[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Jimmy Page powiedział, „muzyka to najlepszy język do poruszenia serc ludzi na całym świecie”. Dziś mam ogromną przyjemność porozmawiać z Anką Kozieł o poruszaniu serc, tworzeniu siebie i pomaganiu innym na często niełatwej artystycznej ścieżce. Anka Kozieł to niezwykła osoba. Niezwykła pod wieloma względami! To wokalistka, aranżerka i kompozytorka obracającą się w szerokim kręgu muzyki jazzowej, tradycyjnej (tzw. muzyki świata) i eksperymentalnej. Jest również wykładowcą śpiewu jazzowego w Królewskim Konserwatorium w Hadze.
Agnieszka Steur: Gdzieś przeczytałam, że do jazzu przylgnęła zła opinia. Ponoć jest to muzyka trudna i niezrozumiała. Czy faktycznie tak jest? Czy spotykasz się z taką opinią?
Anka Kozieł: Ciekawa jestem źródeł tej złej opinii… Nie zgadzam się z tym, oczywiście. Jazz jest muzyką ewoluującą i nieustannie przeistaczającą się stylistycznie i pewne jego formy mogą być „ciężkostrawne” dla niewprawionego ucha, ale w większości to utwory, które każdy gdzieś tam kiedyś słyszał. Na przykład „Summertime” czy „My Funny Valentine”. Ludzie przeważnie krytykują to czego nie znają, ale też to czego nie chcą poznać.
AS: A jakbyś scharakteryzowała styl Twojej muzyki, Twojej twórczości?
AK: Moja muzyka to kombinacja jazzu (głównie improwizacji i frazowania), muzyki świata, różnych technik wokalnych i rytmów. Teksty piszę w języku angielskim, bo większość mojej publiczności nie rozumie polskiego.
AS: Słyszałam, że polski jazz ma się dobrze, a jak jest z holenderskim? Czy Polski ma się faktycznie tak dobrze? Czy można tę muzykę dzieli
na narodowości? Jeśli tak to czym się różnią?
AK: Zarówno Holandia jak i Polska są pełne fantastycznych muzyków. Na pewno nie można dzielić jazzu na narodowości, ponieważ jazzowe zespoły, szczególnie europejskie, mają międzynarodowy skład. Te konstelacje cały czas się zmieniają, w zależności od projektu. Aktualnie w moim kwartecie mam Holendra, Greka i Meksykanina.
AS: Co zatem w muzyce jazzowej jest tak niezwykłego?
AK: Dla mnie jest to wolność frazowania, wolność w użyciu dźwięku, linii melodycznej i improwizacja. W żadnej innej muzyce nie mogłabym użyć takiego spektrum dźwięków, jak w jazzie. Kiedy usłyszałam Ellę Fitzgerald po raz pierwszy w życiu, pomyślałam, że nigdy wcześniej nie słyszałam, by ktoś tak śpiewał. Nie potrafiłam tego wtedy wytłumaczyć. Teraz już wiem. To była prostota, a zarazem wyszukanie. Kontrola dźwięku, ale z sercem i duszą.
AS: Jesteś nie tylko wokalistką, ale również uznanym pedagogiem i autoryzowanym nauczycielem Kompletnej Techniki Wokalnej. Czym są te zajęcia? Jak dzielisz czas pomiędzy tworzeniem i nauczaniem?
AK: Bycie nauczycielem w konserwatorium to praca całodobowa. Bez przerwy ktoś ma jakieś pytanie, prośbę, problem. Mam 18-letnie doświadczenie w nauczaniu, ale kształcenie artystów to za każdym razem coś nowego i zaskakującego. Nie da się przygotować planu zajęć. Trzeba mieć skrzynię pełną narzędzi na każdą okazję i mieć nadzieję, że to zadziała. Dlatego czasami muszę wyłączyć telefon, by zająć się własną karierą, napisać muzykę do nowego projektu.
AS: Jesteś również trenerem wokalnym w największym musicalu holenderskim „Soldaat van Oranje”. Czym zajmuje się taki trener, jak wygląda Twoja praca?
AK: Pracuję z aktorami nad ich techniką wokalną i użyciem jej w przedstawieniu, bez wpływu na grę aktorską. Tak bym to najkrócej określiła. W tym musicalu główna rola jest ogromnie wymagająca. Trzeba grać, śpiewać, biegać, tańczyć, skakać do wody, osuszać się, walczyć, znowu śpiewać itd. Aktorzy muszą mieć kondycję lekkoatletów, by sprostać wymaganiom. To zupełnie inny wymiar sztuki scenicznej. Podziwiam ich za determinację i profesjonalizm.
AS: W grudniu razem ze swym zespołem weszłaś do studia nagrywa najnowszą płytę „Slightly Odd”. Na jakim etapie są prace? Kiedy premiera? Opowiedz coś o tej płycie.
AK: Ta płyta jest pierwszą w której odważyłam się opublikować niemal wyłącznie moją własną muzykę (za wyjątkiem standardu jazzowego „Round Midnight”). Czułam, że dojrzałam do tego po latach pracy nad sobą, techniką i teorią muzyki, pracą z młodzieżą. Pomogło również to, że jestem z zawodu projektantem, więc stworzyłam cały projekt od pierwszego dźwięku do zdjęcia okładki płyty, szaty graficznej, logo i wszystkiego innego. Dokładnej daty premiery jeszcze nie znam, planuję wydanie na koniec marca. Jako że jest to wydanie niezależne, mam dość dużo swobody, jeśli chodzi o terminy. Tytuł płyty w wolnym tłumaczeniu znaczy „Lekko Odjechana”, ale w języku angielskim dwuznaczność tytułu jest zamierzona: odd znaczy dziwny, ale też w nieregularnym rytmie. Muzyka ta ma być z założenia łatwa do odbioru dla publiczności i z tak zwanym przytupem, tylko na papierze wygląda nieco skomplikowanie. Chciałam udowodnić, że nawet najbardziej kompleksowa muzyka jest łatwa, jeśli wykonujący ją muzyk ją po prostu czuje. Jak dotąd moja teoria się sprawdza.
AS: Na Twojej stronie www.ankakoziel.com przeczytałam, że każdy z utworów, który znajdzie się na tej płycie ma podwójne znaczenie. Jak należy to rozumie?
AK: Trochę trudno to po polsku wytłumaczyć, ponieważ ta gra słów jest po angielsku, ale postaram się. Na przykład piosenka „13 Reasons” jest o powodach, dla których mieszkam w Holandii, ale liczba 13 symbolizuje rytm na trzynaście czwartych, który utrzymuje się przez większą część utworu. Natomiast Waltz 4, jako walc jest na 3, ale z małym przekrętem, bo często w taktach pojawiają się 4 nuty. Itd., itd.
AS: A wcześniejsze płyty? Czym ta się od nich różni?
AK: Płyta „Earthing” z 2014 roku jest bardzo instrumentalna i orkiestrowa. Nie byłam na tej płycie wokalistką tylko jednym z instrumentów. Uwielbiam takie podejście do głosu, bo wtedy nie ma miejsca na wymówki, brak umiejętności, niedociągnięcia. W orkiestrze byłam po prostu jednym z muzyków, bez szczególnych przywilejów, które często wokaliści sobie uzurpują, np. tak zwany poranny głos, jakieś dziwne wymówki, diety itd.
Moja debiutancka płyta „Tales of the Forest” to była muzyka, którą chciałam nagrać, a nie muzyka, która byłaby komercyjnym sukcesem i właściwie był to repertuar z mojego końcowego egzaminu w konserwatorium. Dużo Szopena, góralskiej muzyki z odrobiną elektroniki. Było to bardzo unikalne i może dlatego ten album się wszystkim w Beneluksie tak podobał.
AS: Gdzie w Holandii można zdobyć Twoje płyty?
AK: Świat jest teraz globalną wioską i moje płyty są w iTunes, na Spotify, Amazonie oraz Bol.com. Są również dostępne bezpośrednio przez moją stronę internetową. Najnowsza płyta („Slightly Odd”) wyjdzie w limitowanym nakładzie płyt CD, cyfrowo – bez limitu. Na koncertach mam zamiar zaprezentować rozszerzony repertuar, który usłyszy tylko publiczność na żywo i który po jakimś czasie zostanie oficjalnie wydany jako kontynuacja „Slightly Odd”.
AS: A jakie plany na najbliższą przyszłość?
AK: Edukowanie młodych muzyków, kilka wykładów w Europie na temat mojej pracy magisterskiej (najbliższa pod koniec marca w Porto), kilka warsztatów wokalnych, koncerty promujące nową płytę, a wszystko to mam nadzieję uwieńczone zasłużonymi wakacjami…
AS: W takim razie, życzę wszystkiego dobrego, wielu sukcesów i bardzo dziękuję za tę niezwykłą rozmowę.
18.02.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Praca
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl