Wszędzie śnieżna biel

Archiwum '19

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Musze przyznać, że nie przepadam za zimą w Holandii. Zazwyczaj jest szaro, ponuro i jakoś tak trochę smutno. Dni są krótkie i szybko zapada zmrok. W takich chwilach trochę trudno znaleźć inspirację do napisania pozytywnego tekstu. Ale w każdym nawet najbardziej ponurym dniu można dostrzec coś, co rozjaśni ten chwilowy smutek… a czasem nawet może z nieba spaść śnieg i przykryć tę szarość. Pamiętam lata, gdy w Holandii przez całą zimę nie spadł śnieg, ten rok taki nie będzie. W ubiegły wtorek stało się! Holandię zasypał biały puch. Zaczął padać na drzewa, domy i samochody. Warstwa śniegu z każdą chwilą stawała się grubsza.

Świat natychmiast wygląda piękniej… chyba, że trzeba usiąść za kierownicą samochodu to już jest mniej ładnie. Zawsze nieco się boję, gdy przychodzi mi w taką pogodę jeździć autem. Chociaż i w takiej sytuacji jest coś niesamowitego. Ponieważ nie jestem jedyną osobą, która obawia się jazdy pojazdem zmotoryzowanym w śniegu, świat na drogach nagle zwalnia. Wydaje się, jakby nikt się wtedy nie spieszył. Wszyscy przemieszczają się bardzo ostrożnie.

We wtorek w ciągu jednego dnia cały świat został zaczarowany. Śnieg ma przecież magiczną moc, ponieważ zmienia wszystko, co szare i ponure w prawie bajkowy krajobraz. Gdy tylko zrobi się zimno prawie wszyscy mieszkańcy Holandii wznoszą oczy do nieba w prośbie o „porządny” mróz. Może wreszcie zamarzną kanały i będzie można jeździć na łyżwach. Niestety na razie się nie zapowiada.

Słowa Leśmiana zawsze wtedy brzmią w mojej głowie: „Okruchy śniegu, siecią swych fal, zasnuły w biegu bezbronną dal.”

W tym czasie najbardziej cieszą się dzieci. Już we wtorek wyszły na zewnątrz, by bawić się w śniegu. Tak przyjemnie przyglądać się ich bezgranicznej radości. Gdzieniegdzie zaczęły już pojawiać się bałwany. We środę maluchy do szkół były odwożone na sankach.

Śnieżynki osiadały na włosach, czapkach i kapturach.  „Gmatwając loty, tamując dech - obsiadły płoty, jak siwy mech. Do szyb się garną, jak białe ćmy, tchnąc w izbę parną: >>To - my! To - my!<<”

Spacery w śniegu też są piękne, oddycha się inaczej i jest trochę jak kiedyś w Polsce.

Nie sądziłam, że zwierzęta domowe też mogą mieć stosunek do śniegu. Mają! Pies mojej przyjaciółki jest zachwycony i szaleje jak te małe dzieci. Mój kot jednak już całkiem inaczej podszedł do tematu. To jego pierwszy śnieg w życiu. Wyszedł na zewnątrz i się zatrzymał, z niedowierzaniem przyglądając się światu. Po chwili wrócił do domu. Kilka minut później znów wyszedł i ponownie wrócił. Wyglądał jak ktoś, kto w jednym miejscu kładzie się spać a budzi się w innym, jest zdezorientowany, ale nie do końca rozumie dlaczego. Postanowił sprawdzić, czy po drugiej stronie domu świat też jest inny. Wszystko się powtórzyło. Stwierdził, że przeczeka aż wszystko wróci do normy i cały dzień spędził na kanapie. W środę nadal świat nie chciał wrócić do jego kociej normy, ale pozwolił już sobie na dłuższe wyjście na zewnątrz, podczas którego pokłócił się z kotem sąsiadów. Być może dyskutowali właśnie o pogodzie. Od czwartku zaakceptował, że codzienność wygląda inaczej i już wyrusza na swoje zwykłe dzienne wędrówki w nieznane.  

Jak zawsze najbardziej zachwycają mnie rowerzyści. Też nieco zwolnili, ale i w tym śniegu podążają do swych prac i szkół. Moje dzieci też wyruszają rano do szkoły opatulone w szale i z ciepłymi rękawiczkami na dłoniach.

A w sobotę po śniegu nie było już prawie śladu. Ciekawe, jaka jest prognoza pogody dla naszego regionu?

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie


27.01.2019 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki