Matura po niderlandzku

Archiwum '19

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Dziś ostatni dzień majowych wakacji. Od jutra dzieci powrócą do szkół zarówno podstawowych, jak i średnich. A u nas w domu i wielu innych, w których młodzi ludzie uczęszczają do ostatnich klas szkół średnich, rozpocznie się bardzo intensywny okres związany z egzaminami końcowymi. U nas, ponieważ w tym roku będzie do nich przystępował również nasz syn.

Gdy rozmawiam z rodziną z Polski, zawsze mówię, że będzie zdawał maturę. Tak jest łatwiej. W końcu to egzaminy końcowe w średniej szkole. Jednak, gdy człowiek zacznie zgłębiać temat, szybko odkryje, że egzaminy te nie mają wiele wspólnego z polską maturą.

Główna różnica to to, że młodzież zdaje egzaminy z wszystkich przedmiotów, nie tylko z kilku. Mój syn w tym tygodniu będzie miał pierwszy z egzaminów a ostatni w ostatni za dwa tygodnie. Egzaminy w tym roku na wszystkich poziomach szkoły średniej, czyli na VMBO, HAVO i VWO rozpoczynają się 9 maja i trwają do 23 maja. Egzaminy odbywają się codziennie, ale nie dla każdego ucznia. Dlatego bardzo ważne jest, aby wiedzieć, kiedy i o której godzinie należy przyjść do szkoły. Egzaminy zazwyczaj odbywają się na sali gimnastycznej.

Ocena z egzaminu końcowego z danego przedmiotu jest połową oceny końcowej z tego przedmiotu, oznacza to, że średnia wszystkich ocen, które uczeń do tej pory otrzymał są tą drugą połową. Z tego powodu, jeśli nawet uczeń „obleje” egzamin, nie oznacza to jeszcze, że nie zdał.

Uczniowie do egzaminu przygotowują się już od dawna. Omawiano je już nawet w poprzedniej klasie, czyli w VMBO w klasie trzeciej, w HAVO w klasie czwartej a w VWO w klasie piątej. Uczniowie mieli już zarówno próbne egzaminy, jak i ćwiczenia na zajęciach lekcyjnych przygotowujące ich do tych dwóch tygodni. W czasie wakacji majowych mogli samodzielnie w domu powtarzać materiał i ćwiczyć egzaminy z ubiegłych lat, które są dostępne online.

Kolejną różnicą między maturą w Polsce a egzaminami końcowymi w Holandii jest to, że tutaj nie ma obowiązku zdawania ich w galowej odzieży. Wręcz przeciwnie, młodzi ludzie są instruowani, aby ubrali się jak dla nich najwygodniej. Wydarzenie to jest wystarczająco stresujące i nikt nie chce, aby młodzi ludzie musieli dodatkowo czuć się nieswojo w niewygodnym stroju. Na egzaminy można wziąć ze sobą coś słodkiego, można też np. żuć gumę, ponieważ to również obniża stres.

A co z wynikami? To kolejna równica. Wyniki wszystkich egzaminów w tym roku znane będą 12 czerwca. To dopiero będzie ekscytujący dzień, nigdzie nie będziemy szli, tylko z niecierpliwością będziemy się wpatrywać w telefon. Tego dnia nauczyciel ze szkoły zadzwoni z wiadomością do mojego syna, aby mu przekazać, czy zdał i jakie oceny otrzymał. Przy czym czas też ma znaczenie, jeśli telefon zadzwoni między 12.00 a 13.00 wiadomo już, że jest źle. Nauczyciele w tym czasie dzwonią do wszystkich uczniów, którzy nie zdali. Po 13.00 dzwonią do tych, którym się udało. Och! To dopiero będzie stres! To czekanie na telefon!

Dla rodziców stresujących się egzaminami dzieci chyba najbardziej irytujące są uwagi typu: „po co się denerwujesz, przecież to nie ty piszesz?”. Nie wiem, jak na takie słowa reagować? No nie piszę, ale jestem matką młodego człowieka, który do tego egzaminu przystępuje. Dlatego nie reaguje i denerwuję się po swojemu dalej.

A to wcale nie koniec, za rok do egzaminów końcowych przystępuje moja córka.

Wszystkim rodzicom, którzy są lub będę w podobnej do mojej sytuacji, życzę w miarę spokojnych, (bo całkiem spokojne chyba nie mogą być) najbliższych dwóch tygodni a młodzieży świeżych głów pełnych wiedzy.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie


05.04.2019 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki