[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Nic nie poradzę, że moje obrazy się źle sprzedają. Ale nadejdzie czas, gdy ludzie zrozumieją, że są warte znacznie więcej niż cena farby, której użyłem do ich namalowania.
Vincent Van Gogh
Gdy po raz pierwszy usłyszałam historię powstania filmu „Twój Vincent” wiedziałam, że muszę go zobaczyć. Od zawsze pasjonują mnie opowieści ludzi, którzy spełniają swoje marzenia a ta właśnie taką jest. Chciałam zobaczyć efekt pracy Doroty Kobieli i Hugh Welchmana.
Nie zawiodłam się! Film jest nieprawdopodobny. Gdy po projekcji wyszłam z kina, trudno było mi znaleźć słowa, aby go opisać. Miałam wrażenie, że wszystko jest farbą i pociągnięciem pędzla, wszystko jest pasją i koniecznością tworzenia. Uff!
Jest to pierwsza pełnometrażowa animacja malarska i dlatego filmu „Twój Vindent” nie można z niczym porównać. Namalowane postacie to bohaterowie obrazów Van Gogha. Stworzyło je 125 malarzy z całego świata. Każdy z nich malował obrazy w stylu holenderskiego artysty. W ten sposób powstało 65000 klatek. Aż trudno uwierzyć, że na jedną sekundę filmu przypada 12 płócien!
Życie i śmierć Van Gogha owiana jest tajemnicą i do dziś nie do końca wiadomo, co tak naprawdę się działo w ciągu kilku ostatnich dni jego życia. To właśnie było jedną z głównych inspiracji historii opowiedzianej pędzlami. Postaci z obrazów wspominają mistrza, a główny bohater Armand Roulin stara się odkryć tajemnicę śmierci, ale i życia Van Gogha. Twórcy filmu czerpali informacje u samego źródła. Historia oparta jest na ponad 800 listach, które napisał malarz do najbliższych.
Obraz jest połączeniem filmu biograficznego, dramatu oraz kryminału z elementami thrillera. Opowiedziana historia jest zajmująca, ale przyznam, że nawet gdyby taka nie była, to i tak film należałoby obejrzeć ze względów estetycznych. Obrazy malarza ożyły! Obserwując postaci, znane właściwie wszystkim, można zachwycać się bez końca. Świadomość tego, że w każdym pociągnięciu pędzla ukryta jest czyjaś ręka a nie program komputerowy, wywołuje ciarki.
Siedząc w niewielkim kinie w Bussum, mogłabym przysiąc, że czułam zapach farb.
Może wspomnę jeszcze o muzyce, za którą odpowiada Clint Mansell. Jest ona pięknym dopełnieniem obrazu. Kompozytor użył wielu mało popularnych współcześnie instrumentów, z których jednak korzystano za czasów życia Vincenta van Gogha.
Film można właśnie obejrzeć w niderlandzkich kinach i myślę, że jest to idealne miejsce dla tego obrazu. Obawiam się, że na ekranie telewizora lub komputera niemożliwy będzie pełen odbiór tego filmu.
Twórcom, nie obawiam się użyć tego słowa, dzieła udało się stworzyć coś naprawdę magicznego. Oglądając ten film czułam się jakbym podróżowała w czasie i przestrzeni. Przez krótką chwile również ja byłam namalowana.
Ktoś ma wielki płomień w duszy, ale nikt nie przychodzi się przy nim ogrzać; przechodnie widzą tylko nikły dym unoszący się z komina i idą dalej swoją drogą.
Vincent Van Gogh
Widzimy się za tydzień ... przy porannej kawie.
19.11.2017 Agnieszka Steur, Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl