Gdzie jest Ruben i Julian? Czekanie na cud.

Archiwum

Szanse na to, że dwójka zaginionych chłopców jeszcze żyje są niestety niewielkie. Pół Holandii od wtorku szuka Rubena (9 lat) i Juliana (7) – chłopców, którzy zaginęli po tym, jak ich ojciec popełnił samobójstwo.

Rodzice chłopców od kilku lat byli rozwiedzeni. Ruben i Julian mieszkali z matką. W poniedziałek (6.05) przyjechał po nich ojciec, który zabrał ich samochodem na krótkie wakacje. Kiedy we wtorek rano policja natrafiła na terenie rekreacyjnym pomiędzy Doorn i Leersum na zwłoki ojca, rozpoczął się dramat. Ojciec popełnił samobójstwo. I pojawiło się pytanie: gdzie są dzieci?

Z relacji znajomych ojca wynika, że nikt się nie spodziewał, że Jeroen Denis, z zawodu fizjoterapeuta, miał myśli samobójcze. Rozwód był dla całej rodziny bolesnym przeżyciem, relacje pomiędzy byłymi małżonkami nie były najlepsze, ale po rozejściu ułożyli sobie życie na nowo. Jeroen Denis od dawna mieszkał z nową partnerką, a jak mówią jego znajomi dla swych dzieci gotów był zrobić wszystko.

Co zatem pchnęło go do popełnienia samobójstwa? I to w sytuacji, kiedy był ze swymi dziećmi? I przede wszystkim, gdzie są chłopcy? Trwająca od kilku dni akcja poszukiwawcza, zakrojona na szeroką skalę, nie przeniosła odpowiedzi na te pytania. Według ekspertów szanse na odnalezienie chłopców żywych po prawie tygodniu od zaginięciu są niestety niewielkie.

Policja nadal analizuje wszystkie ślady, w tym nagrania z kamer, na których widać samochód Jeroena Denisa. Na nagraniach z poniedziałku wieczór ze stacji benzynowej w Beek widać w samochodzie jeszcze całą trójkę. Późniejsze nagrania z Rhenen są już mniej wyraźne i nie wiadomo, czy dzieci nadal znajdowały się w samochodzie.

- Wiemy jedynie na pewno, że w poniedziałek wieczór w Południowej Limburgii dzieci jeszcze siedziały w samochodzie. Od tego momentu jeśli chodzi o ich dalsze losy wszystkie opcje są otwarte – powiedział w piątek przedstawiciel holenderskiej policji.

Ł.K., Niedziela.NL