[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie
Agnieszka Steur
Wywieszamy flagę z torbą
Kilka tygodni temu napisałam do naszej porannej kawy artykuł o niderlandzkich maturach i o stresie jaki przeżywają młodzi ludzie i ich rodzice. Poruszałam ten temat, ponieważ jedną z młodych osób, która w tym roku przystąpiła do egzaminu końcowego, była moja córka. Dziś chcę powrócić do tego tematu, ponieważ jeśli są egzaminy, muszą być również wyniki.
Matury w Holandii wyglądają inaczej niż w Polsce, o tym pisałam kilka tygodni temu. W Holandii zdaje się egzaminy końcowe z prawie wszystkich przedmiotów. Dlatego moja córka miała ich osiem.
To był bardzo ekscytujący czas dla wszystkich maturzystek i maturzystów. O wynikach starałyśmy się nie myśleć aż do ostatniego dnia, to znaczy do ubiegłego czwartku. Wtedy to ogłoszone zostały wyniki pierwszej tury egzaminów końcowych w szkołach średnich. Na ten dzień czekaliśmy od trzech tygodni. To znaczy udawaliśmy, że nie czekamy, ale czekaliśmy z niecierpliwością. Wspomniałam o pierwszej turze, ponieważ ze względu na pandemię wirusa korony w tym roku matura w Holandii odbyła się w trzech turach a młodzi ludzie sami mogli zdecydować, w której chcą zdawać egzaminy.
Muszę przyznać, że nerwy w czasie egzaminów są niczym w porównaniu z tymi w czasie oczekiwania na ich wyniki. Ktoś mógłby powiedzieć, że stres w tej sytuacji jest zbędny, żeby nie powiedzieć „bez sensu”, ponieważ już nic nie można zmienić. I oczywiście miałby rację. Ja jeszcze dodam, że stres prawie zawsze jest „bez sensu”, ale co począć, ten typ tak ma. Wydaje mi się, że kiedy nic nie można zrobić, człowiek denerwuje się jeszcze bardziej… bo nic już nie może zrobić.
W czwartek moja córka obudziła się bardzo wcześnie i już od samego rana z niepokojem spoglądała na zegarek. Wiedziałam, że musimy uzbroić się w cierpliwość, ale to było trudne. W Holandii wyniki egzaminów końcowych przekazywane są telefonicznie. Wychowawcy klas, zwani tutaj mentorami, zaczynają dzwonić dokładnie o 13.00. O tej godzinie każdy uczeń ma nadzieję, nie usłyszeć dzwonka telefonu. Dzieje się tak, ponieważ mentorzy w pierwszej kolejności dzwonią do osób, które nie zdały i będą musiały powtórzyć ostatnią klasę. Potem dzwonią do tych osób, które nie zdały, ale mają jeszcze szansę na poprawkę. No i w końcu, zazwyczaj koło 14.00, dzwonią do osób, które zaliczyły wszystkie egzaminy.
Przyznaję, że to jedna z tych sytuacji, która jest idealnym przykładem, że czas to pojęcie względne. Telefon zadzwonił dokładnie o 13.25. Czy to wystarczająco późno? Tak! W słuchawce odezwał się głos mentora mojej córki, który zaczął od: „Gratulacje! Zdałaś!”.
Po piskach, krzykach radości, gratulacjach i uściskach wywiesiliśmy, jak nakazuje niderlandzka tradycja, szkolną torbę mojej córki na fladze, która powiewała cały dzień na fasadzie naszego domu.
Co roku w połowie czerwca, w wielu miejscach Holandii, na fasadach domów pojawiają się niderlandzkie flagi, do drzewców których zawiesza się szkolne torby lub plecaki. To tutejsza tradycja, która nie jest znana poza granicami Holandii. Jest stosunkowo młoda, ma około 100 lat, jednak ze względu na swój wyjątkowo pozytywny wydźwięk, łączy się już nierozerwalnie z procesem edukacyjnym w Holandii. Również my Polacy, mieszkający w tym kraju, z przyjemnością ją kultywujemy.
Pierwsze wzmianki o wywieszaniu flag, które były związane ze zdanymi egzaminami, pochodzą z pierwszej połowy ubiegłego wieku. Na początku wywieszano je tylko w szkołach. Jednak w czasach, gdy niewiele osób kończyło szkoły średnie, rodzice absolwentów bardzo chcieli oznajmić wszystkim i pochwalić się, że ich dzieciom się udało. Właśnie dlatego tradycja ze szkół bardzo szybko przeszła do domów. Z biegiem lat wywieszanie flagi z torbą szkolną stało się już zwyczajem.
Gdy patrzyłam na łopocząca flagę z torbą mojej córki, pomyślałam, że to również znak kończącego się okresu w życiu młodego człowieka i nadchodzących zmian… ale najpierw wakacje.
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka
(as)
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Komentarze
ha ha super!
no i oczywiscie gratulacje