Holandia: Ochraniają króla i polityków, ale narzekają na „kulturę strachu”

Archiwum '16

Źle się dzieje w służbie DBB, odpowiedzialnej za ochronę najważniejszych osób w Holandii. - Brakuje empatii wobec pracowników, którzy w efekcie odcinają się od szefostwa – tłumaczył na łamach „De Telegraaf” Albert Springer z policyjnego związku zawodowego NPB.

Pracownicy DBB zajmują się ochroną m.in. holenderskiej rodziny królewskiej oraz polityków, takich jak np. Geert Wilders. Szef partii PVV od lat jest jednym z najdokładniej chronionych europejskich polityków, ponieważ jego ostre wypowiedzi o islamie przysporzyły mu wielu wrogów.

Z tekstu opublikowanego w piątek 22 kwietnia przez gazetę „De Telegraaf” wynika, że wielu ochroniarzy zatrudnionych w DBB narzeka na to, że muszą zbyt intensywnie pracować, w organizacji tej panuje napięta, nieprzyjemna atmosfera, a szefostwo lekceważy skargi pracowników. Poza tym szefowie DBB lekceważą prawo i np. używają samochodów służbowych do celów prywatnych, powiedział „De Telegraaf” jeden z pracowników tej służby.

- Uwagi krytyczne formułowane przez pracowników nie są traktowane poważnie lub odpowiada się na nie represjami. Panuje tam kultura strachu, a szefostwo za bardzo zajmuje się własną pozycją – przyznaje Springer.

Przedstawiciel policji, któremu „De Telegraaf” przytoczył zarzuty formułowane przez pracowników DBB, przyznał, że rozumie to zaniepokojenie. Jednocześnie tłumaczył, że napięcie panujące w tej służbie wiąże się z nowymi zagrożeniami, np. zagrożeniem terrorystycznym. Również fakt, że Holandia sprawuje obecnie przewodnictwo w UE, przekłada się na więcej pracy dla DBB i większy stres dla zatrudnionych tam osób.

Według posłanki Madeleine van Toorenburg (CDA) informacje o wewnętrznej sytuacji w DBB są „niezwykle niepokojące” - Tę sytuację trzeba jak najszybciej wyjaśnić i rozwiązać te problemy. W przypadku tego rodzaju służb nie można sobie pozwolić na niepokój - dodał Ahmed Marcouch, poseł Partii Pracy PvdA.



24.04.2016 ŁK Niedziela.NL