Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie "Dwa kółka"

Ciepłe myśli

fot. s-f / Shutterstock.com

Zapięłam kurtkę, szczelnie owinęłam wokół szyi szalik, założyłam rękawiczki i ruszyłam przed siebie na rowerze. Hmmm… rower, to bardzo dobry pomysł na kolejny niedzielny tekst. Przecież jest jednym z symboli Holandii. Może warto napisać o nim kilka słów? W tym kraju znajduje się ich sporo; ponad jeden na mieszkańca. Oznacza to, że jest ich tu więcej niż ludzi. Ponad 80% mieszkańców posiada, co najmniej jeden taki pojazd, wielu posiada ich kilka.

Średnio na dzień pokonuje się na dwóch kołach dystans 2,5 km. Ludzie jeżdżą głównie do pracy lub szkoły. Gdy jadę samochodem, to właśnie duże grupy nastoletnich rowerzystów podążających do szkoły średniej przerażają mnie najbardziej. W tym wieku młodzi nie zważają na to, co ich otacza i podążają przed siebie niczym stado pędzących (i rozgadanych) mustangów. W takiej sytuacji, będąc kierowcą auta, trzeba mieć oczy dosłownie dookoła głowy.

Królestwo Niderlandów to niekwestionowany raj dla cyklistów. Poruszanie się tutaj na jednośladzie ułatwia niezwykle rozbudowana sieć ścieżek rowerowych. To prawie 20 tysięcy kilometrów dróg. To jednak nie wszystko, poza terenem zabudowanym istnieje jeszcze 65 tysięcy kilometrów szlaków przystosowanych do jeżdżenia rowerem.

Dla czytelników z młodszymi dziećmi interesującą może okazać się informacja, że w grupie siódmej w większości szkół podstawowych przeprowadzany jest teoretyczny i praktyczny egzamin rowerzysty. Można go porównać do egzaminu na kartę rowerową w Polsce. Jest on bardzo ważny i należy poświęcić mu mnóstwo uwagi. Nie zapominajmy, że nasze dzieci całą szkołę średnią będą się poruszać właśnie na rowerach.

Historia tego pojazdu w Holandii rozpoczęła się nie tak dawno: niewiele ponad 150 lat temu. Rower był pierwsza maszyną, do której działania nie potrzebowano zaprzęgu zwierzęcego ani użycia pary.

Holendrzy poznali rowery w roku 1870, wtedy właśnie zaczęto je sprowadzać z Anglii i Francji. Były wzbudzającą ciekawość na ulicach zabawką bogatych mieszczan. Jeszcze, przez co najmniej dwadzieścia lat, były oznaką luksusu, na który zwykli Holendrzy nie mogli sobie pozwolić. To, co na początku jest symbolem dostatku, z czasem staje się tańsze i dostępne dla ogółu. Tak stało się również z rowerami, które bardzo szybko przestały być zabawką bogaczy a stały się podstawowym środkiem transportu klasy średniej. Dystans, który wcześniej można było przejechać tylko konno lub w zaprzęgu teraz pokonywano na dwóch kołach. To właśnie wtedy pracodawcy odkryli, że służbowe rowery mogą przyczynić się do mobilności pracowników i zdecydowanie obniżyć koszty transportu do i z pracy.

W roku 1928 już co trzeci mieszkaniec Holandii miał rower. Jak na dwuślad to zawrotna szybkość, prawda? Wtedy właśnie zaczęto mówić, że cała Holandia jeździ na rowerze. Również królowa na niego wsiadła. Pierwszą władczynią, która poruszała się na dwóch kółkach była królowa Juliana, dzięki czemu w świecie znana była jako “biking queen” .

Ten niezwykły jednoślad odegrał w Holandii również bardzo ważną rolę w procesie emancypacji kobiet. W dorożkach i samochodach panie zazwyczaj były tylko pasażerkami, na rowerach stały się równoprawnymi użytkownikami dróg. Ponadto pojazd ten dał kobietom wolność, pozwolił im przemieszczać się wtedy, kiedy chciały. Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień i nie było łatwe. Wiele kobiet musiało poradzić sobie z opiniami, że jeżdżenie na rowerze jest dla nich niezdrowe, niebezpieczne, nieelegancki i całkowicie niekobiece.

Kolejnym problemem w ówczesnej Holandii olandbył brak jakiegokolwiek prawa dotyczącego przemieszczania się po drogach rowerzystów. Bardzo często byli oni atakowani przez woźniców i poruszających się furmankami mieszkańców wsi. Pierwsze zasady ruchu drogowego niestety zamiast ułatwić cyklistom życie, znacznie je utrudniły. Razem z zasadami pojawiły się również kary. Dla przykładu, za nieprzestrzeganie prawa drogowego rowerzysta mógł spędzić w więzieniu nawet trzy dni. Hmmm… to były inne czasy.

Rozmyślając o tych wszystkich niezwykłych wydarzeniach, jadę rowerem na całkiem zwykłe zakupy.

Widzimy się za tydzień ... przy porannej kawie.


10.12.2017 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Reklama
Reklama
Najnowsze komentarze
Najnowsze wiadomości
News image

Słowo dnia: Slapen

News image

Spotkanie informacyjne w Rotterdamie - Środa 20 listopada 2024

News image

Niemcy: Zabił 90-letnią sąsiadkę i… kupił papierosy

News image

Polska: Podróżni będą mogli wybierać. Na tory wjadą pociągi Czechów i Niemców

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki