Czas zmian

Archiwum '18

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Jeszcze tylko dwa dni i rok 2018 dobiegnie końca. Po raz kolejny nasuwa się refleksja – „ale jak, kiedy… już?”. Nadchodzi czas na podsumowania i noworoczne obietnice. Być może będzie to okazja do zatrzymania się na chwilę i spojrzenia za siebie. Co udało nam się osiągnąć a czego nie zrobiliśmy, co zyskaliśmy a co nam odebrano? Z pewnością dla każdego z nas ten rok był inny. Każdy doświadczył czegoś innego. Niektórzy rozpoczęli nowe rozdziały w życiu. Jedna z moich znajomych zaszła w ciążę, inna została babcią. Ktoś stracił pracę a ktoś inny znalazł nową. Ktoś powrócił do Polski a ktoś poprzysiągł, że nigdy tam już nie pojedzie. Ktoś się zakochał a ktoś stracił najważniejszą osobę w życiu.

Kiedyś lubiłam tę chwilę, gdy rok się kończył. Gdy byłam młodsza, nowy rok był chwilą pełną nadziei. Uważałam, że od jutra, od momentu, gdy jeden rok się kończy a nowy zaczyna, wszystko się zmieni. Nadal czuję ten płomyk iluzji, wiem jednak, że ze zmianami w naszym życiu, zmiana kalendarza na ścianie nie ma nic wspólnego. Kolejny rozdział, może zacząć się w maju lub zakończyć we wrześniu. Większość zmian zależy tylko od nas. Rozpoczynający się rok może nas zmotywować do działania, ale pracować musimy sami bez względu na czas.

A co najczęściej obiecujemy sobie w chwili, gdy jeden rok dobiega końca? W Holandii ludzie najczęściej przyrzekają sobie, że rzucą palenie lub że schudną. Rzucać palenia nie muszę, bo nie palę, ale schudnąć by się przydało. Przydałoby się więcej ruszać i jeszcze więcej czytać. Może wreszcie skończę też książkę, którą piszę już za długo i może wreszcie powstanie druga część przygód krasnala Kwaska. Planów na nadchodzący rok mam znacznie więcej.

Nowy rok 2019 będę witać w Holandii. A jakie są miejscowe tradycje związane z tym dniem? Nie różnią się zbyt od tych znanych w Polsce. Holendrzy również lubią spotykać się i świętować je razem, na różnego rodzaju imprezach. Wiele osób (w tym również moja rodzina i ja) spędzi ten wieczór w domu, jak zawsze słuchając radia NPORADIO2 z ich listą TOP 2000. Już od wielu dni tylko ta stacja radiowa rozbrzmiewa a naszym domu. Dla wielu osób w Holandii słuchanie jej stało się tradycją. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia radio nadaje piosenkę, która znajduje się na 2000 miejscu (w tym roku była nią „Teardrops” zespołu Womack&Womack) a chwilę przed północą 31 grudnia zostanie puszczony nr.1. W tym roku po raz kolejny nowy rok przywitamy przy dźwiękach „Bohemian Rhapsody” Queen.  

Tradycją nadal kultywowaną w Holandii, jest odpalanie sztucznych ogni. Jednak z każdym rokiem przybywa miejsc, w których nie wolno już tego robić. Wiem, że hałas, wiem, że zwierzęta, ale magia tych rozbłysków na nocnym niebie działa na mnie każdego roku. Uwielbiam stać w sypialni mojej córki i przyglądać się temu świetlistemu spektaklowi na zewnątrz. Gdzieś we wnętrzu mam ogromną nadzieję, że tak jak w przeszłości wierzono, że te ognie odgonią złe demony tak i teraz są one zapewnieniem, że kolejny rok będzie lepszy.  

Największą różnicą w tradycjach noworocznych między Polską a Holandią, jest obecność na stołach wszystkich holendrów oliebollen – to rodzaj nieforemnych pączków. Dosłownie tłumacząc nazwę powiedzielibyśmy - olejowe kulki. Już od miesiąca na placach i skwerach stoją stragany w których robi się i sprzedaje te pączki. Podobnie jak w Polsce w Tłusty Czwartek, tak w Holandii właśnie w Sylwestra ludzie nie wyobrażają sobie aby nie zjeść przynajmniej dwóch tłustych pączków. Jest to ciasto drożdżowe z rodzynkami lub bez, smażone na głębokim tłuszczu. Będąc w Holandii warto je skosztować… a potem zaży
coś na trawienie.

Szczęśliwego Nowego Roku!

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie


30.12.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki