Ciepłe myśli na holenderską niedzielę: Wielkanocne śniadanie (cz.236)

Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Wielkanocne śniadanie

Dzisiejsze wielkanocne śniadanie z dumą przygotowała nasza córka. Kilka dni temu poprosiła mnie, czy nie mogłabym powierzyć jej przygotowań do tego święta. Ucieszyłam się bardzo, że chce się tym zająć. Byłam bardzo ciekawa, co dziś znajdzie się na świątecznym stole.

Nasza córka przystąpiła do akcji.

Dom po części był już udekorowany. Dwa tygodnie temu kupiłam wierzbowe gałęzie i umieściłam je w wazonie. Resztą zajęła się moja córka. Mimo, że mamy w domu odpowiednie dekoracje, postanowiła kupić nowe. W Holandii na gałązkach zawiesza się bombeczki w kształcie kolorowych jajek, zajączków, owieczek lub kwiatów. Co roku w sklepach pojawiają się nowe dekoracyjne propozycje, więc rozumiem, że trudno się oprzeć, by nie kupić nowych.

W Holandii wielkanocne dekoracje można kupić wiele tygodni przed samym świętem. Wiele razy powtarzałam, że czekoladowe jajka pojawiają się w sklepach zaraz po nowym roku i chyba niewiele przesadzam. Czekoladowe jajeczka można nabyć w przeróżnych rozmiarach i smakach. Przyznam, że nie lubię ich kupować, bo trudno się powstrzymać i zjeść tylko jedno. Zazwyczaj pochłania się znacznie więcej. Bliżej świąt w sklepach pojawiają się przeróżne dekoracje. Uwielbiam dekorować dom na święta. Przez wiele lat ja byłam za to odpowiedzialna, w tym roku zajęła się tym nasza córka.

W naszym domu, według niderlandzkiej tradycji, pojawiły się również kwiaty. Z Wielkanocą nierozerwalnie łączą się wiosenne rośliny. Dlatego na stole pachną hiacynty a na stoliku pochylają głowy tulipany i narcyzy.

W Holandii podobnie jak w Polsce dzieci ozdabiają jajka na Wielkanoc. Powinnam dodać małe dzieci, ponieważ starsze a już w szczególności nastoletnie odmawiają kultywowania tej tradycji. Na szczęście z pomocą przychodzą supermarkety, w których można nabyć kolorowe jajka na twardo. Również one znalazły się na naszym stole.

Kolejną z niderlandzkich tradycji, których moje dzieci już nie kultywują, jest zabawa w chowanie jajek. Zabawa polega na tym, że rodzice lub dziadkowie chowają (najlepiej w ogrodzie) pisanki. Małe dzieci świetnie się bawią szukając jajek. Czasem, gdy brak ogrodu albo pogoda nie dopisuje, jajka można chować w domu. Z doświadczenia wiem, że bardzo ważne jest zapamiętanie, gdzie się te jajka schowało, na wypadek, jeśli dzieci nie znajdą wszystkich. Ponieważ może się zdarzyć, że znajdziemy te zapomniane wiele tygodni po świętach.

Co roku uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy myślę, że w Holandii na Wielkanoc czekoladowe jajka przynosi zajączek. Nie tylko ja, ale również Holendrzy zastanawiają się, dlaczego tak się dzieje. Tak naprawdę nikt do końca tego nie wie. Po prostu tak się już przyjęło. Niektórzy twierdzą, że w przyrodzie zdarza się, że ptaki składają jajka w norkach zajęczych i być może stąd to połączenie. Dowodów na to jednak brak.

Nasza córka, jak nakazuje tradycja, kupiła Paasstol, jest to rodzaj chleba z dużą ilością bakalii i nadzieniem marcepanowym – bardzo, bardzo słodkie. Kilka lat zajęło mi polubienie tego specjału. Samo śniadanie wielkanocne jest raczej czymś na kształt brunchu, czyli późnego śniadania połączonego z lunchem. Na stole poza wspomnianym Paasstol, znajduje się to, co na naszych polskich stołach i tu różnice się zacierają.

W tradycjach najpiękniejsze jest to, że każde pokolenie wnosi do nich coś nowego, zmienia i unowocześnia. Z tego powodu na naszym stole znalazło się wiele podtraw, o których sama bym nie pomyślała, a które bardzo wszystkim smakowały.

Wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom portalu Niedziela.nl, którzy co niedzielę razem ze mną wypijają poranną kawę przy lekturze moich felietonów, pragnę życzyć radosnych Świąt Wielkiej Nocy. Niech to będzie czas spokoju i nadziei.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

(as)