Holender pochował żonę w ogródku. „To akt miłości”

Archiwum '16

fot. Shutterstock

Frenk Windels, mieszkaniec limburskiej miejscowości Brunssum, po niespodziewanej śmierci żony, pochował ją w ogrodzie obok domu. „Dla niej to było najpiękniejsze miejsce na świecie”, powiedział dziennikowi „AD”.

Windels nie uzyskał jednak pozwolenia na pochówek w przydomowym ogrodzie i teraz ma problem. Władze gminy Brunssum poinformowały go, że musi przenieść pochowane ciało żony w inne miejsce. Jeśli sam tego nie zrobi, to zajmie się tym gmina. – To straszne, oni oszaleli – uważa Windels.

Za życia żona Windelsa wielokrotnie mówiła, że ich wielki ogród byłby pięknym miejscem wiecznego spoczynku. Ponieważ 59-letnia Susanna nie chorowała i nikt się nie spodziewał, że jej serce nagle odmówi posłuszeństwa, para za jej życia nie uzyskała odpowiednich pozwoleń. A kiedy kobieta nagle zmarła, owdowiały Holender zadzwonił do urzędu gminnego, „nie uzyskał jasnej odpowiedzi”, kupił trumnę i wykopał głęboki na 1,8 metra dół w ogrodzie. – To był akt miłości – uważa.

Urzędnicy są jednak innego zdania. To „nielegalny pochówek”, uważają. Sprawa znajdzie więc finał w sądzie. Windel już wynajął adwokata i ma nadzieję, że władze gminy mimo wszystko wydadzą odpowiednią zgodę i pochówek zostanie zalegalizowany. – Po mojej śmierci również chcę być pochowany w tym ogrodzie – dodaje Holender, cytowany przez „AD”.



16.08.2016 ŁK Niedziela.NL

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki