Holandia: „To debile”, poseł PVV o kandydatach własnej partii

Archiwum '18

fot. Pieter Beens / Shutterstock.com

- Nikt, kto jest kandydatem PVV nie zasługuje na to określenie, którego nawet nie powtórzę. Nasi kandydaci to bohaterowie – zareagował na wewnętrzną krytykę lider ugrupowania Geert Wilders.

Pod koniec stycznia dziennik De Telegraaf zacytował anonimowego posła Partii Wolności PVV, który bardzo krytycznie wyraził się o kandydatach własnego ugrupowania w zbliżających się wyborach samorządowych. – Zgłaszają się do nas najwięksi możliwi debile – miał powiedzieć parlamentarzysta. – W efekcie ci najmniej źli pozytywnie się wyróżniają. Ale to także debile – czytamy w De Telegraaf.

PVV to antyislamska partia, niechętna imigrantom i uchodźcom oraz mocno krytyczna wobec Unii Europejskiej. Wielu komentatorów nazywa to ugrupowanie populistycznym lub nacjonalistycznym. W 2012 roku o PVV było głośno również w Polsce, gdyż ugrupowanie to uruchomiło tzw. Polenmeldpunt, czyli internetowy portal skarg na Polaków w Holandii oraz innych imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej mieszkających w tym kraju (http://www.niedziela.nl/index.php?option=com_content&view=article&id=5112:donosi-na-polakow-&catid=96:temat-dnia).

Statut partii jest tak skonstruowany, że PVV ma tylko jednego członka: założyciela i szefa ugrupowania, Geerta Wildersa. W holenderskim sejmie Tweede Kamer istnieje jednak klub parlamentarny PVV, a w ubiegłorocznych wyborach do sejmu partia uzyskała 13% głosów, przegrywając tylko z liberalnym VVD premiera Marka Rutte.

W samorządach PVV było jak dotąd słabo obecne. W poprzednich wyborach do rad gmin Wilders wystawił kandydatów tylko w Hadze i Almere. W tegorocznych wyborach, zaplanowanych na 21 marca, PVV wystawi listy już w 30 gminach.

PVV ma jednak problemy ze znalezieniem odpowiednich kandydatów, a niektórzy z nich stali się bohaterami skandalów. W dzień po tym, jak Wilders zaprezentował numer jeden listy w Rotterdamie, Gézę Hegedüsa, szef PVV wycofał tego kandydata, gdyż okazało się, że Hegedüs w przeszłości dopuścił się rasistowskich wypowiedzi. – Interweniowałem w Rotterdamie, ponieważ to ja osobiście popełniłem błąd, stawiając na tego kandydata – tłumaczył później Wilders, cytowany przez portal nu.nl.

Z kolei o liderze listy PVV w Utrechcie, Henku van Deúnie, zrobiło się głośno po tym, jak powiedział o jednym z meczetów w tym mieście, że „chciałby, by się spalił, oczywiście metaforycznie”. Polityk później przeprosił za te słowa, a Wilders go skrytykował, choć w tym przypadku kandydata nie wycofał.

To zapewne te medialne wpadki miał na myśli poseł PVV, który powiedział dziennikarzowi De Telegraaf o „debilach” na listach PVV. Co ciekawe, również sam szef PVV przyznaje, że z kandydatami jego partii mogą być problemy.

- Mogę wam obiecać jedną rzecz: wpadek będzie więcej – powiedział Wilders, cytowany przez portal rtlnieuws.nl. – Jesteśmy stosunkowo młodą partią, istniejemy dopiero nieco ponad dziesięć lat. Po raz pierwszy wystawiamy kandydatów w więcej niż dwóch gminach. Wobec tego jako młoda partia musimy opierać się na ludziach, których nie znamy. A to oznacza, że czasami dochodzić będzie do wpadek. Tak jest w każdej nowej partii – tłumaczył lider PVV.  


02.02.2018 ŁK Niedziela.BE

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki