powiedział portalowi nu.nl Rob Schenkelaars z fundacji zajmującej się ptakami.
03.03.2015 ŁK Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl